Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

UWAGA!!! W rozdziale występują sceny erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność!

Rozpinam jej stanik, chwytam za miseczki i ściągam górną część bielizny. Jej piersi są piękne, krągłe. Patrzę na nią pytającym wzrokiem. Widzę jak bezgłośnie odpowiada ,,tak''. Nie musi mi mówić drugi raz. Powoli wędruję w dół, do momentu w którym moja twarz dociera do jej biustu. Ustami chwytam sutek, ssę. Słyszę jęk rozkoszy wydobywający się z ust dziewczyny. Nie przerywając swoich zmysłowych tortur ręką zjeżdżam po tali w dół, do ud. Z ud zaś do koronki majtek. Szybkim ruchem pozbywam się nadmiernego odzienia.

Amelia nie będąc mi dłużna wyciąga ręce w stronę mojego krocza. Mój przyjaciel wychodzi jej na spotkanie. Czuję erekcję w swoim kroczu. Dziewczyna szybko pozbywa się mojej bielizny i popycha mnie tak, że teraz ja leżę na łóżku a ona patrzy na mnie z góry. Nie protestuję, a wręcz chwytam ją w tali, przybliżam do siebie. Ona bierze do rąk mój członek, przygląda mu się po czym powoli wkłada go sobie do ust. Ahh. Jakie to cudowne. Wkłada go głębiej i głębiej. Po kilku sekundach trwających dla mnie wieczność dziewczyna zaczyna wkładać i wyciągać mojego kolegę. Kiedy wykonuje swoje czynności czuję błogą rozkosz. Pożądanie coraz bardziej we mnie promieniuje. Nie chcę dojść w jej ustach. Kiedy po raz kolejny wyciąga z ust członek powstrzymuję ją od kontynuacji. Dziewczyna rozpoznając me zamiary chętnie wstaje, okracza mnie i powoli zsuwa się swym ciałem. Ooo, jak dobrze. Kiedy jestem w niej chwytam ją za ręce i mówię:

- Ty prowadzisz, kotku.

Jak na zawołanie zaczyna się poruszać. Powoli, zmysłowo doprowadzając mnie do stanu euforii. Chcąc nadać szybszy rytm chwytam kobietę w tali i poruszam. Dziewczyna kwili z rozkoszy, jest bliska szczytu. O nie moja droga, tak nie dojdziesz. Wychodzę z niej, nachyla się w moją stronę, pospiesznie ją całuję.

- I co my teraz z Tobą zrobimy? Hmm?

- Coś niespodziewanego -mówi chichocząc.

- Coś niespodziewanego powiadasz?

- Yhmm -mruczy

Wtedy do głowy przychodzi mi pewien pomysł. Chcę posiąść ją na..... balkonie. Mruczę jej do ucha o moich zamiarach, przygryzając przy tym płatek jej ucha. Przeszywa ją dreszcz. Przystaje na moją propozycję. Otwieram drzwi balkonowe, rozglądam się, nikogo nie ma. Widzę tylko zachód słońca, pięknie oświetlający fale wytworzone przez morze. Idealnie -myślę.

Wracam do środka, biorę ją za rękę i wyprowadzam. Ty idioto!!- ganię się. Ponownie wchodzę do pomieszczenia, znajduję koc i wracam do dziewczyny. Rozkładam nabyty przedmiot, kładę się biorą dziewczynę ze sobą.

- Chciałaś coś niespodziewanego więc z rozkoszą spełnię Twoją propozycję. Kochajmy się na balkonie - mówię obracając Amelię tyłem do siebie i szybko w nią wchodzę.

- Theo!! - wykrzykuje moje imię, jest ono dla mnie rozkoszne, jak miód.

Zaczynam rytmicznie się w niej poruszać, dając jej przy tym klapsy w pośladki. Dziewczyna mruczy z rozkoszy, zaraz dojdzie. O nie, nie, nie za szybko. Wychodzę z niej. Zmieniam pozycję by widzieć jej twarz. Chcę być świadkiem jej rozkoszy.

- Prowadź do samego końca, mała -mówię.

Słysząc to zaczyna poruszać się.

- O kurwa -sapię

Chcąc pomóc jej szczytować wyszukuję swoimi palcami łechtaczkę i rytmicznie ją pocieram. Jest to tak intensywne doznanie, że dziewczyna pokrzykuje moje imię, zaraz wybuchnie. Jeszcze chwila, jeszcze moment i dochodzimy równocześnie wołając wzajemnie swoje imię. Wychodzę z niej.

Jeśli się spodobało zostaw po sobie znak. To naprawdę motywuje

Hejka dziś przychodzę do was z pewnym pytaniem, a mianowicie czy chcielibyście abym zaczęła pisać drugie opowiadanie? Już nie o Sheo ale też ciekawe (a przynajmniej taką mam nadzieję) ;) Dajcie znać w komentarzach co sądzicie na ten temat a tymczasem do zobaczenia w kolejnych rozdziałach ♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro