6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Pov Midoriya]

Jak Kacchana odłożyłem na łóżko, nie miałem pojęcia czy przy nim zostać czy też nie. Ostatnio jak zostałem gdy miał ruje doszło do zawstydzającej i niekomfortowej sytuacji więc nie mam pojęcia czy Kacchan chce bym został czy nie chce. Bo co jeżeli on nie chce a ja zostanę? Albo jeżeli chce a ja pójdę?

~Debilu zapytaj go a nie!

-Zostać tu z tobą?

-Yhm...- Mruknął pod nosem i chyba usiłował stłumić swoje piski, bo stały się one mniej wyraźne...

-Kacchan?

-C-co?

-Wiesz, że nie musisz udawać, że cię nie boli co nie?

-Co?

-Uh.. Nie musisz tłumić skomlenia, bo i tak najlepiej ci to nie wychodzi.- Usiadłem obok niego i zacząłem głaskać go po głowie.- To normalne.

Uśmiechnąłem się do niego i chciałem zabrać już rękę z jego głowy gdy ten mnie za nią złapał i pociągnął do siebie, w taki sposób że właśnie leżałem odwrócony w jego stronę.

Nie powiem zdziwiłem się, nie sądziłem że ma aż tyle siły gdy trzęsie się cały z bólu.

-Huh? Katsu?- Odezwałem się zdziwiony jednak on nic nie powiedział a jedynie położył drobne rączki na moją koszulkę i wtulił się w moją klatkę piersiową. Cicho się zaśmiałem widząc ten uroczy widok, jednak nie odezwałem się nawet słowem by już go nie irytować, więc jedynie znów zacząłem bawić się jego o dziwo miękkimi włosami.

Po jakichś chyba dziesięciu minutach Katsu usnął, co potwierdzał mi jego spokojny oddech oraz to że zluzował uścisk na mojej koszulce. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi, a zaraz po tym ktoś wszedł do środka.

-Hej Katsu... O Midoriya, gdzie jest Bakugo?- Usłyszałem głos Miny.

-Śpi, przed chwilą usnął.

-Tak? A gdzie jest? Nie widzę go tu..- Szepnęła do mnie podchodząc bliżej.

Odstawiła herbatę na szafkę nocną, podobnie jak talerz z kanapkami,

-Obok mnie.

Na moje słowa różowowłosa podeszła jeszcze bliżej i przyjrzała się blond kulce która była przyczepiona do mojej koszulki.

-O boże jaki on słodki!

-Nie piszcz, bo go jeszcze obudzisz.

-Oh, racja przepraszam.- Zasłoniła ręką buzię i odsunęła się o kilka kroków.- Izuku, mogę o coś zapytać?

-Tak, a o co chodzi?

-Ty jesteś z Katsukim? No wiesz, że jesteście parą...

-Nie jesteśmy razem...- Skierowałem wzrok na śpiącego chłopaka i odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

-Ale zależy ci na nim co?

-Skąd takie przypuszczenia?

-Widać to, jak na niego patrzysz i się nim opiekujesz czy też troszczysz.

-Naprawdę, aż tak to widać?

-Znaczy, chyba tylko ja to zauważyłam, jak na razie. Z resztą jak to, że Katsuki wobec ciebie zachowuje się inaczej niż do innych.

-Hę? W jaki sposób?

-A weź sam się domyśl co? Kirishima już mnie zdradził. Przez niego teraz sam się domyślaj.

-Dam radę.

-Dobra, ja idę do siebie, bo jeszcze go obudzę. To do jutra Izuku.

-No do zobaczenia Mina.

Jak dziewczyna opuściła pokój, sam przestałem się opierać o łóżko i się położyłem, na co Kacchan jeszcze bardziej przylgnął do mnie, dosłownie tak jakby obawiał się, że gdzieś sobie pójdę. No nie powiem to było bardzo słodkie. Po chwili, sam także objąłem blondyna i usnąłem.

///Skip Time///

Niechętnie się obudziłem, gdy promienie słońca zaczęły mnie drażnić. Uchyliłem lekko powieki, jednocześnie zasłaniając dłonią punkt z którego docierało rażące światło. Rozejrzałem się do o koła, oraz uświadomiłem, że właśnie śpię w łóżku razem z Katsukim, który swoją drogą dalej spał przyklejony tym razem do mojego prawego ramienia. Całą moją rękę objął niczym pluszaka i nie zamierzał puścić, więc zamiast się z nim szarpać lub budzić wolną ręką sięgnąłem po swój telefon z szafki nocnej i go włączyłem. Pierwsze co zwróciłem uwagę na godzinę. Było bardzo wcześnie bo z ledwością dochodziła piąta rano, czyli dobrze zrobiłem że jednak go nie budziłem. ale wracając, następną czynnością jaką wykonałem było sprawdzenie wiadomości które dostałem wczorajszego dnia o 22;39 gdy już spałem. Wiadomość pochodziła od wychowawcy i widniała na naszej drugiej grupie klasowej. (Nawiasem mówiąc mamy dwie, jedną z wychowawcą, gdzie znajdują się sprawy organizacyjne, oraz jedną tylko dla nas.)

[22;39] Aizawa;

Informuje was, że wasz obecny tydzień wolny kończy się jutro o piętnastej, ponieważ dyrektor zorganizował wycieczkę tygodniową na której macie się w pierwszej części zintegrować oraz w drugiej połowie tygodnia rozpocząć trening sprawnościowy.

[22;40] Aizawa;

Także, więc jutro 05.09 o godzinie 15;00 wszyscy mają się znaleźć pod głównym wejściem do szkoły wraz z swoimi bagażami. I nie chcę słyszeć sprzeciwów ani marudzenia.

Czyli dziś ten obóz? Ah... W sumie to lepsze niż siedzenie w akademiku przez kolejne trzy dni i nic nie robienie. Założę się, że wszyscy inni już wiedzą, w sumie patrząc na to że tylko Kacchan nie odczytał wiadomości, jest to raczej bardzo prawdopodobne...

Odłożyłem telefon na bok, oraz odwróciłem się w stronę śpiącej Omegi. Chwilę obserwowałem jego spokojną twarz, aż wpadłem na pewien pomysł.

Nie czekając dłużej, chwyciłem ponownie swój telefon i odpaliłem aparat, po czym zrobiłem mu kilka zdjęć, bo przecież druga taka okazja może się nie powtórzyć, a tym bardziej gdy leży w tak uroczej pozycji. Gdy zakończyłem "Sesje" tym razem już na stałe odłożyłem komórkę i powróciłem do obserwowania blondyna.

Po kilku minutach, bezczynności moja Alfa stwierdziła, że zacznie mi truć.

~Jaki słodki! Wygląda jak bezbronny szczeniak!

-Zgadzam się ale czy on taki bezbronny to ja nie wiem.

~No może nie jest bezbronny... Ale tak wygląda!

-Racja.

~Weź go przytul!

-Jak? On sam się do mnie klei, a po za tym to go wtedy obudzę.

~To go pocałuj!

-Też nie.

~Czemu?!

-Bo nie jesteśmy parą, a on mnie nie kocha. Z resztą ja go chyba też.

~Ale ty nudny! Po za tym twoje "chyba" oznacza "Zrobię dla niego wszystko".

-Tak, bo ty najlepiej wszystko wiesz.

~No oczywiście że tak! W końcu jestem głosem z twojego serca chyba?

-Tsa, i jesteś bardzo zboczonym yaoistą.

~A masz coś do tego?! Chcesz się bić?! Bo jak tak, to chodź od razu!

-Może kiedy indziej... 


Po chwili zauważyłem, jak Kacchan powoli uchyla powieki i kieruje swój wzrok na mnie. Intensywnie z wyraźnym zdziwieniem wpatrywał się w moje oczy, jednak po chwili jak zrozumiał o co chodzi zauważyłem u niego delikatnego rumieńca.

-Witam, jak się czujesz?

-Dobrze... - Usłyszałem jego niepewny głos.

-Na pewno? Nie brzmisz przekonywująco.-  Zacząłem go dokładniej obserwować, a on jedynie odwrócił wzrok i spojrzał na to jak obiema rękoma obejmuje moje ramię.

-Spaliśmy razem?

-Tak, usnąłeś wtulony we mnie, tak że nie miałem jak się uwolnić bez budzenia ciebie.- Wyjaśniłem mu szybko, przez co on jeszcze bardziej się zaczerwienił.

-Ugh... Mogłeś mnie obudzić.- Powiedział niby oburzony ale jakby zadowolony z zaistniałego faktu.

Zaczyna mnie coraz bardziej intrygować jego zachowanie...

-Która jest godzina?- Usłyszałem pytanie pochodzące od czerwonookiego, który wyzwolił moją rękę z objęcia.

-Dochodzi szósta, a co jakieś plany?

-Tak. Zamierzam przeleżeć cały dzień w łóżku.- Odparł zadowolony się przeciągając.

-Więc zniszczę twoje plany.

-Hę? Dlaczego?

-Aizawa, zabiera nas na obóz. Dziś o piętnastej na cały tydzień.

-KURWA! A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE!- Krzyknął już zirytowany zakrywając się jednocześnie kołdrą.- Pierdole mam jeszcze jedenaście godzin, idę spać!

-Pierw weź leki.

-Hę?

-Leki na feromony. Zaczynasz... że tak powiem, bardzo wyraźnie pachnieć.- Odpowiedziałem wstając z łóżka.- Gdzie je trzymasz?

-W szafce je mam.- Odparł tylko, przewracając się na plecy.- Podaj dwie.

-Dwie?

-Tsa... Jako męska omega, mam dwa razy gorzej niż te babskie..

-Ah rozumiem.- Powiedziałem, posłusznie wyjmując dwie różowe pigułki które po chwili podałem Katsukiemu.

-A teraz, idę spać!- Zawołał, gdy tylko zażył leki i zawinął się ponownie w kulkę.

Ja sam stwierdziłem, że udam się na dół po coś do jedzenia, a no i przy okazji kawę sobie wypiję, może ona mnie do końca rozbudzi. Gdy schodziłem ze schodów, zacząłem czuć jakieś cytrusy? Jakby limonkę zmieszaną z cytryną... Jak zapuściłem się do salonu, zauważyłem Kaminariego który panicznie czegoś szukał.

-O co chodzi? Coś się stało?- Spytałem podchodząc bliżej i nagle poczułem wyraźniej ten zapach. 

To były feromony Denkiego?

-Ah! Tak! Rui dostałem a moje leki wczoraj tu leżały! Nigdzie ich nie ma!- Zawołał spanikowany, zaglądając pod stolik.

-Zauważyłem właśnie, że coś tu inaczej pachnie... Czekaj, wezmę tabletkę dla ciebie od Kacchana, chociaż to ci na razie pomoże.

-Ratujesz mi życie! A możesz wziąć dwie? Bo wiesz...

-Taak wiem, wiem. A z resztą ty nie umierasz z bólu?

-Przed chwilą dostałem i w sumie nie wiem czemu nie umieram. Chociaż w sumie w mojej rodzinie, ból pojawia się raczej pod koniec a i tak jest znikomy.- Wyjaśnił szybko, wstając z kolan.

-Ten co ma farta. Dobra zaraz tu wrócę z lekami.- Poinformowałem go, po czym poszedłem na górę po leki.

Jak znalazłem się tylko w moim pokoju, od razu zauważyłem, że Kacchan nie żartował. On sobie właśnie smacznie spał gdy ja szmuglowałem jego leki Denkiemu.
Zabrałem obiecane dwie pigułki i wróciłem do salonu, gdzie czekał zniecierpliwiony blondyn.

-Życie mi ratujesz!

-Tobie, i innym przy okazji też. Twój zapach zaczyna docierać na piętro.

-Cholera! Na szczęście okno już otworzyłem!- Krzyknął, jednocześnie połykając leki które przed chwilą mh podałem.

-No, no a teraz idziesz że mną do kuchni?

-A zrobisz mi kawy?

-Jasne.

-No to idziemy!

No to jak stwierdziliśmy, tak też uczyniliśmy i już po chwili okupywaliśmy kuchnię. Ja właśnie wstawiałem wodę na kawę, A Denki, coś zapisywał w telefonie.

-A ogólnie to zauważyłeś już wiadomość z tym obozem?- Zagadał Kaminari.

-Taa.. Już wiem, rano sprawdziłem wiadomości.- Odpowiedziałem podchodząc do lodówki i jednocześnie przeszukując jej zawartość- Lepsze to niż, siedzenie w dormitorium.

-Większość osób się wczoraj podjarała tym. Z resztą w sumie ja tak samo.

-Ciekaw jestem, co będziemy tam robić.

-Cześć.-Usłyszałem kogoś za plecami.

-O hej Todoroki.- Przywitaliśmy się niemal jednocześnie, a nasz znajomy podszedł do szafki i wyjął z niej miskę oraz płatki.

-Podasz mleko?

-Tak- Powiedziałem wyjmując butelkę wraz z kilkoma produktami na kanapki.

Podałem ją znajomemu A sam wróciłem do szykowania kawy.

-Też chcesz? Jak robię to mogę tobie też przygotować.

-Nie dzięki, nie piję kawy. Znaczy piję ale rzadko.- Odpowiedział mi sennie jednocześnie nalewając mleka do miski.

-Dobra, to może herbaty?

-Skoro nalegasz, to ulegnę propozycji.

-Zielona może być?

-Pewnie.

Po nie długiej chwili ciszy, podałem kubki z napojami, po czym sam zabrałem swoją kawę i dołączyłem się do znajomych. Zaczęliśmy rozmawiać o głupotach, jak i też o tym obozie. 

-Witam was przyjaciele!- Wykrzyczał niemalże Iida, gdy wszedł do kuchni.- Jak się spało?

-Dobrze, spałem jak zabity!- Odparł Denki jednocześnie się przeciągając, tak jakby chciał także okazać prawdę swoich słów.

-Ja tam spałem jak zawsze.- Ziewnął Shoto popijając herbatę.

-A ty Midoriyo?

-Ja? Rzecz biorąc nie najgorzej. A tobie?

-Mi wspaniale!

-Izuku, a ponoć z Bakugo spałeś, to prawda?

Teraz pytanie czy skłamać Kaminariemu czy też nie... Cholera! Chodź w sumie i tak Mina to widziała...

-Tak, jakby.. przysnął obok mnie wczoraj i to na tyle. A co Mina już się chwaliła?

-Tsa, marudziła wczoraj, że jak on to uroczo wyglądał. 

-Jeżeli tak on jej się podoba to niech podbija.- Stwierdził obojętnie Shoto, a ja nie wiem dlaczego ale lekko się zdenerwowałem, jednak nie pokazałem tego po sobie.

-A wiecie może ilu osobowe pokoje będą?- Starałem się zmienić temat i chyba mi się udało.

-Ponoć czteroosobowe, dziś słyszałem jak Aizawa z kimś rozmawiał przez telefon.

-Kaminari-kun nie można podsłuchiwać! To nie na miejscu!- Zawołał Tenya jednocześnie żywo gestykulując.

-A weź przestań, słyszałem bo był na tarasie a ja okno otwierałem.

-Iida musisz tak krzyczeć?- Zapytał Kirishima, stojąc w drzwiach od kuchni. Już na schodach cię słychać.

-Przepraszam! będę ciszej!

-Tsa, słabo ci wychodzi. Co porabiacie tak w ogóle?

-A rozmawiamy o wszystkim i o niczym. W ogóle która to godzina?-  Zapytałem jednocześnie odkładając do zmywarki brudne naczynia.

-Jakaś siódma dochodzi chyba.- Mruknął Kaminari dopijając kawę.

-Dokładnie jest 6;54, ja idę do pokoju. Do zobaczenia później.

-Pa Todoroki-kun.

-Ej Kaminari, wiesz czego się dowiedziałem?

-Nie.

-Ponoć ty i Bakugo jesteście jedynymi męskimi omegami w naszej szkole.- Powiedział Kirishima dosiadając się do stołu.

-Nie pierdol. My będziemy mieć przejebane!

-Nie przesadzaj, nie będzie tak źle.

 Ma rację, nie będzie źle, bo może być o wiele gorzej.

-Kaminari ma rację, -Przyznałem spokojnie.

-Hę?

-Jako męskie omegi podczas rui wydzielają dwa razy więcej feromonów, a także bez niej produkują ich więcej. A po za tym mogą być przecież wyśmiewani racja?

-TO BRZMI JESZCZE GORZEJ JAK TO POWIEDZIAŁEŚ NA GŁOS!

-Ej, ale spokojnie Denki, przecież wam pomożemy co nie?

-Deku ma rację, jesteśmy przyjaciółmi.

-Właśnie, macie już trzy Alfy do dyspozycji.- Dopowiedział Iida, który usiłował być cicho.- A po za tym, jak znajdziecie swoje Alfy i zostaniecie oznaczeni, będzie łatwiej chyba?

-Będę uratowany! Ale znalezienie przeznaczonego nie jest chyba takie łatwe...

-Nie wiem, ja się nie znam- Rozłożyłem ręce i przyznałem.

Kolejne kilka godzin spędziłem w salonie wraz z innymi. Kacchan spał aż do czternastej kiedy to go obudziłem, bo ewidentnie by zaspał. Oczywiście zostałem zwyzywany i oberwałem z poduszki, bo czemu by nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro