XVII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hux. Nigdy wcześniej nie słyszałam tego nazwiska. Zabrałam Liv alkohol i upiłam niewielki łyczek. 

- Co ci zrobił? 

Dziewczyna ciężko odetchnęła. Przetarła twarz rękami, pozbywając się resztek łez. A ja z zazdrością musiałam przyznać, że w brudnym ubraniu i z zapłakaną twarzą, jest równie piękna jak na co dzień. 

- W sumie to nic szczególnego. Poza tym, że cały czas pamięta i nie zapomni. On się chce zemścić Rey. 

Pojedyncza łza skapała jej z brody. Obserwowałam, jak siąka w gruby materiał kołnierzyka. Nie wiedziałam co powiedzieć. Normalnie miałam problemy z pocieszaniem, co dopiero w takim stanie. W głowie mi huczało, w gardle zaschło, a nogi się pode mną trzęsły. Usiadłam obok dziewczyny, zapadając się w miękkim materacu. Coś mi się nie zgadzało w historii dziewczyny. 

- Za co on się chce zemścić? Jak już coś, to nie na tobie. Na Kylo Renie. Przecież to on cię mu zabrał. 

Zbladła. Unikała kontaktu wzrokowego. A ja już wiedziałam, że nie powiedziała mi wszystkiego. 

- Ja... Nie powiedziałam prawdy. Tylko trochę. 

- Więc?  

Czy byłam na nią wściekła? Trochę. Byłam zbyt pijana, żeby na nią wrzeszczeć i się obrażać. 

- Błagałam Rena, żeby mnie zabrał. Pokazałam mu, że mam moc. Ale to dla niego było za mało. Miał mnie gdzieś. Stwierdził... Stwierdził, że próby gwałtu to nie powód do zabierania mnie z Niszczyciela. Więc, zrobiłam coś... Coś co go zmusiło do zabrania mnie. 

- Co? 

- To było głupie. Bardzo głupie. Ale ja się musiałam wyrwać. Za wszelką cenę. Nawet służenia do końca życia. Albo śmierci. Bo nie wiedziałam co się mogło ze mną stać. Rozgadywałam po całym Niszczycielu, że Kylo Ren jest potworem. Że krzywdzi dla zabawy. To co tobie o nim powiedziałam, też było kłamstwem. On tak nigdy nie zrobił. Jak dotarły do niego plotki, był wściekły. Chciał mnie zabić. Ale wtedy plotki okazały by się prawdą. Przyrzekłam, że już nigdy nic na jego temat nie powiem. Jeśli zabierze mnie do akademii. Zgodził się. Ale złapałam się na haczyk. Myślałam, że będzie mnie uczył. A on zrobił ze mnie służkę. I dodatkowo, żeby mnie ukarać, rozgadał co robił ze mną Hux. Pokłócili się, a ja myślałam, że już nigdy więcej nie zobaczę rudego generała. Przepraszam Rey. To dla mnie ciężkie i...

- Okłamałaś mnie. Przez cały czas mnie oszukiwałaś. 

- Tak, wiem ale...

- Wyjdź. Wyjdź i przyjdź rano. Teraz nie mam na to głowy.

Wstała płacząc i powolnym krokiem doszła do drzwi. Zatrzymała się jeszcze na chwilę, trzymając dłoń na klamce. Liczyła, że zmienię zdanie. Nie zmieniłam. 

*

Kylo przyszedł do mnie po drugiej. Do tego czasu, opróżniłam całą butelkę obrzydliwego alkoholu. Zapewne był tak obrzydliwie drogi, jak smakował. Chłopak wyjął mi z ręki szkło i upił ostatniego łyka. Odstawił butelkę na szafkę nocną. 

- Okropieństwo.- Skrzywił się, przełykając bursztynowy płyn. 

- Prawda. Było niedobre. 

- Wszystko w porządku? 

- Tak. Poza tym, że dowiedziałam się, że Liv przez cały czas mnie oszukiwała. Tak to jest dobrze. 

Usiadł obok mnie ciężko. Złapał mnie za dłoń i delikatnie gładził jej grzbiet.

- Nie myśl o tym teraz. Po za tym, w tym co zrobiła nie ma nic wartego opowieści. Nie dziw się jej. Ty też byś skłamała. Tak jest czasem łatwiej. 

- Ale ona jest moją przyjaciółką. 

- To nic nie zmienia. 

Zamilkłam. Miał rację. To nic nie zmieniało. Zrobiła głupotę i chciała o niej zapomnieć. Oparłam głowę na ramieniu chłopaka. W tamtym momencie, nie był moim Mistrzem. Przymknęłam oczy. Nagle dotarło do mnie, jak bardzo jestem zmęczona i pijana. Na dodatek, w jadalni puścili bardzo głośno muzykę. Tak głośno, że było ją słychać w moim pokoju. 

Kylo wstał i podał mi rękę. Pokręciłam głową. Już tańczyłam i to była porażka. Nie chciałam się przy nim wygłupić. Ale zostałam praktycznie podniesiona siłą z łóżka i ustawiona na środku pomieszczenia. 

- Nie potrafię tańczyć. 

- Trudno. Ja też. 

Jedną ręką objął mnie w tali, a drugą złapał moją dłoń. Przycisnęłam się do jego klatki piersiowej. Nie miałam siły stać. Bujaliśmy się wolno, kompletnie nie do rytmu skocznej piosenki. I było mi dobrze. Nie podeptałam go. Kiwaliśmy się nawet wtedy, kiedy muzyka ucichła. 

- Ślicznie wyglądasz. 

Szepnął mi do ucha bardzo cicho. Jakby nie chciał zakłócać idealnej ciszy. A ja zdałam sobie sprawę, jak bardzo czekałam na te słowa. W podzięce, uśmiechnęłam się lekko. Odwzajemnił gest i pocałował mnie delikatnie w usta. 

- Zmęczona?

Przytaknęłam lekko głową. Nie marzyłam o niczym innym. Tylko o ciepłej pościeli. Nagle znalazłam się w powietrzu. Zostałam otulona mocnym zapachem Kylo. Ułożył mnie na łóżku a sam położył się obok. Byłam taka senna, że nie przemyślała co się może stać, kiedy wtuliłam się w jego tors. Ale on mnie objął i szepną coś cicho. Nie usłyszałam, zasypiając w jego ramionach. 


Hejka!

Prawie usypiam. Więcej nie dam rady. Po za tym, siostra mnie nęka o komputer. Więc oczywiście nie sprawdzone, nie poprawione. 

Mam nadzieję, że się wam podobało. 

Do następnego i niech Moc będzie z Wami!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro