Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od rozmowy Kamiley z Diamentami minęło kilka dni. W tym czasie 19 latka z przyjaciółmi i siostrą, analizowała to co wiedziała na temat obsydianu z notatek w dziennikach.

- No dobra, jak na razie wiemy, że "zaginiony" obsydian powstał w przedszkolu na planecie, którą kolonizowała Biała Diament. Jego "miejsce" wyjścia znajduje się w ścianie trzeciej, fasada 2 z literami CD. Mniej więcej tutaj.- powiedziała brunetka, zaznaczając owe miejsce na mapie kolonii.- Och i dzięki za te mapy Perydot. To znacznie nam ułatwi podsumowanie tego co już wiemy.- dodała zwracając się do klejnotu.

- Nie ma za co Kam.- odparła Perydot.

- Dobra. A tutaj mamy mapę rozmieszczenia planet w różnych odległościach od Homeworld'u i teraz pytanie, na którą z tych planet Niebieska Agat wysłała ulubieńca Białej Diament?- kontynuowała.

- Tak jak było wcześniej powiedziane. Na pewno jak najdalej od Homeworld'u.- powiedziała Granat.

Gdy Kam miała już odpowiedzieć, z góry zszedł Steven w towarzystwie wspomnianej Niebieskiej Agat.

- Jest i nasza wredota. Trochę ci to zajęło Steven.- powiedziała Kam.

- No cóż, przekonanie jej nie należało do najłatwiejszych zadań.- odpowiedział chłopak.

- Domyślam się. No chodź tu, chodź. Nikt cię nie zje.- odparła mu i zwróciła się do klejnotu.

- A więc, czemu tutaj jestem?- spytała Agat, starając się ukryć jej obrzydzenie Ziemią.

- Jesteś tu, ponieważ już wiemy, że to ty wysłałaś pewien klejnot na planetę bardzo oddaloną od Homeworld'u. Teraz na tej mapie pokażesz, która to planeta.- odpowiedziała Kamiley.

- Pfft, a dlaczego miałabym to zrobić? Nie mam nawet pojęcia o jakim klejnocie mowa.- odparła Agat.

- Obsydian, ściana 3 fasada 2 CD, znany też jako ulubieniec Białej Diament.- odpowiedziała na to Kamiley.

- Ach, on. Pewnie i tak już nie żyje.

- Czyli go znałaś. Wyśmiewałaś go, bo wyglądał i zachowywał się inaczej od reszty Obsydianów. Teraz się nie dziwię, że moja mama miała z tobą na pieńku. Mało kto by wytrzymał z kimś tak wrednym jak ty. A teraz pokaż, na którą planetę wysłałaś ten obsydian.

- Tsk, i tak nie mam już nic do stracenia. Wysłałam go o tutaj.

Kamiley spojrzała na planetę, którą wskazała Agat.

- Ktoś z was wie co to za planeta?- spytała zwracając się do klejnotów.

- Jeśli się nie mylę to jest planeta z bardzo niestabilnym jądrem. Diamenty nawet nie pomyślały o skolonizowaniu świata, który może w każdej chwili wybuchnąć.- odpowiedziała Perydot.

- O ile ta planeta jeszcze istnieje.- wtrąciła się bezczelnie Agat.

Kamiley nie umiała zdzierżyć takiego zachowania i wymierzyła Agat silny cios w twarz.

- Jak się jeszcze raz odezwiesz nie pytana o zdanie, to oberwiesz jeszcze mocniej. Rozumiemy się?- powiedziała brunetka, przyciskając klejnot swoim butem do podłogi.

Agat przytaknęła w odpowiedzi, więc Kamiley zabrała nogę.

- Perydot, spisz współrzędne tej planety i przygotuj statek do lotu.- zwróciła się do zielonego klejnotu.

- Dobrze.- odpowiedziała Perydot.

- A co do ciebie, to polecisz tam z nami. Wolę mieć pewność, że nie puściłaś nas w maliny.

Niedługo później, po przygotowaniu statku i wpisaniu współrzędnych do systemu, wszyscy ruszyli w kosmos. Perydot wcześniej zmieniła ustawienia preferencji jeśli chodziło o klejnoty i można było spokojnie użyć silnika grawitacyjnego. Między miejscami pilotów z skrzyżowanymi na piersi rękami stała Kamiley, a obok niej Agat. Serce dziewczyny biło niespokojnie. Natomiast Agat stała spokojnie, zerkając na nastolatkę.

- Czemu go tam wysłałaś?- padło od dziewczyny pytanie, przerywające ciszę.- odpowiedz szczerze.- dodała, zanim klejnot się odezwał.

- Cóż, wysłałam go tam, ponieważ przez niego mogłam spaść na niższą pozycję.- odpowiedziała Agat.

- Innymi słowy, byłaś o niego po prostu zazdrosna. To żadne usprawiedliwienie.- podsumowała krótko dziewczyna.

- Nie masz pojęcia jak było dawniej na Homeworldzie. Aby mieć czyjś szacunek, musisz najpierw wzbudzić u tego kogoś strach.- powiedziała Agat.

- A ja wyznaję zasadę, że na szacunek trzeba sobie zapracować. Jeśli kogoś nie szanujesz, to ten ktoś w przyszłości również nie będzie cię szanował. Ciekawe czy tobie byłoby miło gdzie to na ciebie ktoś podnosił głos i cię bił.- odparła na to zimno Kamliey.

- Zbliżamy się do celu.- zakomunikowała Perydot.

Po chwili przed nimi ukazała się zniszczona planeta.

- To na pewno tutaj?- spytała nastolatka.

- Tak, to jest ta planeta. Czujniki wykrywają duży poziom niestabilności jądra. Do wybuchu została nam niecała Ziemska godzina.- odpowiedziała Perydot.

- Obyśmy znaleźli tego biedaka zanim czas upłynie.- odparła Kam.

Gdy statek wleciał w atmosferę planety, wszyscy zobaczyli rozerwaną skorupę i płynącą szerokimi korytami gorącą magmę. A widoczność ograniczał unoszący się w powietrzu pył.

- Dla mnie i Stevena nie jest tam zbyt bezpiecznie.- powiedziała Kam.

- Dokładnie. Temperatura powietrza wynosi ponad 40°C i wszędzie roi się od gejzerów magmy. Dla waszej dwójki tam będzie za gorąco.- odparła Perydot.

- Mogę stworzyć wokół siebie i Kam bańkę.- zaczął chłopak.

- Zapomnij.- Kam mu przerwała.- Nawet jeśli stworzyłbyś bańkę to i tak oboje się ugotujemy.- dodała.

- Spójrzcie tam.- wtrąciła nagle Lapis pokazując na postać przed nimi.

- To on. Lapis jesteś w stanie szybko po niego polecieć i wrócić?- Kam spytała klejnot.

- Jasne.- odpowiedziała.

Lapis szybko poleciała po obsydian i po chwili wróciła z nim na pokład statku. Gdy przyprowadziła obsydian na mostek, oczom nastolatki ukazał się wysoki klejnot o szarej skórze, krótkich, czarnych, rozczochranych na wszystkie strony włosach i pół białych oczach z okularami na nosie. Kamiley podeszła do niego i obejrzała jego obrażenia.

- Ma mnóstwo poparzeń. Wracamy na Ziemię. Musimy zaopiekować się tym biedakiem.- powiedziała.

Perydot i Perła przytaknęły po czym ustawiły kurs powrotny na Ziemię. Agat stała "niewzruszona" w czasie gdy Lapis z pomocą swoich wodnych skrzydeł, łagodziła ból towarzyszący oparzeniom, wycieńczonego obsydianu.

________________________________________________________________________________

Po powrocie na Ziemię, młody obsydian leżał już w łóżku w pokoju Stevena i wypoczywał. Mimo słów szesnastolatka, że może wyleczyć klejnot, Granat powiedziała, że obsydian stracił za wiele energii i nie było wiadomo jak lecznicza moc chłopca na niego podziała. A więc, zostali przy tradycyjnej metodzie. Kamiley od czasu do czasu doglądała do rannego, ale gdy musiała lecieć z Stevenem na Homeworld, poprosiła Granat by ją zmieniła. Fuzja się zgodziła i w tej chwili siedziała przy śpiącym, delikatnie głaszcząc go po głowie. Na szafce stała szklanka z wodą, w razie gdyby obsydian się obudził i był spragniony.

Tymczasem na Homeworldzie Kam opowiadała Diamentom i klejnotowi imieniem Spinel o ich akcji ratunkowej.

- Jednak musieliśmy zabrać z nami Agat by się upewnić, że współrzędne planety są prawidłowe. Po zmianie preferencji klejnotów, Perydot włączyła silnik grawitacyjny i w kilka chwil dotarliśmy na miejsce. Po wejściu w pole grawitacyjne i atmosferę planety zastaliśmy tam dosłownie apokalipsę. Wszędzie rozstąpiona ziemia, rzeki lawy, gejzery magmy, ponad 40°C powietrza i pył. Mnóstwo pyłu, który ograniczał nam widoczność. Gdy znaleźliśmy biedaka, który rozpaczliwie machał rękami, spytałam Lapis czy mogłaby po niego polecieć. Zgodziła się i po około 4 minutach była z nim z powrotem. Biedak wyglądał okropnie. Cały poparzony, zniszczone ubrania, ledwo się trzymał na nogach. Możliwe, że kiedy zobaczył statek to jeszcze jakieś resztki energii z siebie wycisnął, poprzedzając twoje pytanie Żółta. W każdym razie, obsydian teraz jest na Ziemi i odpoczywa. Odczekamy aż jego stan się poprawi na tyle by mógł ustać prosto i przyprowadzimy go do was.- opowiedziała dziewczyna.

- Och, dzięki niebiosom, że się odnalazł cały i zdrowy. Oczywiście nie mam żadnych przeciwwskazań by został na Ziemi aż wydobrzeje.- powiedziała wzruszona Biała.

- A co z tobą Niebieska? Masz coś przeciwko by twoja Agat, która zajmowała się ludzkim zoo została na Ziemi w ramach kary za jej występek?- brunetka zwróciła się do drugiej z trójki Diamentów.

- Nie mam. Kara się jej należy. Czasy się zmieniły i ona musi to zrozumieć. Tylko nie zabierajcie jej do Mniejszego Homeworld'u. Inaczej nie da tym klejnotom żyć.- odpowiedziała Niebieska.

- Jasna sprawa.

Niedługo później, oboje wrócili na Ziemię. Po wejściu do pokoju Stevena, pierwsze co Kamiley zauważyła to do połowy pusta szklanka wody.

- Kiedy się obudził?- spytała szeptem.

- Około 5 minut temu. Wypił pół szklanki wody i potem znów zasnął.- odpowiedziała Granat, też szeptem.

- Ok. Dobra to ja idę na dół a ty posiedź tu jeszcze przez chwilę przy nim.

Fuzja przytaknęła z lekkim uśmiechem, więc Kamiley zeszła na dół gdzie czekali pozostali.

- Jeśli to już wszystko to muszę już wracać do tych...- zaczęła Agat.

- Bezużytecznych kamyków, to chciałaś powiedzieć?- przerwała jej Kam.- Nigdzie nie lecisz. Niebieska Diament nie miała nic przeciwko byś w ramach kary, została na Ziemi. I będziesz tutaj tak długo, aż zrozumiesz swój błąd.- dodała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro