11. Syndrom rozbitej butelki
Ojciec Toma wparował na oświetlony, mały korytarz.
— Co ty wyprawiasz?
Cuchnął alkoholem i papierosami. Smrodem dzieciństwa Toma, dorósł i nauczył się ignorować go.
— Wróciłem do domu, ojcze.
— Z posterunku policji?
Tom zacisnął palce w pięść. Spokój jego ojca wydawał się bardzo dziwny i nie w jego stylu. Jeśli mieszkaliby w dawnym sąsiedztwie, to w tej chwili sąsiedzi właśnie słyszeliby roztrzaskujące się kawałki szkła oraz zduszony krzyk bólu.
Ludzie z klasy Toma nauczyli się, aby przestać wypytywać o jego nagle pojawiające rany.
— Jak. Skąd wiesz?
— Skąd wiem, że ty i ten chłopak wykradliście mój alkohol na objętym zakazem terenie, a później nielegalnie wymknęliście się z więzienia?
— Mogę to wytłumaczyć-
trzask
Tom błyskawicznie zrobił unik od lecącej w powietrzu butelki, jednak poczuł, jak odłamki wypadają z jego ręki. W ciemnych oczach jego ojca płonęła furia. Twarz powoli zaczęła się czerwienić, oddech przyspieszać.
zamachnął się jeszcze raz.
i nie spudłował.
Butelka przeszyła powietrze, zanim roztrzaskała się na tyle głowy syna.
Tom upadł na ziemię, czując tworzącą się krew, wyciekającą z szyi. Ojciec zarechotał i wycofał się do pokoju, z którego wyszedł, by prawdopodobnie poszukać więcej alkoholu.
— Nie chcę, abyś się z nim zadawał. Jeśli chcesz, aby było lepiej to zakończ tę sprawę teraz. Zrozumiano?
Tom jedynie jęknął w odpowiedzi. Jeśli wkrótce jego matka nie wróci to jego rana będzie śmiertelna. Krew spływała mu z twarzy, niczym czerwone łzy.
— Tak, ojcze.
*******************************************************************
Ojojoj szok, niedowierzanie. Co się tutaj porobiło? Króciutki rozdzialik na rozgrzewkę.
Ps. Ministerstwo Magii niepokoi się o liczbę wyświetleń.
Odliczajmy razem: 4!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro