Jedźmy już

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Olivia:
Dzisiaj jest jebany poniedziałek. Naszczęście mam na 9:00. Więc tylko z tego się cieszę. Budzik zadzwonił o 7:45. Mam czas. Kevin musiał jechać do szkoły na 8:30 bo trener coś od niego chciał. Tak to jest jak sie jest kapitanem drużyny koszykarskiej.
Postanowiłam ubrać dzisiaj to:

Nie lubie odkrywać nóg wiec dzisiaj się ugotuje bo jest lato a ja w dresach. No wspaniale. Jeszcze muszę iść z buta. Bo Kevin zabronił mi kontaktu z Alexem i gdy ja byłam w toalecie to on usunął mi jego numer. Po prostu z niego jest wielki debil. Jest już 8:15 a ja jestem gotowa makijaż który składał się z tuszu do rzes, różu na policzki i korektor pod oczy. Zostało mi tylko coś zjeść na śniadanie. Postanowiłam że zjem jabłko i napije się soku z wiśni. Był to mój jeden z ulubionych soków. Nagle usłyszałam klakson pod ,,moim" domem. Nie wiedziałam kto o takiej porze może być pod domem. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam te brązowe tęczówki. Chciałam się go zapytać co tu robi ale nie dopuścił mnie do słowa chwycił za nadgarstek i zaciągnął do swojego BMW. Jak wsiadłam to odrazu co zrobiłam to zapytałam co robi.

- Co ty tu robisz? Zapytałam z lekką złością.
- Jak zawsze miła.- I ciebie też miło widzieć. Powiedział z małym uśmieszkiem na twarzy.
- Dobra mów co chcesz odemnie. Byłam na granicy żeby za chwile nie wybuchnąć. A najgorsze w tym wszystkim było to że jego bawiła moja irytacja.
- Już ci tłumacze lejdi. - Twój brat... -Nie dałam mu dokończyć. - Nie mów tak do mnie bo nie jestem rzadną lejdi.
- To chcesz wiedzieć po co przyjechałem czy bedziesz sie ze mną kłócić o głupie słowo.
- Dobra mów w końcu bo się spóźnię.
- To tak twój brat kazał mi po ciebie przyjechać bo trener chciał mu coś powiedzieć. -Więc jestem. - A nie chciał pozwolić żebyś szła na nogach do szkoły po tym co się wydarzyło.
- Od tego minął już więcej niż tydzień. - Nie jestem małą dziewczynką żebym miała jakiś ochroniarzy.- Uważasz że jestem twoim ochroniarzem? - Nie ale tak sie zachowujecie. - Skączmy tą rozmowe i jedźmy już.- Mam jeszcze jedno pytanie do Ciebie. - No mów tylko szybko bo mamy mało czasu.- Dlaczego nie chcesz aby któś mówił do ciebie Olcia? Nie spodziewałam się takiego pytania z jego strony. Ale niewiem czemu ale moje oczy się zaszkliły i łzy zaczęły powoli lecieć po moich policzkach. Carlos widząc to zmartwił się. Popatrzył na mnie z niezrozumienie i otarł moje łzy.
- Jeśli nie jesteś gotowa rozmawiać o tym to nie zmuszał ale zawsze możesz napisać do mnie i porozmawiamy. Zdziwiłam się jego zachowaniem ale pokiwałam głową że rozumiem i w ciszy jechaliśmy do szkoły.

************************************
Cześć wszystkim mam nadzieje że się podoba. Mały spojler następny rozdział bedzie z punktu widzenia Carlosa i nie zdziwcie się jeśli będę używała zdrobnienia imienia Carlosa takie jak Carl. Życzę miłej nocki. I przepraszam za późną godzine jest
2: 17 a to nie jest normalna pora wrzucania rozdziałów ale ja do normalnych nie należe prawie tak jak każdy. Pamietajcie każdy jest wyjątkowy na swój sposób. Całuje was kochani pa pa😘.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro