Damian Wayne x czytelnik (złoczyńca)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Damian jest tu starszy niż w komiksach!!!!!!!!!!
Jak wam się spodoba to może zrobię drugą część.
Napiszcie czy wam się podoba, czy może wręcz przeciwnie. Jestem ciekawa waszych opinii!

Gala charytatywna, jakich wiele. To była jedyna myśl jaką miał teraz Damian Wayne. A przez "jakich wiele" miał na myśli to, że po sali, w jego domu chodzili i tańczyli ludzie, których obchodziły jedynie pieniądze. Kolejną rzeczą jaka go wkurzała były dziewczyny, które potrafiły przykleić się do niego na pół wieczoru, mając nadzieję, że coś z tego będzie. Więc ciemno włosy chłopak stał z kieliszkiem szampana i myślał jak to patrol jest bardziej pożyteczny od głupiej gali, na którą ojciec kazał mu przyjść.

Wszystko było tak jak zwykle, gdy zobaczył dziewczynę, która właśnie weszła na salę. Miała na sobie dopasowaną suknię, w kolorze krwistej czerwieni. Jej włosy były starannie upięte, tak aby żaden kosmyk nie uciekł. Miała lekki, ale kuszący makijaż, zwłaszcza dużą uwagę zwracały jej intensywnie czerwone usta. Damian widział, że połowa mężczyzn w sali gapiło się teraz na nią. I nic w tym by nie było dziwnego. Problem stanowiło to, iż młody Wayne nigdy wcześniej jej tu nie widział. Przynajmniej tak mu się wydawało, na pierwszy rzut oka.

Z powodu braku innych zajęć, postanowił śledzić nowo przybyłą dziewczynę. Z początku wszystko szło dobrze, no może oprócz tego, że nie mógł zobaczyć jej twarzy. Z początku myślał o tym jak o przypadku, ale z czasem zaczynał w to wątpić. Wydało się jakby nieznajoma specjalnie odwracała się do niego plecami. Po jakimś czasie chodzenia za dziewczyną dało się usłyszeć dźwięk spadającej tacy. Damian odwrócił się impulsywnie, ale zaraz potem powrócił wzrokiem do swojego celu. Problem leżał w tym, że jej tam już nie było. Nie wydawało się by to dziwne, gdyby zrobiła to zwykła osoba, a z tą konkretną było coś nie tak. Damian zaczął szukać jej w całej sali. Nigdzie jej nie było. To naprawdę go niepokoiło. Od początku miał z tyłu głowy myśl, że dziewczyna w czerwonej sukni coś knuje.

Przechodził właśnie koło parkietu, na którym ludzie tańczyli przytuleni do siebie. Gdy zrobił krok do przodu, jego ramiona zostały otoczone przez żeński dłonie. Damian chciał się wyrwać, ale kobieta odwróciła go w swoją stronę. Ukryta twarz w jego szyi i zaczęła kołysać się w rytm powolnej muzyki.
-Jak ci mija noc Dami?- zapytała szeptem wprost do jego ucha, Damian mógł poczuć na skuże jej uśmiech.
Chłopak stał tak chwilę. Był pewien, że znał ten głos. Wypierał chwilę to co nasuwało mu się na myśl, ale w westchnieniem i kamienną miną odpowiedział.
- T.I. Co ty tu robisz? - spytał się ochryple.
T.I spojrzała mu w oczy i zrobiła niewinną minę.
-To takie złe, że chciałam zobaczyć starego przyjaciela? -
- Nie było by, gdybyś nie była terrorystą i zabójczynią. -
Dziewczyny ułożyła mu ręce na ramionach i przysnęła bliżej by nie było między nimi wolnej przestrzeni. Ich usta dzieliły może ze dwa centymetry.
- To dzięki tobie jestem teraz taka, Dami- powiedziała uwodzicielsko.

/ Trzy lata wcześniej/

Dziewczyna w kombinezonie i pasem na broń opierała się o ścianę na jednym z budynków Gotham. Było ciemno, ale nie przestraszyła się kroków za nią. Dokładnie wiedziała kto to był.
- Hej Dami- powiedziała radośnie. Uśmiecha praktycznie nigdy nie opuszczał jej twarzy, nawet gdy było źle.
- Mówiłem ci żebyś mnie tak nie nazywała. A zwłaszcza gdy mam na sobie kostium. - Powiedział Robin krzyżując ręce na piersi.

Damian był ostatni trochę szorstki dla T.I. Dziewczyna nie miał pojęcia, dlaczego. Mogła przyznać, że kilka ostatnich misji jej nie wyszło. Kończyło się tym, że ktoś musiał jej pomóc. Byli to najczęściej Tytani albo Robin. Zawsze wolała, gdy była to drużyna, bo Damian się przy nich hamował. Ale gdy był to tylko on. Zawsze prawił jej wykłady, jak to nieodpowiedzialna jest, no i jak to kiedyś zginie przez swoją głupotę. Nie zawsze tak było. Wręcz przeciwnie, wszyscy widzieli w T.I wielkiego bohatera, w przyszłości. Miała świetnego cela i potrafiłam dobrze planować. Nawet Batman jej kiedyś to powiedział. Problem był w tym, że ostatnio przechodziła kryzys. Nie mogła się skupić i nic jej nie wychodziło. Ze stresu zaczęła jej się treść ręką, przez co często pudłowała. Kolejny problemem był friendzon, w którym zamknął ją Damian. Skończyło się tym, że zaczęła odreagować paleniem papierosów. Starała się to jak najlepiej ukryć. Nie chciała by kto ktokolwiek się o tym dowiedział. Przecież była bohaterką, walczyła z gangami narkotykowymi. Ale sama wiedziała, że nie raz po nie sięgnęła.

Damian wiedział, że z jego przyjaciółką było coś nie tak, już od dłuższego czasu. Martwił się o nią bardziej niż chciał. Jego bracia próbowali mu wmówić, że po prostu się zakochał. Dla Damiana brzmiało to śmiesznie. On zakochać się, w T.I? Była co prawda pierwszą osobą, do której się zbliżył. Ale zakochać się? Ta myśl go przerażała, prawie tak samo jak to co znalazł w jej torbie pewnego wieczoru. Z przyzwyczajenia po prostu grzebał swojej przyjaciółce w torbę. Z jednej strony myślał, że co tam może znaleźć? Telefon? Kosmetyki? Portfel? Podpaski? Ale czuł, że musiał to zrobić. Wiedział, że będzie tego żałować, ale miał nadzieję na poczucie się pewniej. Ale tego co tam znalazł się nie spodziewał. Mianowicie w jej torebce znalazł paczkę papierosów, dobiło go to, ale nie to co znalazł chwilę później. Była to mianowicie strzykawka, chłopak dobrze wiedział co znajdowało się w środku. Nie mógł w to uwierzyć. Jego najlepszy przyjaciel. Jego T.I. Ćpała i paliła, po kątach. Naprawdę długo po twoim wyjściu starał się to wytłumaczyć. Przypomnieć sobie monety, kiedy mogłaś to robić. Był naprawdę przerażony. Chciał ci pomóc, ale nie wiedział jak.

Więc stał teraz przed tobą. Z kamienną twarzą, naprawdę tego nie chciała, ale nie miał bladego pojęcia, co innego mógł zrobić.
- Wyrzucam cię z Tytanów. Nie będę tolerował ćpunów w mojej drużynie. -
Na twarzy dziewczyny widać było strach. Zawsze uśmiechnięta dziewczyna, którą Damian poznał na samym początku życia z ojcem, po prostu się bała. Zabolało go widzenie jej w takim, stanie.
-C...co masz na myśli?- powiedziała bliska płaczu.
- Dobrze wiesz co T.I.-
Dziewczyna patrzyła się na niego błagalnie.
- Proszę Dam...-
- Nie. To jest moja decyzja. Nie zmienię jej. -
Odwrócił się do niej plecami i odszedł.

T.I po prostu padła na ziemię, a po jej twarzy zaczęły płynąć łzy. I tak przez kilka kolejnych dni. Starała się skontaktować z Damianem. Ale on nie odbierał telefonów. Nigdy nie było go w posiadłości, gdy o niego pytała. Więc dziewczyna nie wiedząc co ma zrobić po prostu popadła w nałogi. Później zaczęła walczyć na nielegalnych walkach. Miała doświadczenie więc powalenie dwa razy większego faceta nie było problemem. Zgarniała do to wystarczająco pieniędzy.

Skończyła z tym dopiero, kiedy zobaczyła w internecie zdjęcie Damiana na gali. Nic w tym dziwnego. Może i nie. Gdyby tylko nie całował jakiejś dziewczyny. Gdy T.I to zobaczyła załamała się jeszcze bardziej, ale po kilku dniach nie wychodzenia z domu, zdecydowała się na nim zemścić. Tylko nie miała pojęcia jak. Po pierwsze wiedziała, że musi rzucić. Może nie odrazy wszystko, ale narkotyki na początku będą dobre. Później życia walki, bo zajmowały jej za dużo czasu. Nie piła też jakoś dużo alkoholu i zaczęła mniej palić. Co nie zmienia faktu, że czasem popalała. Zajęło jej to dużo czasu, ale wiedziała, że będzie warto.

Przez rok zadawała sobie pytanie. Co najbardziej rozczaruje i zarazem zdenerwuje Damiana Wayna? Na początku myślała o sprzedaży narkotyków, ale wiedziała, że to za mało. Więc postanowiła, że zostanie terrorystą. Nie było to łatwe, musiała to przyznać, ale była zdeterminowana. Zaczęła od wykańczania powoli szefów pomniejszych mafii. Zaczęła szantażować, była w tym naprawdę dobra. Nigdy by nie pomyślała, że manipulacji innymi jest tak prosta. Zaprzyjaźniła się również z bronią palną, którą kiedyś gardziła. Praktycznie stała się tym co kiedyś uważała za okropne. Ale jak, jej się to podobało. Wreszcie czuła, że żyje. Zaczęła ubierać się i zachowywać wyzywająco. Mogła wydawać rozkazy ludziom i wiedziała, że je wykonają. Za bardzo się jej bali, by się sprzeciwiać.

Było tylko kwestią czasu, kiedy nietoperza rodzinka się nią zajmie. Rozwijała się szybko, więc wiedziała, że będą brać ją na poważnie. Oczywiście miała maskę i to nie tylko na oczy, ale i na dół twarzy, dzięki czemu jej głos był zniekształcany.

Walczyła z każdy z bat rodziny oprócz Damiana. Frustrowało ją to niemiłosiernie. Przez chwile myślała, że nie uważa jej za godnego wroga. Wiedziała, że Robin często tak miał, ale miała nadzieję, że ją weźmie na poważnie. Zaczęłaś wyciągać tajemnice jego rodziny. Oczywiście nie mówiła tego ludziom. To ona chciał ich zniszczyć. Nie mogła pozwolić na to by ktokolwiek dowiedział się kto kryję się pod maskami bohaterów. Ale za każdym razem jak mówiłaś coś o ich życiu prywatnym byli rozkojarzeni. Nie mieli pojęcia skąd tak dużo o nich wiesz.

Jaka była jej radość, gdy wreszcie do jednej z należących do niej siedzib wparował Robin. Zaczęli walczyć. Jej styl walki się znacznie zmienił. Jej wiedzą o tym, gdzie uderzać by zabolało, była o wiele większa. Poza tym znała Damiana, wiedziała, że przez dwa lata nie mógł się wiele zmienić.
- Jak tam twoje zwierzątka Dami?-
Nie zapomni jego miny zaskoczenia. Ale szybko ją zmienił i zaczął dalej atakować. Nie poddawała się. Tak fajnie było się jej bawić w ten sposób.
- A co u Johna? Dawno go nie wiedziałam. -
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi- odparł szybko i dalej zadawał ciosy. T.I ich unikała i zadawała własne.
- Nadal kłócisz się tak często z Timem? - uśmiech pod maską terrorystki rósł coraz bardziej, jak widziała coraz większe zdenerwowanie Robina. Chłopak przyszpilił swojego wroga do ściany i gniewnym głosem zadał jej pytanie, na które czekała dwa lata.
- Kim ty jesteś?!?-
Dziewczyna zaśmiała się na jego pytanie.
- Zdejmij maskę i sam zobacz, Dami- odparła uwodzicielsko.

Damian chwycił jej rękę ręce jedną ręką. Druga była na masce nieznajomego przestępcy. Dało się usłyszeć kliknięcie, po czym maska została odrzucona na ziemię. Robin dokładnie przyjrzał się twarzy stojące przed nim kobiety. Dało się zobaczyć szok i niedowierzanie na jego twarzy, pomimo jego maski.
- Czy coś nie tak Robinie? - zapytała się z uśmiechem.
- T.I...-

/Teraz/
- Nie musiałaś być taka. - odparł, kołysząc się z nią w ramionach.
- Nie, nie musiałem. Ale cholernie mi się to podoba. I wiem, że ciebie też jara to jaka teraz jestem. - mruczała to prawie bezgłośnie po czym zamknęła przestrzeń między ich ustami. Zaczęła go całować namiętne, a Damian ze wstydem odwzajemnił jej pocałunek.





Bam! I jak wam się podoba zakończenie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro