Winchester i Traver

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jak się obudzi daj znać. Idę odwiedzić Lissę i Bena.- powiedziałam Castiel'owi

- Nie ma sprawy Promyczku.- mówiąc to uśmiechnął się

- Jeszcze raz dzięki Cas.- podziękowałam i wyszłam

Z tego wszystkiego zapomniałam się przebrać i byłam ubrana tak jak gdy rozmawiałam z Max'em. Lissa mieszka na przeciwko nas więc nie miałam daleko. Zapukałam a drzwi otworzyła Braeden.

- Ben chodź zobaczyć kto przyszedł.- zawołała syna

Po chwili przyszedł jej syn i jak tylko mnie zobaczył rzucił się na mnie.

- Też się cieszę, że Cię widzę Benny.- zaśmiałam się

Weszłam do środka i odstawiłam chłopca na ziemię.

- Ciociu co Ci się stało?- zapytał

No tak poplamiona krwią koszula. Trzeba wymyślić jakąś bajkę. Nie chcę pakować w to Bena jest na to za mały.

- Mój przyjaciel miał drobny wypadek i nie zdążyłam się po prostu przebrać.- mówiąc to w myślach błagałam żeby uwierzył

- Ale żyje ten twój kolega prawda ciociu?- zapytał z nadzieją

- Tak. Jest cały i zdrowy.- odetchnęłam z ulgą

- Opowiedz mi proszę ciociu ja było na wycieczce.- poprosił Ben robiąc słodką minkę

Wymyśliłam jakąś historyjkę i opowiedziałam ją chłopcu. Słuchał z zaciekawieniem a jego mama tylko się uśmiechała. Kiedy opowiadałam o nie wielkim wypadku Deana przyjaciółka wyłapała mój smutek.

- Ben idź do siebie. Chciała bym porozmawiać o czymś z ciocią.- poprosiła syna

- Dobrze mamo.- mówiąc to przytulił mnie i pobiegł do siebie

- Nat co jest między tobą a Winchester'em?- spytała podając mi herbatę

- Przyjaźń.- powiedziałam blado się uśmiechając

- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. Chyba nic mnie już nie zaskoczy.- uśmiechnęła się ciepło

Opowiedziałam jej co się stało. Przyjaciółka w milczeniu słuchała. W pewnym momencie spłynęła mi samotna łza po policzku a przyjaciółka natychmiast mnie przytuliła i zaczęła pocieszać. Nagle zjawił się Cas informując mnie, że chłopak się obudził. Podziękowałam Braeden za wszystko, pożegnałam się z nią i przeniosłam się do domu.

- Ile byłem nie przytomny?- zapytał 

- 10 godzin.- powiedziałam

- O Boże a co ze sprawą Cassie?- spytał przejęty

7h wcześniej

Zostawiłam nieprzytomnego Deana pod opieką Cas'a a sama poszłam zakończyć sprawę nawiedzonej ciężarówki. Znalazłam jezioro w którym zatopiono pojazd. Poprosiłam o pomoc Carlos'a. Gdy auto zostało wyciągnięte z wody wyjęłam zwłoki, posypałam solą, wylałam benzynę i spaliłam je. W momencie gdy to zrobiłam widom ciężarówki zaczęło mnie gonić. Przeniosłam się na miejsce gdzie stał kiedyś kościół. Pojazd chciał mnie rozjechać ale miejsce w którym stałam uniemożliwiło mu to. Przeniosłam się przed dom Cassie. Powiedziałam jej, że już po wszystkim i trochę ją nastraszyłam co do Deana. Wsiadłam do Impali. Cas ułożył tak Deana żeby nie spadł ani nie przeszkadzał w czasie jazdy.

Teraz

- Jakim cudem jeszcze żyję?- zapytał

- Castiel uleczył Cię tyle ile mógł a ja za pomocą pewnego sposobu też się do tego przyczyniłam.- poinformowałam go

- Dziękuję. Widzę, że masz moją koszulę. Pasuje Ci.- uśmiechnął się

- Mhm. Muszę zobaczyć jak tam twoja rana.- powiedziałam i podwinęłam jego koszulkę

- I co Pani doktor będę żył?- zapytał

- Zapowiada się długie życie ale najpierw małe szycie.- mówiąc to wstałam i poszłam po potrzebne rzeczy.

Wróciłam i usiadłam na kanapie. Przez chwilę zastanawiałam się jak do tego się zabrać. Poczułam jak Dean przeciąga mnie tak żebym siedziała mu na kolanach.

- Myślę, że tak będzie Ci łatwiej.- powiedział

- Może zaboleć. Chcesz coś przeciw bólowego?- zapytałam

- Nie, nie trzeba.- odpowiedział

Kiwnęłam głową i zabrała się za szycie. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Deana. Ciężko było się skupić ale musiałam jakoś wytrzymać. Kiedy skończyłam podniosłam głowę do góry.

- Gotowe. Rana powinna zagoić się do jutra a blizna może zostać lub zniknąć.- powiedziałam

Już miałam wstać kiedy Winchester przyciągnął mnie do siebie na tyle blisko, że czułam jego oddech na swoim policzku.

- Dziękuję mój mały demonie.- uśmiechnął się

Przybliżył się do mnie i pocałował. Przez jakiś czas opierałam się ale w końcu odwzajemniłam gest. Jego pocałunki były słodkie tak jak on sam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro