40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-O i wrócił stary Kacchan.- Zaśmiał się dźwięcznie, po czym usłyszałem jak ktoś wręcz wpada do naszego pokoju.

-BOŻE WY ŻYJECIE!- Rozległ się krzyk kilkunastu osób z naszej klasy, z naczelną landryną.

Proszę, zabierzcie mnie stąd...

Od razu obok mnie znalazła się Mina, Jiro, Yuriko i Kaminari, krzycząc że cieszą się, że wszystko się udało, a za nimi Kirishima mówiąc coś, o tym że przecież mówił iż wszystko jest w porządku.

-PUŚĆCIE MNIE DEBILE!

-NIE!- Zawołali jednogłośnie, a ja nie chcąc zdzierać gardła, po prostu potraktowałem ich swoimi wybuchami.

Od razu, odzyskałem swoją przestrzeń osobistą i uciekłem schować się za plecami Dekla, który nie mógł wyrobić ze śmiechu.

-Nie śmiej się!- Uderzyłem go w tył głowy, na co tym razem Hitoshi, razem z Kirishimą wybuchli śmiechem.

-Bakugo, nie bij Izuku!- Pisnęła ta mała kurwa.

-Bo co?- Prychnąłem patrząc w jej stronę, dalej nie puszczając ramienia brokuła.

-Bo... No nie można wyżywać się na innych! N-nie powinieneś!

-I? Będziesz mnie pouczać?- Ponownie z niej zakpiłem podchodząc bliżej. Stanąłem centralnie przed nią i dodałem.- Potrafię się sprzeciw stawić każdemu, a myślisz, że posłucham akurat ciebie?

-Musisz taki być? Uważać się za lepszego od każdego i każdemu dokuczać?- Założyła ręce na siebie a w jej oczach ukazała się ewidentna pewność siebie, co tylko bardziej spowodowało moją irytację i chęć obicia jej mordy. W ogóle po co ona tu przybyła?!

-Od każdego... może i nie, ale od ciebie to kurwa nawet Kaminari jest lepszy.

-Eee... Dzięki. Chyba?- Usłyszałem w tle Cichy głos pikachu.

-Właśnie o tym mówię! Nikogo nie szanujesz! Wyżywasz się na każdym! A biedny Izuku, się za tobą ugania, nie rozumiem tego!

-A na chuj chcesz to rozumieć? Ja kurwa ciebie nie rozumiem i jakoś się nie żalę.

-Jesteś zjebany! Jak Izuku może ciebie kochać?!- Krzyknęła popychając mnie. A ja, nie spodziewając się tego zrobiłem kilka kroków w tył. 

-Ty kurwo... jak ja ci za-

Nie dokończyłem, bo od razu za sobą poczułem czyjś tors i rękę, która złapała mnie za pas.

-Już? Uraraka, łaskawie skończ.

-Ale... To on zaczął!

-Skończ.- Powtórzył dekiel na co ta zamilkła a jej oczy się zaszkliły.- Nie rozumiem twojego problemu, do jego osoby. Nie możesz sobie odpuścić? Uraraka... Ja naprawdę cię lubię, ale jako koleżankę. 

Mówił spokojnie i delikatnie, najpewniej nie chcąc jej jakoś mocno zranić, gdy ja kipiałem złością i gdyby mnie nie trzymał, najpewniej rozsadziłbym jej ryj na drobne kawałeczki. Ta mała kurwa nie dość że mnie wyzywa, to ciągle się do niego przystawia!

Mimo, jego starań ta wybiegła z pokoju z płaczem.

-A pies ją jebał.- Warknąłem wyrywając się z jego uścisku.- Nie znoszę tej kurwy.

-Dobra, może zmieńmy temat?- Odezwała się Mina, próbując przerwać tę dziwną ciszę.- Bakugo, jak się czujesz?

-Eee, normalnie?

-O rany ty masz czerwone oczy?!- Zawołała Yuriko podbiegając do mnie.- Pasują ci lepiej niż te różowe, znaczy w tamtych wyglądałeś uroczo, ale w tych lepiej.

-Daj mi spokój.- Westchnąłem odwracając się w stronę Dekla.

-Midobro? Coś ci zaraz z kieszeni wypadnie...- Usłyszałem Rekina, a mi serce w gardle stanęło.

Kurwa te pierdolone testy!

-Aj, nic się nie dzieje.- Powiedział od razu zasłaniając dłonią, kieszeń spodni.- To tylko jakieś papierki.

-Ah, okey. Myślałem, że coś ważnego.

KURWA JAK SIĘ CIESZE ŻE NAUCZYŁ SIĘ KŁAMAĆ!

-No to może poświętujemy fakt, że Bakubro odzyskał wzrok?

-Jutro mamy lekcje rekinie.- Zauważyłem, od razu wiedziałem co chodzi mu po głowie.

-No wiem! Możemy zrobić wieczór filmowy na przykład! Nie zawsze musi mi chodzić tylko o alkohol... Chyba, że prawdziwe świętowanie przeniesiemy po prostu na pojutrze w piątek...- Zaczął się od raz tłumaczyć i wybielać a ja razem z kilkoma osobami zaczęliśmy się śmiać, w szczególności kiedy dodał swoją drugą połowę wypowiedzi.

-Dobra, dobra. Niech wam będzie bo i tak pierwszy raz od dawna chcę wykorzystać fakt, że cokolwiek widzę.- Powiedziałem dalej lekko rozbawiony, na co reszta się ucieszyła.

Bo w sumie co mi się dziwić? Nie posiadałem wzroku ponad miesiąc, a mimo to, dalej mam wrażenie jakby to był z rok. Więc to chyba normalne, że chcę skorzystać z zaistniałej sytuacji i cokolwiek zobaczyć, nawet gdyby to miała być bajka dla dzieci, pokroju teletubisi czy muminków, których osobiście nie znoszę. ([*] dla teletubisi. dop.aut.)

-No, niestety będę musiała was opuścić. Muszę załatwić ostatnie sprawy powiązane z przepisaniem do was i spakować swoje rzeczy.- Wtrąciła się Yuriko.

-Czyli jednak się udało?- Dopytał Dekiel, uzyskując natychmiast odpowiedź.

-Tak, powiedziałam o co mi chodzi i bez problemu dostałam zgodę. A teraz lecę skarby, buziaki! A no i miłej zabawy.- Powiedziała jeszcze na jednym wdechu żegnając się z nami wszystkimi, po czym w pośpiechu wybiegła.

-Eee? To co idziemy?

-Ta, idziemy.

///Skip Time///

Mamy już piątek. Od środy mam wzrok z którego korzystam ciągle, nie licząc faktu snu. Dziś wieczorem Kirishima razem z Miną, stwierdzili, że zrobią "Imprezę" by dobitnie uczcić dwie sprawy. To, że widzę oraz fakt, iż Yuriko dziś oficjalnie dołącza do naszego akademika, a od poniedziałku także na lekcje.

Nie za bardzo mam ochotę na słuchanie tych pierdolonych alkoholików, ale... Też jestem pierdolonym alkoholikiem. Co tylko podstawisz mi pod nos to wypiję...

-Ej, gdzie Dekiel?- Zwróciłem się w stronę Rekina, który akurat wszedł do klasy.- Odkąd zadzwonił dzwonek znikną, niby do łazienki, ale już do chuja dziesięć minut mija... Widziałeś go?

-Ta, gada z Todorokim na korytarzu, mijałem ich. A coś się stało? Mogę go zaraz zawołać, jeżeli jest taka potrzeba...

-Nie. Jest wszystko w zajebistym porządku.- Przerwałem mu natychmiast, i wróciłem do czytania książki.

Tak, nawet zacząłem czytać... Co prawda kryminały, gdzie co chwilę ktoś ginie, a ja na samym wstępie już się spodziewam jak książka się zakończy. Czyli główny bohater zginie po dowiedzeniu się prawdy. Jednak i tak to gówno skończę by się upewnić. A akurat został ostatni rozdział...

Po jakichś pięciu minutach do klasy wszedł mój Alfa, razem ze szczotą... Znaczy Shoto? Nie lepiej brzmi Szczota.

Od dłuższego czasu się ze sobą zadają. Piszą, gadają. A od kiedy, nie potrzebuję opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę, Ten zielony imbecyl, zaczął z nim łazić na przerwach. Znaczy nic do tego nie mam, bo posiadam święty spokój. ALE dziwnie mi gdy nie mam go non stop obok mnie.

Czy się uzależniłem? Cholera...

-Hej Kacchan!- Usłyszałem przed sobą radosny głos mojej luby. Podniosłem powolnie wzrok z nad sceny śmierci głównego bohatera mojej książki i zacząłem skanować jego tęczówki.

-Przerwałeś mi scenę która potwierdzała moje domysły...- Westchnąłem, zamykając książkę, uprzednio wkładając pomiędzy jej strony kawałek kartki.

-Główna postać ginie, przez mordercę?

-Po tym jak dowiedział się prawdy...- Dokończyłem za niego a ten się zaśmiał.

-A kto jest mordercą?

-Wiesz co? Kurwa pies.

-Ależ zwrot akcji, nie spodziewałem się że pimpki takie agresywne.- Ponownie się roześmiał, tym razem znacznie głośniej. Podszedł do mnie i przytulił.

-Co ci się na czułość nagle wzięło?

-Kocham cię...- Wymruczał mi do ucha, omijając moje pytanie.

-Co się stało?

-W poniedziałek wyjeżdżam.- Dodał po chwili, odsuwając się ode mnie by widzieć mój wyraz twarzy.- Ma mnie nie być około dwóch tygodni. Nie wiadomo ile dokładnie.

-Miałeś wyjechać później.

-Wiem... Jednak się zmieniło. Więc w weekend zaklepuję ciebie tylko dla siebie.

-Bawisz się w zaklepanki? 

-Dokładnie tak. Dziś jeszcze będziemy się bawić ze wszystkimi, ale od jutra do poniedziałku, chcę mieć ciebie na wyłączność...- Ponownie powiedział mi wprost do ucha, a po moim ciele przeszły przyjemne ciarki.

-W końcu odpocznę od ciebie.

-Nie będziesz tęsknić?- Spytał sztucznie smutnym głosem, odsuwając się ponownie ode mnie, bym mógł zobaczyć jak bardzo chujowym aktorem jest.

-Jeszcze jak.

-A wiesz, że ja będę tęsknić?- Spytał ponownie, na co usłyszał moje "Wiem".- Ależ ty czuły Kacchan.

-Jak zawsze.- Odpowiedziałem mu z uśmiechem po czym go pocałowałem szybko w usta.

-Czemu tak krótkooo?~

-Bo jesteśmy w klasie pajacu.

-To po lekcjach chcę więcej.- Prychnąłem na jego żądania i akurat rozpoczęła się lekcja,

///Skip time///

(Pov narryrator)

-Wszyscy już są?

-Tak, tylko Yuriko nie ma.

-Bakugo, po nią wyszedł.- Oznajmił Midoriya wchodząc do salonu, gdzie Mina dalej rozkazywała innym co mają zrobić.

-Za ile będzie?!- Krzyknęła zdenerwowana kosmitka. W końcu, to od blondyna zależy czy jej niespodzianka wypali.

-Powinni być za chwilę...- Powiedział niepewnie, sprawdzając ostatnią wiadomość którą otrzymał od swojego partnera, ponad pięć minut temu.

-Widzę ich!- Pisnął Kaminari, odbiegając od okna, gdzie to siedział od kilkunastu minut, wypatrując, czy nikt nie idzie. Bo kto wie? Może coś by się stało, nigdy nie wiadomo.

Wszyscy się schowali w salonie, a Izuku, kierując się do przedpokoju, zgasił światło. Podszedł do drzwi i akurat rozległ się dzwonek. Otworzył wejście przed dwójką, dobrze znanych mu osób, którzy niemalże od razu wpadli do środka.

-Coś się stało?- Zapytał od razu zaniepokojony, tym jak szybko wparowali do pomieszczenia.

-Zimno!- Pisnęła dziewczyna, na co Katsuki jedynie przytaknął.

-Czy wy serio o dwudziestej wyszliście w samych koszulkach? To logiczne, że jest już zimno...- Zaśmiał się z ich głupoty, na co oberwał w tył głowy od blondyna.

-Pieprz się.- Prychnął, na co obie Alfy zaczęły się cicho śmiać.

-Dobra, chodźcie do salonu, to się rozgrzejecie.- Zaproponował zielonowłosy, i już po chwili zaczęli kierować się w głąb budynku.

Weszli do przestronnego pomieszczenia, który był spowity mroczną ciemnością. Dosłownie nic nie dało się zauważyć, rolety zasunięte, światła pogaszone dosłownie w każdym pomieszczeniu, nie licząc przedpokoju, z którego właśnie wracali. Midoriya, od razu po tym jak oboje weszli do pomieszczenia zapalił światło. Gdy pomieszczenie zostało oświetlone, ukazując wszystkie dekoracje, jedzenie, napoje, natychmiast wszyscy wyskoczyli wołając "niespodzianka".

-Suprise.- Dodał na końcu jako jedyny Midoriya, gdy tylko podszedł do reszty.

-Z jakiej to okazji?- Spytała od razu niczego nierozumiejąca dziewczyna.

-Dwie okazje! Pierwsza, bo ty się do nas wprowadzasz. I druga, że Katsuki odzyskał wzrok.- Zawołała radośnie Mina podbiegając do dziewczyny, by móc mocno ją uściskać.

-Katsuki? Wiedziałeś o tym?- Zapytała dalej oszołomiona tym wszystkim, na co chłopak jedynie przytaknął.- I mi nie powiedziałeś?! 

-Owszem. A teraz, nie marudzić tylko się bawić!- Pisnęła ponownie Mina, zaciągając całą trójkę głębiej do salonu.

Początkowo, nie było najciekawiej. Potworzyły się jakiegoś rodzaju grupki, w których każdy rozmawiał na inne tematy, jednak już po godzinie gdy Mina razem z Ejiro, wzięli sprawy we swoje ręce (Rozdając alkohol) stało się znacznie głośniej i weselej. 

[Pov Bakugo]

-To co standardowo butelka?!- Zawołała landryna, gdy tylko dorwała się do pustej już butelki po wódce.

Jest aktualnie około dwudziesta trzecia. Większość osób jest wstawiona i to całkiem nieźle, nie licząc osób które albo ograniczały trunki (Tak jak ja oraz Sonic) albo mieli aż za dobrą głowę do tych spraw. Oczywiście znalazły się już także osoby, które ledwie kontaktowały (Czytaj Pikachu).

-Za każdym razem w to gramy!- Jęknąłem znużony ich pomysłem. No proszę was, zawsze w to gramy! Po za tym, jestem zbyt trzeźwy by chcieć w to gówno grać!

-Eee... To mam Pocky i dużą szafę na oku...- Powiedziała Mina ze swoim chytrym uśmiechem. NO CHYBA NIE!

-Nie. Nie będę w to gówno grał!

-To butelka!

-Nie!

-No to sześć minut w niebie!

-Spierdalaj!

Zacząłem się  z nią kłócić, aż to podszedł do nas Dekiel razem z fioletowowłosą.

-O co chodzi?- Zapytali jednocześnie, nie rozumiejąc, o co się wykłucam z tą landryną.

-O to, że nie będę grał w butelkę, ani nic innego co ona  zaproponuje!

-BUTELKE?!-Zawołała Yuriko, przerywając mój monolog.- EJ, DO STOŁU, WSZYSCY. GRAMY W BUTELKE!- Krzyknęła radośnie.

Tak, Yuriko należała do osób ze słabą głową...

-Ja w to gówno nie-- Nie dokończyłem bo mi przerwała, zaciągając do stołu. Zauważyłem jeszcze rozbawionego nerda, który zaraz za nami poszedł i usiadł tuż obok mnie.- Nie znoszę was.

-Dobra, niech Yuriko pierwsza kręci.- Rozkazała niemalże różowa idiotka, na co zadowolona z siebie Alfa zaczęła tę zjebaną grę.

Przez najbliższe dziesięć rund, na zmianę ktoś wpieprzał ostre papryczki, zerował alkohol, były także odskocznie typu Mina grająca w pocky z Kirishimą, Lewitujący Szczoto, czy udający kurczaka taśma. Aż w końcu Mina wylosowała mnie...

-Prawda czy wyzwanie?- Zapytała chytrze. Ona ma już na mnie plan, jak nic... 

-Nie jestem pizdą. Zawsze będę brać wyzwanie.- Odpowiedziałem hardo, zerując kieliszek wódki.

-No to... Masz sześć minut w niebie z...- Na te słowa cały się zarumieniłem i wytrzeszczyłem oczy. Skierowałem je na Deku, który z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy, czekał na dokończenie zdania.- Eee... z kolejną wylosowaną osobą.

-Ty kurwo.- Wysyczałem, a ta się roześmiała. Wiem, że jest już pijana w trzy dupy i dogania Pikachu, ale kurwa ona wie, że mam już kogoś! Przeniosłem ponownie swój wzrok z tej małej dziwki na dalej zaciekawioną twarz Dekla.

Gdy już chciałem coś dodać, przerwał mi głos Alfy.

-Mina, a ty wiesz, że on jest zajęty racja?

-Huh?... Wiem... Byłam ciekawa, kiedy się sprzeciw stawisz.- Roześmiała się głośno, po czym dodała.- Masz iść tam z kim tylko zechcesz. Jednak, muszę słyszeć, że naprawdę to będziecie robić. No to z kim idziesz Katsuś?

Na jej pytanie, nie odzywając się, po prostu złapałem za dłoń zielonego debila i pociągnąłem go za sobą. Skierowałem się do łazienki, tej wspólnej a drzwi zatrzasnąłem przed twarzą Landryny.

-Powiedzcie jak zaczniecie, to licznik czasu odpalę!

-Spierdalaj!- Warknąłem, w stronę drzwi, słysząc śmiech zarówno landryny jak i Dekla.- A ty z czego rżysz?

-Słodko to wygląda...- Powiedział jednocześnie przestając się śmiać. Podszedł do mnie bliżej i pocałował w czoło.- Ty ogólnie jesteś słodki...

-Yhm...

-To co? Rozpoczynamy twoje zadanie..?~

~Tak! Ja chcę! jestem za! ty też jesteś za? To będzie najciekawsza część tego wieczoru!~

Niemalże od razu usłyszałem w swojej głowie moją podnieconą Omegę, i automatycznie się zarumieniłem. Kiwnąłem jedynie głową, a ten od razu mnie podniósł. Od razu owinąłem swoje nogi w jego pasie, a ten głośno powiedział do Miny, by włączyła stoper po czym złączył nasze usta w pocałunku. Nawet nie wiem kiedy posadził mnie na blacie, tuż obok umywalki, po czym zaczął rozpinać mój rozporek. Tak miałem jeansy jak kurwa nigdy, bo mi kupił.

Gdy tylko oderwaliśmy się od siebie, ten od razu klęknął przede mną, tym samym zdejmując ze mnie spodnie jak i bokserki. Cicho pisnąłem, bo tego kurwa się nie spodziewałem!

A gdy tylko złapał mnie za przyrodzenie i poruszył dłonią od razu cicho jęknąłem. Zaczął kontynuować ruchy, po czym także lizać mnie w tamtych miejscach, słuchając jak zaczynam wydawać z siebie coraz głośniejsze dźwięki, gdy tylko zachodził o krok dalej.

-Nhhh...- Wymruczałem, jednocześnie łapiąc go za włosy, którymi zacząłem się bawić.- Ah...

-Głośniej! Słabo was słychać...- Usłyszałem zza drzwi tę spierdoloną Yaoistkę, i jak kurwa na spierdolone zawołanie stałem się głośniejszy, przez Dekla, który włożył we mnie dwa palce.

-Uh! D-Deku!

-No co?- Podniósł na mnie wzrok i zaczął wykonywać szybsze ruchy, dokładając jeszcze jeden palec. Znów stałem się delikatnie głośniejszy, jednak zakryłem usta dłonią.- Ej no... chcę cię słyszeć skarbie...- Zabrał moją dłoń i ją pocałował. Znów przyśpieszył swoje ruchy, a ja wygiąłem się w łuk, gdy robił nożycowe ruchy, jak kurwa nigdy.

W końcu wyjął ze mnie swoje palce, a ja poczułem dziwną pustkę w sobie. Stanął, przede mną i rozpiął swoje spodnie, zsuwając je jak i bokserki. I właśnie teraz pierwszy raz kurwa zobaczyłem jego przyrodzenie... Cicho przełknąłem ślinę, a on ukazał swój zadziorny uśmiech. Od kiedy on tak potrafi?!

Złapał mnie za uda i podniósł do góry, a gdy już chciał mnie na siebie nadziać, usłyszeliśmy głos Miny.

-Czas się skończył! Dokończycie później!

Od razu zauważyłem smutne spojrzenie podnieconej Alfy, a ja się tylko zaśmiałem.

-Masz mały problem tam na dole...- Zauważyłem rozbawiony, a on powiedział.

-Ja? Ja nie. To my mamy problem...

Właśnie teraz zauważyłem, że ja także nie jestem w najciekawszej sytuacji... KURWA!

-Rozwiążemy to razem skarbie...?~- Wymruczał mi do ucha, a ja tylko cicho przytaknąłem... Nie moja wina, że jestem podniecony, ok?

***********

Z tym was zostawię. PAPA!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro