Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od przyjazdu Kamiley do Beach City minęły dwa tygodnie. W tym czasie 19 latka podszlifowała swoje umiejętności walki pod okiem Perły, jak również "odblokowała" moc zmiennokształtności, którą również opanowała. Przez ten czas Sandra z Krystianem, Felicją i Amy poznali inne klejnoty i trochę pozwiedzali.

- Kamey, a czy zadzwonimy do rodziców by im powiedzieć, że jesteśmy na miejscu?- Sandra spytała siostrę, jednego wieczoru.

- Nie możemy do nich zadzwonić. Ze względów bezpieczeństwa. Nie wiem czego ci bandyci mogli chcieć, ale dobrych zamiarów na pewno nie mieli. I mieć nie będą. Więc nie możemy się kontaktować z rodzicami.- Kamiley szczerze odpowiedziała.

- Och, racja. Bandyci. Myślisz, że nas szukają?- odparła Sandra.

- Jestem tego prawie pewna. Dlatego nie możemy pozwolić im nas namierzyć.- odpowiedziała na to Kamiley.- A poza tym, zauważyłam, że bardzo się polubiłaś z Lapis.- dodała.

- Um, tak. Jest bardzo miła i ciekawa. A jej historia poruszająca.- odparła Sandra.

- Tak wiem. A teraz, pora spać.

Mijały kolejne dni, a Kamiley odkrywała coraz to nowsze moce i trenowała kontrolę nad nimi. W końcu nadszedł dzień, w którym Kamiley miała stanąć twarzą w twarz z Diamentami. Steven zaprowadził dziewczynę do teleportu, którym polecieli na Homeworld.

- Steven, a czy Diamenty wiedzą, że przyprowadzisz ze sobą gościa?- spytała chłopaka.

- Tak wiedzą. Byłem u nich wcześniej i zapowiedziałem twoje przybycie.- odpowiedział.

- Ale nie pytałeś o ten obsydian, prawda?- dopytała.

- Nie wspomniałem o nim słowem. Ale powiedziałem Białej, że będzie jeden temat, na który będziesz chciała z nią porozmawiać, na osobności.

- Dopytywała o szczegóły?

- Na szczęście nie. 

- To dobrze. Wiesz, to nawet niezły paradoks. Gdybym była tylko człowiekiem i ktoś by mi powiedział, że polecę na obcą planetę w celu wyjaśnienia zniknięcia klejnotu z koloni Białej Diament, wyśmiałabym tą osobę i kazałabym się leczyć.

- A jednak to się dzieje naprawdę. Tak w ogóle, nigdy wcześniej nie zastanawiało cię skąd masz magiczny klejnot w swoim ciele?

- Przez pierwsze kilka lat życia, nie. Kiedy skończyłam osiemnastkę, zaczęłam. Myślałam nad tym przez rok. Aż w końcu poznałam prawdę. To trochę, dziwne uczucie. Jestem, skołowana.

Oboje dotarli na Homeworld, przed oblicze samych Diamentów. Kamiley szybko rozejrzała się wokół.

- Spora sala tronowa.- powiedziała.

- Tak. W każdym razie poznaj Diamenty.- odparł Steven, wskazując na trójkę klejnotów.

- Wow. Gigantki.- szepnęła Kamiley.

- Biała, Żółta, Niebieska. To jest właśnie Kamiley, córka Jadeit.- powiedział Steven.

- Niech no ja się jej przyjrzę.- odparła Żółta Diament, wstając z swojego tronu.

Żółta podeszła do nich i wystawiła dłoń, na którą Kamiley weszła. Gdy dziewczyna znalazła się blisko twarzy Żółtej, ta zlustrowała ją wzrokiem.

- Twoja postura jest bardzo zbliżona do Jadeit. Jakby to ona stała mi na dłoni.- powiedziała Żółta.

- Jesteś już drugim klejnotem, który mi mówi jak bardzo jestem podoba do mamy. Znalazłam w jej dziennikach notatki ze wzmiankami o was.- odparła na to Kamiley.

- Tak, Steven też nam coś wspomniał. Powiedz co chciałabyś wiedzieć.- odezwała się Biała.

- Głównie to chciałam wiedzieć jakie były stosunki mojej mamy i Niebieskiej Agat z ludzkiego zoo.- odparła Kam.

- Och nie było dnia, żeby te dwie się nie kłóciły. Jadeit była ogromnie honorową wojowniczką i zawsze stawała w obronie słabszych. Osobiście tego nie pochwalałam, ale powiedziała mi, że bronienie słabszych klejnotów daje jej poczucie, bycia dla nich przyjaciółką.- powiedziała od razu Żółta.

- Czyli nie za bardzo się lubiły. A walczyły kiedyś ze sobą?- spytała Kam.

- Była jedna taka sytuacja, w której omal nie doszło między nimi do walki. Jednak Agat, która twoją mamę sprowokowała, została powstrzymana.- odpowiedziała Niebieska.

- Inne Agaty wolały z Jadeit nie zadzierać. Wiedziały, że jest silną wojowniczką. Ba! Nawet Jaspisy miały się na baczności, gdy Jadeit była w pobliżu.- dodała Żółta.

- Och, ciekawe. O tym nie pisała w swoich dziennikach. Budziła aż taki lęk?- powiedziała Kam.

- A jakżeby inaczej? Wiele klejnotów się przed nią lękało. Może poza tą jedną Agat, która się z nią kłóciła.

- Czyli możliwe, że przez jej podły charakter umieszczono ją w ludzkim zoo razem z Ametystami i kilkoma klejnotami z przedszkola Beta.

________________________________________________________________________________

- Niezłe masz tu widoki Biała.- powiedziała Kam, siedząc na ramieniu Białej Diament.

Po zamianie słów z Żółtą i Niebieską Diament, Biała zabrała Kamiley ze sobą by mogły spokojnie porozmawiać na jeden, dla Białej, dość bolesny temat.

- Tak wiem. Tak wiele się zmieniło, trudno jest "odciąć" się od starych przyzwyczajeń.- odpowiedziała Biała.

- Heh, tak. Szczególnie gdy zmiany przychodzą zbyt wcześnie. Albo zupełnie niespodziewanie.- odparła Kam.

Między nimi zapadła cisza. Obie wpatrywały się w widok planety.

- Wiesz. Kiedy znalazłam w notatkach mamy wzmiankę o obsydianie z pół białymi oczami i o tym, że był twoim ulubieńcem, poczułam się bardziej skołowana niż jestem teraz. Obsydian, ściana 3 fasada 2 CD. Był wyjątkowy, co nie?- odezwała się dziewczyna po chwili ciszy.

- Tak. Wyglądał naprawdę młodo jak na obsydian. Był taki spokojny, miły, ciekawy własnej rasy. Takiego go właśnie chciałam.- odparła Biała.

- Długo na niego czekałaś?- spytała Kam.

- Prawie 2,000 lat zanim podarowałam Różowej jej pierwszą kolonię.- Biała odpowiedziała na pytanie.

- To by też wyjaśniało dlaczego Perydot mi powiedziała, że ten Obsydian pojawił się 6,500 lat temu. Różowa Diament jeszcze nie myślała o własnej koloni.

- Można to tak ująć. Nawet nie wiesz ile bym dała, żeby Różowa mogła wrócić.

- Niestety tak to bywa w życiu. Jeśli Różowa Diament podjęła decyzję o zrezygnowaniu z tego co miała i zmianie formy, utrzymała się przy tym. A potem jako Rose Kwarc zrezygnowała z swojej fizycznej formy by Steven mógł przyjść na świat. A to ogromne poświęcenie.

- Tak. W każdym razie, znajdziesz mojego ulubieńca?

- Postaram się, ale nie mogę ci tego obiecać. Gdziekolwiek Niebieska Agat go wysłała, to pewnie jak najdalej od Homeworld'u. By nie mógł zbyt łatwo wrócić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro