Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W międzyczasie na Homeworld, Cody oglądał coś pod mikroskopem chcąc na chwilę zająć czymś swój umysł i nie martwić się nadto o Kamiley i pozostałych. Martwił się. Ogromnie się o nich martwił. Z zmartwienia, robił się rozdrażniony, więc musiał się na czymś skupić by odgonić od siebie czarne scenariusze.

- Cody?- usłyszał obok siebie, melodyjny głos.

Obsydian spojrzał w stronę, z której usłyszał ten głos i zobaczył Tęczową Perłę, która całkiem nieopodal ćwiczyła swoje nowe moce. Perła wyglądała na zmartwioną, jednak Cody nie mógł odgadnąć co ją martwiło.

- Perła, czy coś się stało?- spytał.

- Mogłabym ciebie spytać o to samo. Zdawałeś się być czymś zamyślony, gdyż patrzyłeś na tą kupkę pyły już dobrą godzinę.- odpowiedziała.

- Ehh, aż tak to widać?- spytał ponownie, zakładając rękę na kark.

- Mhm. Powiedz, co cię gryzie?- odparła.

- *westchnienie* martwię się o Kam i resztę. A co jeśli im się nie uda? Zostaną pojmani, albo rozbici?

- Cody, nie bądź naiwny. Steven i Kam są pół ludźmi, pamiętasz? Im nie grozi rozbicie.

- Ale i tak mogą umrzeć. Jak tylko klejnoty zostaną usunięte z ich ciał.

- Dobra nie wpadaj w niepotrzebną panikę. Na pewno nic im nie jest. Wszyscy są bardzo silnymi wojownikami i dadzą sobie radę.

- Obyś miała rację. W głowie zaczynam mieć już czarne scenariusze. Nawet nie chcę o tym myśleć.

- Więc myśl pozytywnie. Jestem pewna, że wrócą cali i zdrowi. Kam się tak łatwo nie podda, mimo, że krótko ją znam. A teraz, jakiego klejnotu pył tak oglądałeś?

- Nie jestem do końca pewien, ale struktura molekularna wskazuje na Lapis Lazuli. Z niewielką domieszką Akwamaryny.

- Czyli jakbyś ją przywrócił to wtedy miałaby swoje normalne moce i moce Akwamaryny, tak?

- Tak. Jak już mówiłem, Esencja Klejnotów została stworzona tak by pasowała do wszystkich klejnotów.

- Heh, tak. Och, właśnie! Prawie bym zapomniała. Chciałabym ci pokazać coś już potrafię.

- Naprawdę? W takim razie, pokaż mi.

Perła cofnęła się na kilka kroków, zamknęła oczy i po chwili rozbłysła jasnym światłem zmieniając formę. Po krótkiej chwili przed Obsydianem stał duży, płonącym tęczowym ogniem, piękny Feniks. Obsydian dosłownie zaniemówił. Stał wpatrzony w klejnot, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Perła w formie feniksa, widząc reakcję obsydianu zachichotała skrzydłem przykrywając dziób.

- Aż tak ci się podoba moja pierwsza forma?- spytała, wyrywając go z szoku.

- yyyy...... tak! Tak, bardzo mi się podoba! W postaci Feniksa, jesteś naprawdę piękna. Nie żebyś nie była piękna w swojej normalnej postaci tylko, po prostu.... twego piękna w tej postaci nie opiszą żadne słowa.- odpowiedział, będąc kompletnie oczarowanym.

- Dobra, dobra już mnie tak nie kokietuj, bo słabo ci to idzie.- odparła.

Wtedy do pomieszczenia weszła Spinel i tak jak Cody, widząc Perłę w formie Feniksa zaniemówiła. Dosłownie opadła jej szczęka. Perła zauważyła oniemiałą Spinel i znów zachichotała po czym wróciła do swojej normalnej formy. Spinel dzięki swojej elastyczności, w mgnieniu oka doskoczyła do Perły.

- Niesamowite! Wyglądałaś wręcz przecudnie! Nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego!- trajkotała.

Perła zaczęła chichotać na entuzjazm Spinel.

- Powiedz mi, jak ci się to udało. Powiedz! Powiedz! Powiedz!- powiedziała, podrygując radośnie.

- *chichot* no dobrze, powiem. Powiem. To właściwie bardzo proste. Kiedy byłam na Ziemi by odwiedzić Lapis, Perydot i Bizmut to młodsza siostra Kamiley pokazała mi zdjęcia z "mitycznymi" stworzeniami. Jednym z nich był feniks i po powrocie postanowiłam spróbować się w niego zmienić. I udało mi się.- odparła Perła.

- Jak to możliwe, że nigdy tego nie zauważyłem?- zastanowił się Cody.

- Pewnie dlatego, iż ćwiczyłam to w pokoju za tamtymi drzwiami.- powiedziała mu, wskazując wspomniane drzwi.

- Och, racja. W każdym razie, to było niesamowite. Więc przyda ci się jakieś inne imię. Abyś nie była mylona z pozostałymi Perłami.

- Tak a jakie to mogłoby być imię?

- Może, Rainbow Phoenix?

- Brzmi nieźle.

Spinel, która nie mogła się za bardzo opanować szybko chwyciła Phoenix za rękę i zaczęła ciągnąć do wyjścia z laboratorium. Jednak Cody jeszcze szybciej ją zatrzymał.

- Ej, ej, ej a ty dokąd ją zabierasz?- spytał.

- Do Diamentów! Muszą to zobaczyć! Po prostu muszą!- wykrzyczała radośnie.

- O nie, nie, nie. Nie ma takiej opcji, Spinel.- zaprzeczył poważnie Cody.

- Huh? A to niby dlaczego?- spytała go.

- Dlatego, iż jako twórca Phoenix jestem za nią odpowiedzialny. Wycieczka poznawcza na Ziemię, to już zupełnie co innego. Zezwoliłem na to raz, ponieważ Diamenty dały Phoenix grupkę Rubinów do ochrony. Nawet jeśli jest nowa era, to i tak gdzieś mogą być jacyś przeciwnicy klejnotów, którzy mogli by chcieć zrobić jej krzywdę. Ona jest wyjątkowa i może wiele zmienić. Więc jeśli naprawdę ci zależy aby Diamenty zobaczyły jak zmienia formę to je tu przyprowadź.- odpowiedział jej.

- On ma rację, Spinel. Lepiej będzie abym się tak nie narażała. Nawet wśród innych klejnotów, wśród pobratymców nie mogę się czuć w pełni bezpiecznie. Pomimo nastania nowej ery, wśród klejnotów mogą znajdować się jeszcze "wyznawcy starego porządku" jak to Kamiley trafnie ujęła.- poparła go Phoenix.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro