Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy Kamiley z przyjaciółmi przylecieli na dawną kolonię Żółtej Diament, minęło kilka dni. W tym czasie, udało im się uwolnić jeszcze wiele innych klejnotów. Oraz przetransportować niespostrzeżenie kapsuły wypełnione klejnotami bez energii i form fizycznych na statek. Po kolejnym dniu pełnym walk, obsydian-łowca musiał opatrzyć ramię dziewczyny, w które trafił ją kamienny ptako-podobny stwór.

- Bardzo boli?- spytał, związując opatrunek.

- Przeżyję. Chociaż przyznam, że pazury tego czegoś są cholernie ostre. Kilka centymetrów głębiej i odciąłby mi rękę.- odpowiedziała.

- Albo jakby wziął silniejszy zamach.- odparł.

- Miałam cholernego fuksa, że w porę odrąbałeś temu czemuś łeb.- odparła mu, jednocześnie pokazując kciukiem zdrowej ręki, gest odcinania głowy.

Przez kilka chwil siedzieli obok siebie w ciszy. Kam patrzyła w płomienie ogniska. Wiedziała, że będzie musiała mu zadać to pytanie. Po prostu wiedziała, ale miała lekkie podejrzenia o czym obsydian mógł rozmawiać z jej mamą.

- Wiesz. Kiedy znalazłam w notatniku mojej mamy wpis o tym, że ty i ona porozmawialiście na jakiś temat jak wojownicy, to ty jako jedyny ją zrozumiałeś. Do teraz nurtuje mnie pytanie, o czym mogliście wtedy rozmawiać.- powiedziała.

- Nie rozmawialiśmy o "czymś". Bardziej o kimś.- odparł.

- W porządku. A więc, o kim wtedy rozmawialiście?- spytała.

- O Jaspis. Jaspis z przedszkola Beta na Ziemi. Kwarc nad Kwarcami, jak to niektóre Perydoty o niej mówiły.- odpowiedział, jakby z jadem wypowiadając imię klejnotu.

- Nie lubiliście się, co?

- Jaspis lubiła się rządzić. Uważała się za najlepszą wojowniczkę i wszyscy powinni się jej słuchać. To było jeszcze gdy Różowa Diament żyła. Jadeit miała to do siebie, że wykonywała jedynie rozkazy Diamentów. Nikogo więcej. Ja i moi bracia tak samo, słuchaliśmy się wyłącznie Diamentów. Jaspis uwzięła się na twoją matkę i mojego brata naukowca. Na mnie w sumie też. Ale nie tak bardzo jak na nich. Czasem Jaspis przypominała mi Niebieską Agat. Głównie z zachowania. Arogancka, zarozumiała, uwielbiająca się wywyższać.

- Jeśli chodzi o Niebieską Agat z ludzkiego zoo, to poprawiła swoje relacje z waszym bratem i nawet się dogadują. Wygląda na to, że musiała zobaczyć w jakim stanie był twój brat by wreszcie coś do niej dotarło.

- Miło mi to słyszeć. Cieszę, że Agat w końcu przejrzała na oczy.

- Szczerze mówiąc, miałam podejrzenia, że mogliście rozmawiać właśnie o Jaspis z Ziemi.

- Serio?

- Mhm. Miałam tą nieprzyjemność ją poznać. Tak samo jak Niebieska Agat, była zazdrosna o moją mamę. A ta zazdrość przerodziła się w nienawiść.

- *ciężkie westchnienie* mogłem się tego domyślić. Jadeit miała doskonałe preferencje na Głównego Generała w armii Żółtej Diament. W pewnym sensie, mogła zostać prawą ręką samej Żółtej Diament. Jaspis chciała jej odebrać tą możliwość. Potem..... wiesz jak sprawy się potoczyły.

- Tak. Rebelia, sfingowanie rozbicia, wojna, zakażenie klejnotów, itd.

- Właśnie. Przebywając prawie 7.000 lat bez możliwości kontaktu z domem, zastanawiałem się jaką mamy już erę. Może mi powiesz?

- Jasne. Z tego co mi wiadomo nastała trzecia era. Era pokoju, równości i wolności.

- Nieźle. Czyli pewnie nawet defektywne klejnoty mogą żyć bez obawy, że ktoś na nie zapoluje. To co ja będę teraz robił?

- Na pewno coś się dla ciebie znajdzie.

- W to nie wątpię.

Między nimi znów zapadła cisza. Kamiley zaczęła się zastanawiać jaka jest dokładna historia tej niewielkiej grupy obsydianów, które traktują się wzajemnie jakby byli rodziną.

- 1 AD, a mógłbyś mi opowiedzieć waszą historię?- spytała.

- Pewnie, czemu nie. To było bardzo, bardzo dawno temu.....

Retrospekcja

Kiedy wyszedłem z mojego miejsca na chwilę oślepiło mnie jasne światło. Wyjrzałem i zacząłem się rozglądać. Wokół mnie, z innych miejsc wyjść wyskakiwały obsydiany. Ja również wyskoczyłem i miękko wylądowałem. Patrzyłem na lądujące obsydiany, jak pojawiają się kolejne. Wtedy podeszła do mnie niewielka grupa moich pobratymców, z którymi przywitałem się zwykłym uściskiem. Niby drobny gest, a jednak dla nas miał szczególne znaczenie. Zaczęliśmy rozmawiać. Od razu znaleźliśmy wspólny język. Idąc, rozmawiając i śmiejąc się natknęliśmy się na Perydot, która spisywała kolejne obsydiany powstające na tej kolonii.

W pewnym momencie zauważyłem, że jeden obsydian dziwnie się zachowuje. Jakby bał się zeskoczyć, albo nie widział co ma pod nogami. Potem stracił grunt pod nogami i zaczął lecieć w dół. Od razu ruszyłem mu z pomocą. Wykorzystałem bronie, które potrafiłem wytworzyć i złapałem go. Po czym ostrożnie zszedłem z nim na dół. Gdy już tam byliśmy, postawiłem go na równe nogi i przytrzymałem gdy się zachwiał.

- W porządku?- spytałem go.

- Tak. Nic mi nie jest, dziękuję.- odpowiedział, ale na mnie nie spojrzał.

- Stoję obok ciebie.- odparłem.

- Naprawdę? Och, ale ledwo cię widzę.- powiedział gdy zwrócił ku mnie swój wzrok.

Wtedy ujrzałem jego pół białe oczy. Nie rozumiałem czemu takie miał. Gdy zobaczyła go Perydot, oniemiała.

- A ja myślałam, że to tylko plotki.- powiedziała w szoku.

- Plotki? Jakie plotki?- spytałem, chcąc dowiedzieć się więcej.

- O tym, że na tej kolonii powstanie wyjątkowy obsydian. Z pół białymi oczami. Wyróżniający się od reszty, wyjątkowy. Sądziłam, że to tylko plotki. Myślałam sobie, że przecież Biała Diament nie stworzyła by defektywnego klejnotu na umyślnie. A tu proszę. To była jednak prawda. Ale trzeba dla niego zrobić specjalne okulary by mógł cokolwiek widzieć.- odpowiedziała.

- Tylko, że ja widzę. Ale wszystko jest strasznie niewyraźne.- powiedział nasz pobratymca.

Chwyciłem go pod rękę i zaprowadziłem do pawilonu, w którym wykonano dla niego te okulary. Wtedy mógł już widzieć normalnie. Spędziliśmy razem na jednej kolonii trochę czasu. Gdy wyczerpały się surowce, wróciliśmy na Homeworld. Jakiś czas później, wszystkie obsydiany miały się stawić w sali tronowej przed obliczem samych Diamentów. Nasz pobratymiec z pół białymi oczami bardzo się stresował. Słyszał co inne klejnoty między sobą szepczą.

Gdy wszyscy stanęliśmy na baczność, on jedyny się kulił. Biała Diament mierzyła nas wzrokiem, który zdawał się być surowy. Jednak gdy ujrzała jego jej wzrok momentalnie złagodniał. Trąciłem go lekko w ramię i dyskretnie wskazałem by spojrzał na naszą Diament. Zrobił tak, ale cały się trząsł. Był bardzo przerażony. Jednakże, gdy Biała skrzyżowała z nim swoje spojrzenie, przestał się trząść. Rozluźnił się.

- Podejdź.- rzekła.

On tak zrobił. Wyszedł przed nas wszystkich, zaczął iść w stronę Białej Diament. Wtedy zauważyłem stojącą nieopodal Jadeit. Stała, dumnie wyprostowana z rękami skrzyżowanymi na piersi. Była tylko kilka kroków od Żółtej Perły. Przez głowę przeszła mi myśl, że Żółta Diament chce aby jej wierna wojowniczka była jak najbliżej. Aby w razie czego, szybko zareagowała. Uważnym spojrzeniem, obserwowała każdy klejnot znajdujący się w pomieszczeniu.

Skierowałem ponownie swój wzrok na pobratymcę z pół białymi oczami. Stał już na dłoni Białej Diament, która miała w oczach, nader widoczne iskierki radości.

- Nareszcie jesteś. Czekałam na ciebie tak długo i w końcu się pojawiłeś.- powiedziała.

- Pardon? Czekałaś na mnie?- spytał.

- Dokładnie. I powstałeś właśnie taki, jakiego cię chciałam. Razem z tobą, nadejdą ogromne zmiany. Będziesz mógł, zmienić naszą przyszłość mój ulubieńcze.- odpowiedziała.

Po sali tronowej znów rozległy się szepty. Wiele klejnotów było zaskoczonych, że "defektywny" klejnot jest ulubieńcem samej Białej Diament. Wtedy Biała Diament podniosła się z swojego tronu.

- Uwaga wszystkie klejnoty! Uroczyście ogłaszam wam, że ten oto obsydian z jednej z moich koloni, został mym ulubieńcem. Wraz z nim, nadejdą wielkie zmiany. Zmiany, które zapewnią nam lepszą, jaśniejszą przyszłość. Macie odnosić się do niego z szacunkiem, albo stojąca niedaleko Jadeit się z wami rozprawi. Jak również, ten obsydian oficjalnie zostaje naszym naukowcem!- ogłosiła.

Klejnoty milczały. Wszyscy spoglądali na Jadeit, która mierzyła ich ostrym, zimnym spojrzeniem. Gdy jej spojrzenie skrzyżowało się z moim, na plecach poczułem dreszcze. Kto jak kto, ale nawet najdzielniejszy obsydian, tracił swoją pewność siebie przy Jadeit.

Dalsza część historii w następnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro