Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

#Theo

- Nie jasne, że nie -  powiedziała, a na jej policzkach zakwitły rumieńce.

Wygląda ślicznie, gdy się rumieni. Cholera! Nie wiem, co takiego jest w tej dziewczynie, ale strasznie mnie do niej ciągnie.

- Po co wróciłeś? - zapytała Zo.

Ona to nigdy się nie patyczkuje, zawsze przechodzi do sedna sprawy. Czasem myślę, że gdyby nasz świat był podzielony na frakcje, to ona na pewno była by w nieustraszoności. Jest strasznie pewna siebie i nie boi się mówić tego co myśli. Shai nie jest taka, czasem powie to co myśli, ale zazwyczaj po prostu bawi się w podchody i każe się człowiekowi domyślić o co jej chodzi.

- Nie wtykaj nosa tam, gdzie nie trzeba - powiedziałem uprzejmie - Shai możemy porozmawiać. Sami - zwróciłem się do dziewczyny.

Shai spojrzała się na Zo z uśmiechem na twarzy, po czym skinęła głową i skierowała się do wyjścia z budynku. Nic nie mówiąc poszedłem za nią, gdy tylko zamknęła drzwi wejściowe wybuchnęła śmiechem.

- Nie wierzę, że ją zgasiłeś - powiedziała między kolejnymi wybuchami śmiechu.

-  Nie musi o wszystkim wiedzieć.

- Nawet nie wiesz ile razy próbowałam zrobić to co ty. Niestety zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny na świecie i zawsze znajdzie na mnie jakiś hak.

- Następnym razem, gdy będzie się chciała dobrać do twoich tajemnic to dzwoń.

- Będę pamiętać. 

Przez pewną chwilę panowała napięta cisza, postanowiłem ją przerwać: 

- To co na kawę do Starbucksa?

- Jasne.

Niepewnie ująłem jej dłoń i ruszyłem w stronę kawiarni. Kiedy weszliśmy do budynku popatrzałem w piękne oczy dziewczyny. Już miałem otworzyć usta z zamiarem zapytania jaką wersję kofeiny wybiera, kiedy usłyszałem:

- Poproszę Latte Macchiato z wiórkami czekolady

Uśmiechnąłem się do niej stając w kolejce. W czasie gdy ja czekałem by złożyć zamówienie Shai zajęła stolik na końcu kawiarni.

Po pewnym czasie dotarłem do stolika z tacą na której znajdowały się dwie szklanki z kawą i dwie porcje ciasta czekoladowego. Mmm kocham ciasto czekoladowe.

- Jedno Latte Macchiato z bonusem na osłodzenie życia 

W odpowiedzi usłyszałem śmiech dziewczyny. Jak ona się ślicznie śmieje. Ten aksamitny głos.

Zająłem miejsce obok Shai i od razu dopadłem moją porcję deseru. W kawiarni spędziliśmy jakieś trzy godziny głównie rozmawiając i śmiejąc się. Po upływie czasu zebraliśmy się do wyjścia.

- Theo?

- Hmm?

- Czy... 

Jeśli się spodobało zostaw po sobie znak. To naprawdę motywuje   

O co spyta Shai?  Czy coś się wydarzy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro