~~~9~~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wspomnienie

Tłum głośno wiwatował pragnąc rozlewu krwi. Cios za ciosem, pęknięty nos, wybity bark, spluniecie krwią. Rywalka nie odpuszczała, Clove wiedziała że ta kobieta prędzej umrze niż da jej wygrać. Ale to oznaczało by że pierwszy raz kogoś musiałaby zabić, a to nie wchodziło w grę, nawet gdy tłum wiwatował Zabij! Zabij!. Kolejne ciosy, przeciwniczka ledwo się trzymała, młoda Gordon również była nieźle obita i coraz bardziej zmęczona. W końcu natrafiła na kogoś z kim mogłaby nie wygrać. Ale nie chciała się zostać pokonana bo to oznaczałoby śmierć dla niej, ta kobieta zawsze dobijała swoich przeciwników, nigdy nikogo nie oszczędziła. Próbowała nakłonić ją by się poddała, ale ta śmiała się jej w twarz. Clove w końcu powaliła ją przygniatając do ziemi i uderzając pięściami. Ale ta kobieta drwiła sobie, to coraz bardziej rozwścieczało dziewczynę. Wzmocniła ciosy. Krew bryzgała, a tłum krzyczał Zabij! I była gotowa to zrobić gdyby nie to że zauważyła kogoś w tle ludzi. Czuła jak czas się jakby zatrzymał. Wśród ludzi stała Rachel patrząc na nią z strachem zmieszanym z błagalnym spojrzeniem, ale był ktoś jeszcze, rudowłosy stał obok uśmiechając się szeroko z szalonym spojrzeniem. Zrób to, usłyszała cichy głos z tyłu głowy. Jej przeciwniczka wykorzystała jej rozproszenie i zepchnęła ją z siebie po czym uderzyła ją pięścią w twarz. Ciemnowłosa zatoczyła się do tyłu czując krew w ustach. Kobieta zwróciła się do widowni podnosząc ręce do góry a tłum jej zawiwatował. Clove spojrzała na nią jak była odwrócona do niej tyłem, otarła krew z wargi po czym z wściekłością rzuciła się na nią ponownie powalając ją na ziemie. Usiadła na niej okrakiem na plecach i złapała za jej głowę po czym uderzyła o posadzkę. Znowu wiwaty, tłum był zachwycony. Ale ponownie zauważyła kątem oka dwie osoby, obie wyrażały sprzeczne ze sobą emocje. Zrób to albo przestań. Jej przeciwniczka w końcu straciła przytomność gdy kolejny raz uderzyła jej głową o podłogę. Chciała roztrzaskać jej głowę na miazgę, ale coś ją powstrzymało. Głos mówiący przestań. I przestała, zaszła z niej szybko przerażona gdy zdała sobie sprawę ile wszędzie było krwi. Sędzia odliczył do dziesięciu, nie podniosła się po czym okrzyknął ją zwycięzcą. Oszołomiona rozglądała się po tłumie. Sanitariusze weszli na scenę i sprawdzili puls poszkodowanej, serce dziewczyny zabiło mocniej czekając, jednak jej przeciwniczka przeżyła. Gdy rozejrzała się, obie osoby zniknęły, nie było ich. To wtedy była jej już ostatnia walka gdy Rachel kazała jej by wybrała. Ale czegoś nie rozumiała, czemu widziała ich dwoje pośród tłumu choć w rzeczywistości ich tam nie było?

-Wiesz, że już zajęcia się skończyły?- usłyszała za sobą głos jej trenera gdy rzuciła nożem trafiając prosto do celu. Ciemnowłosa otrząsnęła się z wspomnienia, które niespodziewanie zalało jej myśli i odwróciła się do mężczyzny.

-Wiem panie Guarty.

-Dziś i tak zajęcia trwały o godzinę dłużej, a ty nadal nie masz dość. Skoro zostajesz jeszcze... - rzucił jej klucze, które złapała.- zamknij gdy skończysz i odnieś je do pokoju.

-Dobrze.- skinęła głową.

- Miło było szkolić taką zdolną osobę.- uśmiechnął się lekko.-Baczność.- powiedział nagle poważniejąc, dziewczyna stanęła wyprostowana.- W imieniu kadry nauczycielskiej z przyjemnością oświadczam, że ukończyła pani akademie policyjną Gotham. Niech to czego się nauczyłaś w tych murach stworzy ci możliwość do sumiennej służby w szeregach policji. Spocznij. Gratuluje.- podał jej dłoń, którą Clove uścisnęła.

-Dziękuję, był pan bardzo dobrym nauczycielem.

-Miło to usłyszeć od ucznia, a zwłaszcza już byłego.

Pożegnali się po czym Clove wróciła do ćwiczeń. Na tamto wspomnienie aż się wzdrygnęła. Wtedy omal nie zabiła człowieka. Prawie to zrobiła, tak mało brakowało, ledwo się powstrzymała. Najgorsze jednak było to, że gdzieś tam w sobie poczuła satysfakcje, coś ją pchało w tą otchłań szaleństwa. Przypomniała sobie pewne słowa jej terapeutki o tym że gdzieś tam ma w sobie ten mrok i powinna być tego świadoma aby nie dać się temu kontrolować. Obawiała się że to wróci, że się następnym razem nie powstrzyma. I tu pojawiał się pewien problem, przecież jutro wstąpi do policji, a tam będzie miała duży kontakt z przemocą. Któregoś razu będzie musiała pociągnąć za spust, w sumie nie bała się że zabije ale tego że się to jej spodoba i żądza ją zawładnie. Właśnie dlatego potrzebowała kogoś kto będzie jej kotwicą, chciała by Rachel nią była. Była do tego stworzona, wtedy jej pomogła. Ale tu był kolejny problem, mulatka nie chciała ponowie wejść w bliską relacje. Rozumiała ją, w końcu mulatka została sama, jej brał został zabity a ojciec zmarł na atak serca, nie chciała ponowie cierpieć.

Clove gdy skończyła trening zrobiła tak jak jej były już trener kazał po czym wsiadła do samochodu. Mimowolnie automatycznie pojechała do knajpki. Chwile siedziała w samochodzie zanim w końcu zdecydowała się wysiąść. Gdy wchodziła do budynku zadzwonił dzwoneczek nad drzwiami, który informował o nowym kliencie. Nie było tłumów, w jednym z kątów siedział starszy mężczyzna trochę dalej starsza para. Clove podeszła do stolika, który zawsze zajmowała i usiadła jak zawsze w tym samym miejscu z którego miała najlepszy widok na osoby pracujące za ladą. Rachel wyłoniła się z zaplecza by zobaczyć kto przyszedł. Młoda Gordon uśmiechnęła się gdy złapała z nią kontakt wzrokowy, mulatka również go odwzajemniła, ale nie aż tak entuzjastycznie jak Clove.

-Co podać?- zapytała Rachel podchodząc do jej stolika. Clove uśmiechnęła się słodko opierając głowę na dłoni opartej o blat stolika i spojrzała na nią spod ciemnych rzęs.

-To co zwykle mufinko.- powiedziała słodko, na jej flirt mulatka zachichotała. Wiedziała co zawsze ona zamawia, już dawno to zapamiętała.

-Oczywiście, zaraz przyniosę.

Po paru chwilach Rachel przyniosła zamówienie Clove. Ciemnowłosa zaczęła jeść, ale zauważyła że mulatka nie odeszła do stołu. Zerknęła na nią zaciekawiona, zwykle tego ona nie robiła. Rachel uśmiechnęła się po czym usiadła na przeciw niej.

-Gratuluje ukończenia akademii.- powiedziała radośnie Rachel. Młoda Gordon przełknęła kęs jedzenia i podziękowała jej.

-Jutro tylko dokonam formalności i zacznę prace. Wiesz może wybierzemy się gdzieś by uczcić to wydarzenie?- zapytała z niewinnym uśmieszkiem. Druga dziewczyna zaśmiała się krótko.

-Chyba zapomniałaś, że nie umawiam się z osobami, które pracują w policji.- powiedziała z grzecznością Rachel. Clove wywróciła oczami niezadowolona, że znowu się nie udało.

-Ludzie czasami zmieniają zdanie.- mruknęła, ale po chwili uśmiechnęła się do niej. Nie miała zamiaru dać za wygraną, a zauważyła że Rachel coraz bardziej mięknie, coraz bardziej zachowuje się jakby miała się zgodzić, ale udaje tylko pozory. 

Gdy Clove skończyła posiłek wciąż jeszcze rozmawiały. Clove czuła się jak dawniej gdy mogły z sobą szczerze porozmawiać. Cieszyła się że może nadal z nią spędzać czas, była dla niej ważna nawet jeśli nie mogła z nią być to wciąć ją kochała. A gdy się kogoś kocha można dla niego zrobić wszystko. Czekać dużo czasu na odwzajemnienie uczucia albo nawet zabić. Obie te rzeczy mogłaby zrobić dla niej, ale nie tylko. Clove miała tendencje że gdy coś do kogoś poczuje to nawet po długim czasie to uczucie nadal się tli i nie gaśnie. Co ją w sumie trochę dziwiło. Czasami czuła się jakby miała w sobie dwie osoby, całkowicie różne a jednak tak podobne i złączone w jednym ciele.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wystarczy jedno cięcie, a mogę zostawić po sobie ślad na wieki.
Dla jednych jestem oznaką siły i przetrwania, a dla jednych oznaką słabości i cierpienia.

Czym jestem? Zgadniecie? Zachęcam do zostawienia po sobie jakiegoś śladu, to bardzo motywuje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro