36

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[pov bakugo]

-I jak się czujesz?

-Deku.. Jesteśmy po czwartej godzinie i po matematyce. A po pierwszych pięciu minutach z literatury chciałem sobie już łeb odciąć. 

-Chodzi mi odnośnie tego oznaczenia, bo to że nie znosisz lekcji to wiem.- Prychnął pod nosem na mój wywód.

-A... To szyja mnie boli, a ruja wkurwia.

-Chociaż cię nie boli.

-Nie aż tak, bo trochę owszem.- Powiedziałem szczerze. Chyba wystarczająco wczoraj się już wycierpiałem, albo się jakimś stopniu się uodporniłem...- Co teraz mamy?

-Z Aizawą zastępstwo chyba... Nie mamy angielskiego jak się nie mylę.

-Present Mica nie ma? Jak zajebiście! Nie chce mi się słuchać jego pisków.

-Mi też...

Po chwili znaleźliśmy się w klasie, gdzie panował tak zjebany harmider, że chyba ciszej to w burdelu już jest.

-Dobra cisza!- Usłyszałem jeszcze PRZED dzwonkiem Easer Head'a.- Mam coś ważnego do obwieszczenia, a raczej Kirishima ma, po za tym Midoriya także.

Po klasie rozniosły się ciche szepty, odnośnie tego o co właściwie chodzi. W sumie odnośnie Dekla to wiem, bo w końcu potwierdził swój udział w tych zawodach czy coś ale że rekin coś ciekawego ma? A może też dostał taką propozycję...

-Który zaczyna?

-To ja mogę! Chcę od wczoraj już to Bakugo powiedzieć!- Zawołał podekscytowany, a ja spojrzałem na niego jak na debila. 

CO ON CHCE DO CHUJA MI POWIEDZIEĆ?!

-To podejdź tu i zaczynaj.- Rozkazał, po czym usłyszałem szur krzeseł.

-No to jak wiemy Bakugo od jakiegoś czasu jest nie widomy... A wzrok samoistnie odzyska za... no kilka miesięcy.

-Nie przypominaj mi o tym kurwa bo cię zajebię.- Warknąłem wściekle, bo mimo, że się do tego przyzwyczaiłem to dalej mam do tego problem.

-Już spokojnie no... 

-Przejdziesz do konkretów?- Zapytałem dalej podirytowany.

-Tak. Bo chodzi o to, że na wczorajszych tych zajęciach dodatkowych dowiedziałem się, że jedna z uczennic innego wydziału posiada dar regenerujący podobne urazy. Chodzi głównie o utraty danych zmysłów, i może spróbować ci go nawrócić...

-GDZIE I KIEDY JĄ ZNAJDĘ!?- Wydarłem się na głos wstając z miejsca. Boże potrzebuję tej kobiety!

-Możesz na dzisiejszych tych zajęciach ale jest pewne ryzyko...

-Jakie do chuja?

-Bo ona do końca nie kontroluje nad tym, i może ci przypadkowo usunąć wzrok na zawsze... Znaczy jest na to małe prawdopodobieństwo bo raptem 10% szans... 

-Pierdole to chcę widzieć!- Wstałem z miejsca uderzając dłońmi o blat.

-Kacchan..?- Ktoś złapał mnie z tyłu za dłoń. Tym kimś był Deku.

-Mam szanse widzieć!

-Nie zgadzam się na to.- Powiedział cicho, jednak na tyle głośno bym to usłyszał.

-Jak to do chuja?! A co ty moja matka? Chcę widzieć! Chcę być normalny w końcu! A mam do chuja taką szansę!

-Nie lepiej zaczekać aż się poduczy?

-A co jak do chuja zajmie jej to kilka lat? Pierdole czekanie! A do chuja to jebane 10% a ty mi nie możesz rozkazywać!- Warknąłem wściekle, kurwa za kogo on się ma?!

-Jestem kurwa twoją Alfą, mogę mieć chyba prawo wypowiedzenia się na temat czy staniesz się kaleką na zawsze czy też nie?!- Usłyszałem jego wściekły głos, a także wyczułem feromony które z powodowały u mnie nagle stres.

-Pierdolenie!

Dalej upierałem się przy swoim i wyrwałem się z jego uścisku. Z tego co zauważyłem, ten także wstał z miejsca.

-No chyba nie. Nie pozwolę na to by przez niedopatrzenie nie widział już nigdy.

-Wolę zaryzykować. Nie chcesz bym w końcu był normalny i nie potrzebował pomocy we wszystkim niemal?- Spytałem znacznie ciszej, poczułem jak do moich oczu zaczynają napływać łzy, których za wszelką cenę wypuścić nie chciałem.

-Uspokójcie się dobrze?- Powiedział obojętnie jak zwykle z resztą nauczyciel.

-Pierdolę bycie spokojnym.- Po tych słowach, niemalże wybiegłem z klasy, a jak tylko przekroczyłem próg drzwi, poczułem ciepłe krople łez na swoich policzkach.

Nie zważałem na to gdzie idę i czy na kogoś nie wpadnę. Nie zabrałem ze sobą nawet tego pierdolonego badyla, więc nie mogę stwierdzić czy zaraz nie spadnę ze schodów.

-Kacchan czekaj!- Usłyszałem za sobą krzyk tej kurwy jak i też trzaśnięcie drzwiami.- Uważaj schody!

-S-schody?- KURWA WYGADAŁEM.

W ostatniej chwili się zatrzymałem, jednak także straciłem równowagę i runąłem do przodu.

Zabiję się na schodach...

Już nie odzyskam wzroku...

Niczym tamta dziewczyna z parasolką z tamtego anime...

Gdy czekałem na upadek, nagle poczułem że ktoś zamyka mnie w szczelnym uścisku.

-Kacchan? Nic ci nie jest? 

-N-Nic?

-Zdążyłem cię złapać... Za pomocą teleportacji...- Powiedział cicho dalej przyciskając mnie do siebie.- Rany cały drżysz... Czekaj, ty płaczesz?

-N-nie?- Odezwałem się, odsuwając go od siebie oraz jednocześnie wycierając oczy rękawem.- Jest zajebiście, po za tym, że moja Alfa nie chce dla mnie dobrze i woli bym był kaleką nie wiadomo jak długo.

-Kacchan, zrozum chcę dla ciebie jak najlepiej.

-To czemu jesteś przeciw?! Chcę widzieć! Mam już do cholery d-dość...

-Będziesz widział...- Szepnął wystarczająco głośno, bym to usłyszał i znów mnie objął.

-Chcę widzieć jeszcze dziś. A nie za tydzień, miesiąc czy rok. A pierdolone dziesięć procent na niepowodzenie to prawie nic!

-Nie rozumiesz, że się o ciebie martwię? Nie chcę, by się okazało że ona coś spieprzy.

-Wolę już podjąć się tego pierdolonego ryzyka.

-Nie odpuścisz?

-Jeżeli ty się nie zgodzisz, to i tak do niej pójdę. 

-A co jeżeli stracisz ten wzrok?

-Od kiedy do cholery jesteś pesymistą?

-Od kiedy, nie chcę by ci było gorzej.

-Nie będzie do chuja i mi nie rozkazuj. To że mnie oznaczyłeś, do cholery nie oznacza że jestem twoją pierdoloną własnością.- Warknąłem zdenerwowany ale jednocześnie dalej smutny.- Ja się kurwa chociaż staram cię wspierać. Ba! nawet sam cię namawiałem byś wyjechał na te eliminacje, a ty nawet nie chcesz się ucieszyć, że mam szansę!

-Tu chodzi o twoje zdrowie!

-Moje zdrowie? Psychika mi siada odkąd oślepłem! I chuj, co?- Zakpiłem odsuwając się od niego.

-Nie! Staram się jak mogę by ci pomóc! Chcę dla ciebie jak najlepiej się da! Nie rozumiesz?

-Nie rozumiem jednego do cholery jasnej! Chcesz dla mnie jak najlepiej, a co do czego, nawet nie chcesz mnie puścić na to! Wiem że mam pierdolonego pecha, ale mogę wzroku nawet już nie odzyskać!

-Odzyskasz ale w swoim czasie...

-Pierdoli mnie ten czas! Wiesz co? Daj mi spokój, chce być sam. 

-Ale...

-Bez ale. Po prostu mnie tu zostaw. Nie wiem, jak mi nie ufasz lub tak strasznie się zamartwiasz przyślij kogoś czy co. Mam to w dupie.- Wy warczałem podchodząc do ściany i usiadłem pod nią.- Pierdoli mnie to. A po za tym przekaż Rekinowi, że dziś idę z nim na te zajęcia.

Czekałem by ten odszedł, jednak gdy usłyszałem kroki, które ewidentnie oznaczały, że ten debil się do mnie zbliża, miałem ochotę eksplodować. Gdy już byłem dosłownie przygotowany na to by mu zrobić krzywdę, ten po prostu mnie przytulił, i mimo wybuchu, który skierowałem prosto w jego ramię, nawet się nie odsunął.
Zacząłem się szarpać, a z moich oczu leciały niechciane łzy. Czułem jak serce znacznie szybciej mi bije oraz ciężej mi się oddychało, a w głowie miałem natłok myśli... I to tak zajebiście nie pożądanych.

-Uspokój się... Wdech i wydech.

-Zo-zostaw mnie! Zo-zostaw...

-Kacchan?- Odezwał się lekko zdziwiony z troską w głosie, odsuwając się ode mnie.- Masz napad paniki...

-...

Nie odezwałem się, nie wiedziałem co powiedzieć. Chcę być sam...

-Musisz się uspokoić. Proszę, połknij leki.

-N-nie.- Wydukałem, jednak posłusznie połknąłem tabletki, pewnie te na uspokojenie.

Dosłownie nie kontaktowałem. Wiedziałem co się w okół mnie dzieje, ale jakbym też nie wiedział. W głowie słyszałem głos, który niemalże chciał mnie zamordować, mówiąc że nie mogę nikomu ufać, że każdy chce mi zrobić krzywdę.

-Wdech i wydech. Musisz się uspokoić  to zaraz przejdzie.- Znów, przycisnął mnie do siebie i zaczął kojąco gładzić moje plecy.

Tym razem nawet się nie wyrywałem. Skupiłem się na oddechu i tym by pozbyć się uciążliwych myśli, przez które zaraz w paranoje wpadnę.

Nie wiem ile dokładnie siedzieliśmy, ale jak już się uspokoiłem to zadzwonił dzwonek na przerwę.

-Już lepiej?

-Chyba...

-Chodź do Aizawy, jeżeli możesz.

-Yhm...

Z tego co zrozumiałem, właśnie prowadził mnie do naszej klasy, gdzie to wcześniej zostawiłem dosłownie wszystko i se spierdoliłem.

-Co się stało?- Usłyszałem od razu pytanie skierowane jednocześnie od wychowawcy i rekina. Najpewniej zauważyli, mój nieobecny wzrok i zaczerwienione, opuchnięte oczy... A no i Deku ma dziurę na ramieniu od mojego wybuchu.

-Napad paniki miał, ale już jest dobrze.- Wytłumaczył za mnie ten pierdolony debil który uważa się za moją matkę.

-Tak się składa że mam jeszcze język w gębie.- Syknąłem cicho, bo dalej leki na mnie działały.

-Rozumiem, jednak przejdźmy do konkretów, odnośnie tej zdolności do naprawy wzroku.

-Tak?

-No tak jak mówiłem, gdy ona sama przeprowadza taki zabieg jest 10% szans niepowodzeń ALE, będzie nadzorowana przez Recorvery Girl, oraz jeszcze jedną Alfę, która potrafi cofnąć przemiany i obrażenia, które nastąpią w ciągu pięciu minut.- Powiedział Rekin ze swoim naciskiem na "ale".

-I zajebiście, to kiedy?

-Będziemy musieli, przeprowadzić to jutro, bo w środę ta dziewczyna wyjeżdża na wymianę do innego kraju, a dziś nie ma jak.- Tym razem głos zawarł Aizawa.

-Dobra, ten jeden dzień mnie już nie zbawi.

-Dokładnie, a no i Midoriya?

-Tak psorze?

-Razem z All Mightem, wyjedziesz na ten turniej za tydzień w poniedziałek.

Ale, że za tydzień już?!

-Dorze.

-Tak, a teraz oddelegować się.

Przez następne kilka godzin nie odzywałem się do tego przygłupa i "obserwowałem" tylko jak zabiega o moją atencje. Co chwilę usiłował zacząć jakąkolwiek rozmowę, usiłował mi pomagać. A ja mistrz wkurwiania innych udawałem, że go po prostu nie ma.

[...]

-Kacchan no weź no!- Potrząsnął mnie za ramiona gdy już po raz dziesiąty usiłował zwrócić na siebie moją uwagę.- To ważne!

-Ej Bakubro?

-Co rekin?

-No do chuja!

-Midobro, od pięciu minut cię woła? Coś się stało?- Zapytał lekko zdziwiony i chyba rozbawiony.

-Kto taki? Nikogo tu nie widzę i nie słyszę...- Zacząłem się rozgląda dookoła wywołując śmiech u Ejiro oraz załamanie u Deku.

-Już rozumiem... W ogóle co teraz mamy?

[...]

Dosłownie tak mniej więcej było przez bite cztery godziny.

-Pikachu? To ostatnia lekcja co nie?

-No ta, a co tam?

-Idziemy gdzieś, czy coś? weźmiemy też resztę czy coś.- Jak zwykle obojętnym tonem wypaliłem z pomysłem jednocześnie wysyłając wiadomość z pytaniem do Yuriko.

-Ale że ty? Ty Katsuki Bakugo, proponujesz wyjście grupowe?

-Ta. Nudzi mi się. Weź kogo chcesz, ale omiń Urasrakę.

-Ochaco? Co z nią?

-Wkurwia mnie i podbija do Deku.- Powiedziałem, po czym dopiero się skapłem, że mówię za dużo.

-Ah, zazdrosnyyy!- Pisnął, przeciągając ostatnie słowo.

-Nie baw się w minę i nie piszcz do cholery bo cię wysadzę!

-Dobrze, dobrze... A gdzie jest w ogóle Izuku?

-Nie wiem... A mówił, że idzie do All Mighta. Powinien być za jakieś dziesięć minut, czy coś takiego.- Rzuciłem się na kanapę w naszym salonie.

-A ty dalej udajesz, że go nie ma?

-Jeszcze jak. Mam go dość.

-Huh?

-Nie ważne... Lepiej powiedz jak ci idzie z tym fioletowym.

-Fiole... Z SHINSOU?!

-Chyba. Wiesz ten zaspany o fioletowych kłakach.- Mruknąłem kładąc dłonie na twarzy.- Widziałem... no teoretycznie widziałem. Jak się martwił, oraz to jak się do niego przystawiałeś... Jesteście już razem czy jeszcze nie?

-Ale ty bezpośredni...

-A co mam owijać w bawełnę? To jesteście czy nie?

-No... Jesteśmy, ale nikt nie wie!

-Oke. Nikomu nie mówię.- Mruknąłem łapiąc pilot od telewizora by włączyć muzykę. Na moje szczęście przycisk od muzyki miał wgłębienie, bo został wypalony przez mój wybuch.

-Dzięki... W ogóle co się stało, że pytasz?

-Jesteś, jedynym męskim omegą jakiego znam, więc siedzisz w tym samym gównie co ja. Więc, no... 

-Co? Zależy ci na znajomości?- Zaśmiał się cicho, siadając bok mnie.

Pojebało? Mam dość Alf i Bet, a dziewczyny mnie wkurwiają.- Prychnąłem, odwracając wzrok w telefon, bo dostałem wiadomość, na szczęście miałem podłączone słuchawki, bo inaczej nie usłyszał bym głosu robota.- Yuriko z nami idzie i Jiro z nią.

-Shinso, też idzie... A Deku?

-Nie pytałem, ale pewnie się przyklei... A idziemy do kina co nie?

-Taak, nowy horror ponoć puszczają. Pełno krwi i morderstw.

-Idealnie, kocham takie... Chociaż odkąd stałem się omegą to nie oglądałem, ciekawe czy ta ranga jakoś na to wpłynie...

-No nie odpowiem ci na to. Mnie od zawsze straszyły, ale jednak dalej je lubię.

-Czaje...

Nagle dostałem wiadomość.

-"Wiadomość od Deku."

-Otwórz.

-"Hej Kacchan! Spóźnię się chwilę, będę za jakieś dziesięć minut... Przepraszam! Ale All Might mnie zatrzymał! Za chwilę będę."- Powiedział mi głos robota.

-Aha...

-Coś się stało?- Zaciekawił się Pikachu.

-Dekiel się spóźni. Na którą mamy sens?

-Jest siedemnasta... Następny grają o osiemnastej. Wyrobi się?

-Powinien. A jak nie to mam to w dupie i idę bez niego.

-Okej...

*********

TAK KACCHAN ODZYSKA WZROK I TO JUŻ W JEDNYM Z NASTĘPNYCH ROZDZIAŁÓW!

-Ale ty jesteś kurwą i coś zjebiesz... Znów nie odzyskam wzroku...~~Kacchan

-Zamknij się skarbie, odzyskasz wzrok.~~ Autor.

-No powiedzmy, że ci kurwa ufam. Nie spierdol ty cholero!~~Kacchan.

-Będę kochana...~~Autor.

-Już to kurwa widzę.~~Kacchan

Tak dostaję schizofrenii. Ale to nic. 

Przysięgam, że już w następnym lub drugim następnym rozdziale nasz ukochany uke odzyska wzrok!

Do zobaczenia skarby!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro