15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Pov Izuku]

Odkąd namówiliśmy Kacchana, na ten wypad do lasu dziwnie się zachowuje... Dosłownie jakby się czegoś bał, ale jego cholerna duma nie pozwala mu na przyznanie się do swoich obaw. Usiłowałem się dowiedzieć o co mu chodzi, jednak Mina mi do cholery przeszkodziła!

-Już idziemy!- Zawołałem, po czym dodałem w jego stronę.- A ty się już nie bój.- Złapałem go za dłoń i siłą zaciągnąłem w stronę naszych przyjaciół.

Już po chyba pięciu minutach dotarliśmy w naprawdę uroczę miejsce. Była to sporych rozmiarów polana pełna różnorodnych kwiatów, na której środku znajdowało się duże drzewo o rozległych i wielkich gałęziach.

-Wow Serio tu ładnie.- Przyznałem obserwując krajobraz.

Dziewczyny od razu przyznały mi rację, z resztą tak samo jak niektórzy z chłopaków.

Spojrzałem za siebie i zauważyłem Kacchana, który dalej wyglądał na ewidentnie zmartwionego. Chciałem już do niego podejść jednak Ochaco, złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę drzewa.

-KTO OSTATNI TEN DEBIL!- Wydarł się Kirishima i zaczął się ścigać z niemalże wszystkimi. No oprócz mnie, brunetki, Kacchana i Kyoki.

-Izukuu... Jak podoba ci się to miejsce?- Usłyszałem głos dziewczyny która dalej trzymała mnie za przedramię.

-Jest ładne, a tobie?

-Bardzo się podoba. Takie idealne na randkę, nie sądzisz?

-Może i masz rację...

[Pov Bakugo]

Jesteśmy już na tej polanie. Większość osób ściga się do tego pierdolonego drzewa, Dekiel idzie z tą cholerną pyzą, a kilka kroków przede mną jest jeszcze ta słuchawka która z resztą podziela chyba moją opinię i jest tu z przymusu.

Idę powoli w stronę tego drzewa, na którym połowa naszych znajomych już siedzi. Rany ono serio jest ogromne! Z tego co zauważyłem Alfy wlazły na nie bez żadnego problemu. W sumie co się dziwię? Są oni zajebiście wysocy i silni! Bety już z nie taką łatwością tam wlazły, no nie licząc taśmy który za pomocą swojego daru poradził sobie z zadaniem tak samo łatwo jak tamte żyrafy. No a Omegi? No jak Omegi chuja, rady se nie dawały.

-Bożeee! Sero weź mi pomóż!- Zawołał zdenerwowany Kaminari gdy to już po raz piąty spadł na dupe.

-W zamian stawiasz mi piwo po powrocie do szkoły!- Zaśmiał się z niego i po chwili wciągnął go na górę.

Oprócz niego, z Omeg na gałęzi siedziała jeszcze żaba. Ale co się dziwić jak ona skacze na kilka metrów w górę? Po za tym co to za jebana hybryda?! Żaba, wilk i człowiek w jednym!

Rzecz biorąc na dole została już tylko pyza i ja. Pyza od dziesięciu minut usiłuje wejść tam sama, by pokazać, że i bez daru da sobie radę. A ja się przyglądam tylko ich porażkom.

-Bakubro! A ty co tak stoisz?

-Czekam aż zrobią mi miejsce.- Odparłem obojętnie.

-Nie oszukujmy się! Nie masz daru który pomoże ci tu wejść!- Zaśmiała się Mina. O ty mała kurwo...

-Nie dam rady? No to patrz. Pyza odsuń się na chwilę.- Rozkazałem zirytowany, a ona oburzona moim tonem przeszła na bok.

Już po chwili zamieniłem się w kremowego wilka. Każdy z osobna obserwował mnie z ewidentnym zdziwieniem jak i również z zaciekawieniem. Ja natomiast nie zwracałem zbytnio na nich uwagi i zacząłem się cofać o kilkanaście metrów w tył. Po chwili, gdy stwierdziłem że odległość jest wystarczająca do rozpędu, zacząłem biec prosto na drzewo. I gdy tylko dotarłem tuż pod jego pień, niczym za pomocą jakichś przyssawek zacząłem biec chwilę po pniu. Co prawda były to tylko dwa odbicia, jednak były zajebiście duże! Przy drugim kroku, wymierzyłem i skoczyłem wprost na ogromną gałąź gdzie siedział Deku, Kirishima i Mina.

 Co prawda efekt końcowy zjebałem bo prawie się wyjebałem i spadłem w dół gdy tylko się przemieniłem jednak Dekiel mnie złapał i przyciągnął do siebie, jednocześnie zapobiegając mojemu wypadkowi. KURWA! SIEDZĘ MU NA KOLANACH! Od razu poczułem jak na moje policzki wkrada się rumieniec...

-Uważaj bo spadniesz..- Usłyszałem szept brokuła przy swoim uchu, przez co od razu się spiąłem i poczułem jak większy rumieniec pojawia się na moich policzkach.

-Wow, to było coś! Naucz mnie tak!- Zawołał Pikachu, który siedział na równoległej gałęzi, obok Taśmy i fioletowego.

-Brawo Katsuki!- Równie głośno zawołała cycata która siedziała nad tamtymi debilami.

-Tylko popracuj nad końcówką!- Dodała słuchawka, która jak się okazało dzieliła miejsce z tą Momo i żabą.

-Tsa, wiem że jestem zajebisty.- Powiedziałem, prowokując śmiech znajomych.

-Ależ skromności to ci nie brakuje co?- Zaśmiała się ta Kyoka.- A ty Ochaco? Wchodzisz czy nie?

-Już idę!- Pisnęła wkurwiona na mnie, bo zabrałem jej całe show i jak się okazało także miejsce obok Dekla.- Bakugo, przesuń się.

-No chyba cię pojebało, za dużo osób tu jest, sam ledwo co się wjebałem.- Syknąłem w jej stronę.

-Fakt, w końcu dalej siedzi mi na kolanach.- Zaśmiał się Dekiel. Chwila... KURWA CZEMU JA NIE ZSZEDŁEM Z NIEGO!- Jest jeszcze miejsce na równoległych gałęziach.

-Ugh.- Jęknęła i poleciała na górę do dziewczyn.

Przez kolejne dwie godziny tam siedzieliśmy, do póki nie zaczęło nam się nudzić a debile (czytaj. Mina, Sero i Kirishima). Nie wymyślili SPACERU DO LASU. No chyba kurwa nie! Ja chcę tu zostać!

Aktualnie siedziałem oparty plecami o debila zwanego Deku. Co jak co ale wygodny to jest...

-To idziemy!

-Za chuja ja się nie ruszam!- Zawołałem, a moje słowa potwierdziła Kyoka i Denki którym też dupy nie chciało się ruszyć.

-No co wy?! No chodźcie no! Wszyscy pójdziemy się przebiec, a potem wrócimy na obiad do obozu.- Namawiała Mina.

-Czekaj ty chcesz biegać? W formie wilka?

-No a myślisz, że jak?

-To tym bardziej się stąd nie ruszam!

-To co? Kto idzie ręka w górę.- Po chwili zauważyłem że rękę podniosła różowa, żaba, rekin, taśma, cycata, deku a na samym końcu dołączył się do nich Denki.

NIE NO KURWA PIĘKNIE!

-Czyli idziemy! Przegłosowane!

-No chyba nie!- Zawarczałem. Kurwa mam złe przeczucia! Cholernie złe!

~Będzie z nami nasza Alfa. Nic nam nie grozi debilu.~

-To nie zmienia faktu, że i tak się boję...-

Zanim się obejrzałem większość osób już zeskoczyła z drzewa.

-Kacchan, idziemy.- Niemalże mi rozkazał. Kurwa ja nie chcę!

-Ale...- Nie dokończyłem szukać wymówki bo nagle wyczułem czyjąś obecność.- Ktoś tu jest.

-Hę? O co ci znów chodzi?

-T-to oni... Tamten wilk z znajomymi. Uciekajmy lepiej.- Powiedziałem ewidentnie wystraszony. Już nawet nie udawałem, że wszystko jest dobrze.

On chyba zauważył, że tym razem nie udaję ani nic. Tylko złapał mnie j po prostu kurwa zeskoczył na dół doprowadzając mnie do zawału.

-Idziemy stąd. Jak najszybciej do obozu.- Rozkazał, dosłownie tak jakby był przywódca stada.

-O chuj ci chodzi?

-Coś się stało?

Wypytywały poszczególne osoby, kiedy to ja przestawałem panować nad swoją w cholerę wystraszoną omegą.

-Najprawdopodobniej zaraz tu będzie obce stado, więc kurwa się ruszajcie.- Warknął wściekły w ich stronę i właśnie w tym momencie gdy każdy przemienił się w wilka, przed nami ukazała się wataha wilków. W jej skład wchodziło pięć Alf, jedna silna beta.

ALFY:
1)Dabi.- Biało-czarne futro, zapach palona trawa. Stasus. Silna Alfa
2)Mr. Compres.- szaro-białe futro, Zapach róże. Status średnia Alfa
3) Toga.- Żółte futro. Zapach krew. Status słaba Alfa
4)Twice.- Brązowe futro. Zapach cynamon z wanilią. Status średnia Alfa
5) Kurogiri.- Czarno-fioletowe futro. Zapach rozcieńczony amoniak. Status Silna Alfa
BETA:
Shigaraki.- białe futro, zapach herbata.

((((Koniec info))))

Wszystkie Omegi jak i Bety musiały się cofnąć, z rozkazu dekla który stwierdził że zabawi się w przywódce naszego jakby stada? Więc w ten o to sposób na czele stały dwie potężne Alfy Deku i Hitoshi. Oraz jedna średniej rangi czyli Kirishima. Zaraz za nimi stały Bety ( Mina, Sero, Momo, Kyoka) no i na końcu kurwa Omegi.

Nie mam pojęcia dlaczego ale stawałem się coraz bardziej spięty. Ten uzależniający zapach mięty nagle stał się dla mnie czymś co zaczynało mnie denerwować i straszyć.

-Czego chcecie?!- Warknął szary wilk (Izuku).

-My? Raczej czego wy chcecie na naszym terenie?- Zapytała się tamta Beta, która jakby się nie przejmowała tym że mamy przewagę liczebną.

-Wasz teren? Skąd mogliśmy wiedzieć? Nic tu podpisanego nie jest.

-Nic podpisane nie jest? Oh jaka szkoda...- W tym momencie tamta brązowa Alfa powiedziała coś na ucho Becie.- Oh... a tamta kremowa Omega..

Wraz z tymi słowami skierował się w moją stronę. Przez co każdy mnie obserwował.

-Te wystraszone biedaczysko, zaatakowało wczoraj mojego podwładnego, razem z tymi dwoma -Wskazał na Kaminariego i Kirishimę- oraz jakąś trójką szczeniaków.

-Został napadnięty. Swoich się chroni czyż nie?- Warknął wściekły rekin.- Trzeba było pilnować go a nie. Kto to widział by dorosła Alfa atakowała omegę z szczeniakami?

-Niech się zastanowię... My?

-Dobra, skończmy tę nie potrzebna kłótnię. Ja wraz ze swoimi ludźmi opuścimy ten las, i mam nadzieje że więcej się już nie spotkamy dobra?- Zaoferował Deku, starając się opanować swoje emocje.

-A co jak się nie zgodzę?

-Będę zmuszony was wyjaśnić w inny sposób.

-Ah, śmiesz twierdzić że trzy Alfy z grupką Bet poradzą sobie przeciw Piątce Alf i mnie?

-Ależ oczywiście. Tylko zapomniałeś że... Jest u nas sześć alf.- Powiedział Deku a nagle obok każdego pojawiła się ich kopia. Skopiował każdą Alfę i żeby było zabawnie, jeszcze Mine. KURWA MINE.

-Ależ przydatna moc... Zdumiewająca wręcz.- Przyznał jak sądze przywódca Alf.

-Na pewno chcesz się zmierzyć? Bo wiesz...

-Ja? Ja się tak łatwo nie poddaje... Bierzcie ich.

I w ułamku sekundy ruszyły wszystkie Alfy wprost na nas. Ten Brązowy od razu aktywował swoja moc ponieważ usłyszałem tylko zdziwienie Miny jak i Kirishimy o to czemu widzą podwójnie. Czyli jego limit to cztery osoby... (dop. Aut. Zamroczył Mine i Kirishimę razem z ich "Kopiami") Deku walczył sam na sam z tym co jebał jakimś palonym ziołem, w sumie on chyba był najsilniejszy ze wszystkich. Fioletowy wilk (tak Hitoshi) walczył z typem co kolorem trochę go przypominał, a w walce pomagała mu Kyoka. Natomiast Sero wraz z Momo ruszyli na żółtą. Oczywiście, my Omegi zostałyśmy odsunięte od walki Bo czemu kurwa nie!

W tym całym zamieszaniu zauważyłem jak szaro-biały wilk zamienił się prawie, że nie widzialny. Dlaczego prawie? Ponieważ jak się poruszał zostawiał za sobą lekko zamazany obraz. Mówiąc szczerze, gdyby nie to, że akurat mu się przyglądałem za chuja nie zauważyłbym jak kieruje się do Deku...

CHOLERA ON CHCE GO OD TYŁU ZAATAKOWAĆ.

Bez większego zastanawiania rzuciłem się w tamtą stronę. Kaminari razem z żabą chcieli mnie zatrzymać ale za chuja się nie dałem. KURWA NIE POZWOLĘ BY MU SIĘ COŚ STAŁO.

Mimo tego że przed chwilą jeszcze byłem wystraszony w cholerę, ruszyłem wprost na niewidzialnego. Jak się domyślałem nie zauważył, że mam w planach go zaatakować, dlatego z łatwością też wskoczyłem mu na grzbiet i mocno wgryzłem się w kark. Alfa głośno zaskomlała, a jej moc się dezaktywowała. Ja natomiast nieustannie go gryzłem i drapałem.

KURWA NIE PRZEGAPIĘ OKAZJI BY DOJEBAĆ ALFĘ. NIE MA CHUJA ŻE BYM GO TAK ZOSTAWIŁ.

-Kacchan, spierdalaj.- Warknął na mnie ewidentnie wściekły, że się go nie posłuchałem.

Akurat typ, leżący pode mną stracił przytomność z racji, że stracił dużo krwi.

-Cholera, gdyby nie ja byś już nie żył debilu!- Warknąłem wściekły. Jednak nagle jego klon podbiegł do mnie i mnie kurwa zgarnął niczym szczeniaka, odbiegając ze mną gdzieś daleko.

-Deku! Puszczaj mnie!- Pisnąłem gdy ten zaczął zapuszczać się w las.

-Miałeś się nie ruszać. Nie pozwolę by stała się krzywda mojej Omegi.- Usłyszałem głos wilka, ale to nie był Deku... na pewno to nie on..

-Kim ty jesteś! Gdzie jest Deku!- Zacząłem panikować, kurwa co się dzieje? Któryś z nich potrafi się podszywać?!

-Boże, jestem jego wewnętrzną Alfą. Posiadam moc urzeczywistniania wewnętrznych Omeg, Bet i Alf. Nie panikuj.

-A i tak o mam ci uwierzyć?!

-Czy Izuku zareagował jak cię stamtąd zabrałem? Nie. Wiec musisz uwierzyć na słowo.

-Do-dobra. A gdzie ty mnie do chuja zabierasz?!

-Zostajesz tu.- Rozkazał mi, a moja wewnętrzna Omega zaczęła mi pierdolić, że muszę się go słuchać. W sumie sam odnosiłem podobne wrażenie... Tak samo wewnętrznie sądziłem, że wszystko co mówi jest prawdą.

-Nie ma takiej opcji! Idę tam!- Stawiałem opór. No kurwa, nie będę tu siedział bo Deku tak sobie wymyślił! Kim on w ogóle jest?! 

-Słuchaj. Przysięgałem, że nie dam ci krzywdy zrobić racja? I to nawet dziś. Więc nie utrudniaj mi zadania, skoro chcę dla ciebie tylko dobrze.- Podszedł bliżej do mnie i po czym powiedział łagodnie i stanowczo jednocześnie.

-A-ale...

-Tsh...- Syknął, a na jego pysku zobaczyłem uśmiech.

-Co jest?!

-Walka się skończyła. Wygraliśmy, tamci uciekli gdy ich szef został ranny.

-Uf... To teraz, zabierz mnie do nich!- Warknąłem na o wiele większego ode mnie wilka, a ten tylko sapnął zmęczony i po chwili znalazłem się na jego grzbiecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro