19. Savior and Guardian of the Suffering Hero

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zrobiła to tak zręcznie, zwinnie i delikatnie, że chłopak zaczął sobie zadawać to jedno pytanie, lecz bał się je wypowiedzieć na głos.

− Jesteś lekarzem czy…

− Łowcą jak i żołnierzem. Te dwa aspekty mojego życia oddziaływują na siebie.

Dłoń mężczyzny leniwie podniosła się, przecierając zewnętrzną stroną oko, aby sekundy później gwałtownie przesunąć ją na bandaż. Gdy to zrobił uniósł wzrok na proroka, potem zaś na Tammy, będącą dosłownie jego oparciem. Był lekko zmieszany zaistniałą sytuacją; zebrani spieszyli mu z odpowiedzią. Wyszeptał “dziękuję”, kiedy obydwoje chwycili go za przetarte ręce. To słowo było skierowane w stronę łowczyni jak i proroka, który ku ich zaskoczeniu jeszcze nie uciekł. 
Pozytywnie zdziwieni, że Dean nie chwieje się na nogach, wyjęli z samochodu torby, podążając ku metalowym schodom.
Tammy wraz Kevinem usiedli ciężko przy wielkiej podświetlanej mapie, zaś Winchester podążył w stronę kuchni, gdzie trzymana była apteczka jak i hektolitry alkoholu, służące nie tylko do odurzenia się, ale również do dezynfekcji otwartych ran.
Przed twarzą młodego położyła otwartą skrzynkę, w której środku znajdował się nieznany dla niego przedmiot, przykryty zniszczonym matowym materiałem. 

− Jeśli to rozumiesz, to jesteś osobą, której szukamy. − ściągnęła gwałtownie kurtkę, ukazując ich oczom przesiąknięty opatrunek.

− Przyniosłem lek przeciwbólowy. − ku górze podniósł resztki starej whisky. − Oraz apteczkę. 

− Ta tabliczka zawiera informacje o wydostaniu duszy, cokolwiek to znaczy. − zaczął masować skroń. − Przepraszam, czytanie sprawia u mnie migrenę.

Łowcy wewnętrznie się cieszyli, że prorok rozumie to, co było napisane, lecz ich zewnętrzne okazywało niepokój związany z ochroną chłopaka jak i tego cennego przedmiotu.

− Czyli przyda nam się aspiryna, bardzo dużo. − wydukał Dean, siadając obok Tammy, która ledwo odwiązywała bandaż. − Ta rana krwawi mocniej niż powinna. Dobrze, że mamy nici.

− Też jesteś weteranem wojennym? − dopytał, ponownie zasłaniając tabliczkę materiałem, aby go nie rozpraszał.

− Nie, jestem tylko łowcą.

− Jak mówiłam wcześniej, nie ma za dużej różnicy między zwykłym łowcą a żołnierzem. Ten co był na wojnie, tylko wtedy bronił kraju. Tacy jak my muszą robić to codziennie, ponosząc większe szkody niż na froncie.

Zaledwie dwadzieścia minut później, gdy kobieta wypiła kilka łyków whisky podczas zaszywania, które wykonywał Dean i dezynfekcji rany na potylicy dowiedzieli się, że Kevin poinformował swoją mamę. Inaczej mówiąc, przekazał jej drobne kłamstewko o jego położeniu, aby ta nie martwiła się.
Zapytany dlaczego nie uciekł, gdy miał taką okazję, odparł, że polała się krew i obrażenia, jakie ponieśli obrońcy proroka, utwierdziły go w tym, iż są zdolni do ochrony za wszelką cenę. Ze wzrokiem wbitym w podłogę udał się do pokoju, jak zostało mu nakazane.
Osłabiona przez mililitry krwi poza organizmem, podążyła powoli tuż za łowcą w stronę kuchni, gdzie zaczęli się zastanawiać co dalej.
Po niedługiej rozmowie rozeszli się, Tammy do swoich czterech ścian, zaś Dean do Kevina. Zapukał knykciami trzy razy, po których usłyszał cichy głos "wejdź" i tak postąpił.
Prorok czuł się inaczej w obecności sam na sam z łowcą, bardziej skrępowany, ale nie powstrzymało go to przed krótką rozmową właśnie o ich obecnej sytuacji.

− Dean, dlaczego dzierżycie się zaufaniem, mimo tak krótkiej znajomości? Mogłaby ci wbić nóż w plecy.

− Łączy nas wspólny cel, jak i tragiczna przeszłość. Powinniśmy sobie pomagać, a nie ciągnąć siebie w dół. 

Po tych słowach prorok zaniemówił, zwyczajnie patrzył się na Winchestera, nie spodziewając się, że usłyszy tak prostą, a zarazem dosadną odpowiedź.
Każdy z nich spędził resztę nocy osobno, bali się przekazać sobie jakiekolwiek informacje, ale za to nie zmarnowali tych godzin na bezczynne patrzenie w ścianę. Kevin zmusił się do przeczytania książek o podstawowej wiedzy Ludzi Pisma, ponieważ nienawidził niewiedzy. Tammy pomiędzy dotykaniem i patrzeniem na bandaż, przygotowała nuggetsy. O mało co spaliła kuchnie; próbowała sobie przypomnieć jak to było konsumować jedzenie godne każdego podniebienia. Zaś Dean wstukał nazwę pułku do którego należała łowczyni. Pierwsza kobieta w tak zaawansowanej jednostce obronnej kraju, a do tego zajęła wysokie miejsce w hierarchii. 

Gdy nadeszła pora, kiedy cała trójka została objęta w ramiona Morfeusza atmosfera w bunkrze uległa w ciszy.

Najpierw Winchester hardo pociągnął za klamkę drzwi, Kevin zrobił to samo ze swoimi, lecz kilkanaście sekund później. Prorok był wystraszony i zdezorientowany, usłyszawszy przeraźliwy krzyk, odbijający się po jego głowie. Łowca kazał wracać młodemu do pokoju, nie chciał, aby zobaczył w jakim stanie będzie Tammy. On nie posłuchał, patrzył jak sparaliżowany na to, co się działo.
Ciało kobiety zaczęło miotać się na drewnianym krześle, bo to właśnie na nim zasnęła kilka godzin wcześniej. Losowe sylaby z czasem zamieniały się w zdania proste, zaadresowane do Deana jak i bezimiennej dla Sama osoby - Tammy. Następnie miały sens niczym rozkaz, aby jak najszybciej go stamtąd wyciągnąć. Winchester wiedział, że to były słowa jego brata, lecz Kevin wręcz przeciwnie, więc przez nieznaną mu sytuację zacisnął szczęki.

− Lucyfer wie, że tu jesteś. Czuje się przez ciebie zagrożony. Jeśli odnalazłaś… lub odnalazłeś mojego brata Deana Winchestera, to przekaż mu informację.

Diabeł we własnej osobie znał część tej historii związanej ze “Wybawcą i Strażnikiem Cierpiącego Bohatera”. Bo tak właśnie nazwał Tammy i Deana. Sam bohatersko się poświęcił, aby jego gatunek mógł trwać przez kolejne stulecia, a łowca wraz z weteranką byli częścią jeszcze większego planu, niż pełnienie ról naczyń Michała i Lucyfera.
Głos łowczyni zamilkł, oddech unormował się, pozostawiając zgromadzonych w konsternacji, ponieważ nie usłyszeli co uwięziony w klatce miał do powiedzenia, poza bólem i krzykiem. Odłożył ją do łóżka, zamykając cicho za sobą drzwi. Jego każdemu ruchowi przyglądał się Kevin, który wtedy patrzył na niego ze strachem i ciekawością wymalowaną na twarzy.

− Ode mnie się nie dowiesz. Jeśli chcesz się czegokolwiek dowiedzieć, musisz ją jutro zapytać.− to były ostatnie słowa jakie zdążył wypowiedzieć zanim zamknął się u siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro