이십팔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chapter twenty eight

„Zamierzasz wrócić?", zapytałem po dłuższej chwili ciszy.

„Nie wiem...", westchnął, a jego wzrok utkwił w piasku przed nami. „Jest tam moja mama. Skłamałbym mówiąc, że za nią nie tęsknię."

Westchnąłem, zdając sobie sprawę, że nie mogę go powstrzymywać przed pójściem do nieba. To była tylko i wyłącznie jego decyzja, niezależnie od tego jak bardzo potrzebowałem, żeby został. Nie znaliśmy się długo, ale wprowadził do mojego życia tak wiele, że nie byłem pewien jak mam sobie bez niego dalej poradzić.

„Jestem pewien, że podejmiesz właściwą decyzję.", uśmiechnąłem się do niego smutno.

„Chodźmy do samochodu. Robi się już zimno.", odparł, a ja się z nim zgodziłem i pomogłem mu zebrać nasze rzeczy.

Droga minęła nam w ciszy, prawdopodobnie przez to, że oboje byliśmy głęboko pogrążeni w przemyśleniach. Nie mogłem nic poradzić na to, że wpatrując się pusto przez szybę czułem podświadomie obawę. Bałem się, że Jungkook tylko się mną pobawił i zostawi mnie tak jak mój były chłopak. Przymknąłem oczy, próbując wyprzeć te myśli, jednak one wciąż wracały do mnie za każdym razem z podwojoną siłą.

Znów narobiłeś mi wstydu przy znajomych.", mruknął ze złością, trzaskając drzwiami wejściowymi. „Miało cię tu nie być wieczorem!"

„P-przepraszam.", wyjąkałem, automatycznie cofając się, kiedy zaczął się do mnie zbliżać.

„Zdajesz sobie sprawę, że masz szczęście, że nadal z tobą jestem?", warknął. „Nikt by nawet na ciebie nie spojrzał. Powinieneś być mi wdzięczny."

Odwróciłem wzrok, kiedy w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Słyszałem te słowa tak wiele razy, jednak za każdym razem bolały tak samo, bo dochodziły od ważnej dla mnie osoby. Byłem okropnie słaby i nienawidziłem się za to.

Widziałem obłęd w jego oczach, kiedy łapał mnie za koszulkę i rzucał mnie na łóżko. Zacząłem się szarpać, ale skutkowało to jedynie oberwaniem w policzek.

Zaczął mnie żarliwie całować, przyciskając swoje usta do moich. Ułożyłem ręce na jego klatce piersiowej i próbowałem go odepchnąć, ale nie miałem wystarczająco siły. Zapłakałem mocniej, kiedy szybkim ruchem zerwał moje ubrania.

„Proszę, przestań.", wymawiałem te słowa jak mantrę, ale zdawały się zawisnąć w powietrzu.

Taehyung?", usłyszałem głos Jungkooka i w końcu się otrząsnąłem. Zauważyłem, że moje policzki są mokre, więc szybko wytarłem je rękawem. „Płaczesz?"

Pokręciłem głową, a brunet spojrzał na mnie ze zmartwieniem i zjechał samochodem na ubocze.

„Taehyungie. Spójrz na mnie.", mruknął cicho, a ja wykonałem jego polecenie, jednak jego ciemne oczy były na tyle onieśmielające, że nasz kontakt wzrokowy potrwał tylko kilka sekund.

„Boisz się, że odejdę?", zapytał po chwili, a ja pociagnąłem nosem i pokiwałem głową.

„To głupie. Przepraszam.", wydukałem szybko, kiedy usłyszałem jego westchnienie.

„Nie płacz już, proszę.", powiedział i przytulił mnie mocno. Pozwoliłem sobie znaleźć pocieszenie w jego ramionach.

„Czasem czuję... jakbym był nieważny. Jakbym tylko wszystkim przeszkadzał i to dlatego nikt nie chce ze mną zostać."

„Nawet nie waż się tak mówić, Tae.", odparł ze zmartwieniem. „Jesteś niesamowicie ważny. Jak widzisz, dałeś radę zauroczyć nawet upadłego anioła."

Zaśmiałem się cicho na jego komentarz, ale wciąż nie chciałem wypuścić go z uścisku.

„Zauroczyłem cię?"

„Trochę.", zaśmiał się cicho, a ja szturchnąłem go ramieniem. „Okej, bardzo."

Lekko się odsunął i zaczął rysować palcem po zaparowanej szybie. Uśmiechnąłem się mimowolnie, kiedy zobaczyłem kształt serca.

„To dla mnie?", zapytałem słodko, a on pokiwał głową.

„Dla mojego chłopaka.", odparł, a ja zamarłem.

Dosłownie wszystkie słowa ugrzęzły mi w gardle i nie umiałem z siebie nic wydusić.

„C-chłopaka?"

„Mhm.", potwierdził i mnie pocałował zanim zdążyłem zapytać o coś jeszcze. „Chcesz być mój?"

Moje policzki przybrały kolor buraka, kiedy kiwałem twierdząco głową.

„Jesteś uroczy. Jedźmy już, długa droga przed nami.", powiedział i mrugnął do mnie przelotnie.

Wciągnąłem powietrze do płuc i dotknąłem swojego szybko bijącego serca.

Jungkook był moim chłopakiem.

Jimin focus
W końcu nastał nieszczęsny poranek i musiałem zebrać się leniwym krokiem na lekcje. Od kilku dni nie miałem ochoty na nic poza siedzeniem w pokoju i oglądaniem filmów, więc moja edukacja została rzucona na bok i odłożona na później.

Założyłem na siebie dużą bluzę i tylko przeczesałem swoje różowe włosy ręką, nie mając ochoty na układanie ich na żel. Wziąłem ze sobą notatnik i ruszyłem w stronę audytorium przy którym było kompletnie pusto.

„Czy ja przyszedłem o złej godzinie, czy była apokalipsa i wszystkich wywiało?", zacząłem się zastanawiać, nie zauważając nikogo wokół.

Zapukałem delikatnie do drzwi i wszedłem do środka. Sala była kompletnie pusta, oprócz nauczyciela, który siedział i pisał coś przy biurku.

„Jimin?", zdziwił się pan Min. „Co tu robisz? Nie słyszałeś, że dzisiaj zajęcia są odwołane?"

„Oh.", mruknąłem niezręcznie. „Nie wiedziałem."

„Grono nauczycielskie wymyśliło sobie dzień sportu, więc wszyscy uczniowie są na boisku.", wytłumaczył, a ja pokiwałem głową.

„To ja już pójdę...", zacząłem, ale zatrzymał mnie głos profesora.

„Ostatnio chyba omijałeś wiele zajęć, prawda?"

Spojrzałem na niego lekko zdziwiony, że zauważył moją nieobecność.

„Jest tego jakiś powód?", zapytał, wstając z krzesła i opierając się o biurko. Zaczął podwijać do góry rękawy swojej koszuli, a ja wpatrywałem się w żyły na jego rękach jak zahipnotyzowany.

„Raczej nie, proszę pana.", wzruszyłem ramionami, lekko naginając prawdę. Tak, bałem się konfrontacji z nauczycielem, bo nie byłem pewien na czym teraz polegała nasza relacja. Nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić i mogłem przysiąc, że podczas tej godziny zajęć nie dałbym rady wytrzymać na miejscu, bo w mojej głowie pojawiałyby się obrazy ust Yoongi'ego pieszczących moją skórę.

W końcu do mnie podszedł, a ja poczułem jak moje policzki coraz bardziej się rumienią przez jego bliskość.

„Wiesz, że to niegrzeczne? Myślałem, że jesteś dobrym uczniem.", mruknął, a mój wzrok mimowolnie powędrował w stronę jego malinowych ust.

„Przepraszam profesorze, ja...", wydukałem, ale zamilkłem, kiedy ułożył dłoń na mojej talii. Jego dotyk wywołał u mnie dreszcz i podekscytowanie, którego nie umiałem opanować.

„Hm?", mruknął pod nosem, kiedy jego dłoń zjechała niżej. „Wiesz, że powinieneś dostać za to karę?"

Pokiwałem lekko głową i dotknąłem swoich ciepłych policzków. Ścisnął dłonią mój pośladek, a ja pisnąłem z zaskoczenia. Przeszła po mnie fala podniecenia i w tym momencie modliłem się, żeby nauczyciel po prostu pochylił się i mnie pocałował.

On jednak miał inne plany, bo przyssał się ustami do mojej szyi, pieszcząc ją językiem. Moje jęki pomieszały się z jego westchnieniami i po chwili moje ręce wędrowały już do guzików jego białej koszuli. Prawie ją z niego zszarpałem, a on zaczął dotykać mnie dłonią przez spodnie, przez co twardniałem coraz bardziej z każdą sekundą.

„M-mogę pana dotknąć?", zapytałem niepewnie, a nauczyciel skinął głową. Sięgnąłem do jego brzucha, na którym były lekko zarysowane mięśnie i zacząłem śledzić je palcami, wywołując u niego gęsią skórkę.

„Możesz dotknąć, nie droczyć się.", powiedział, łapiąc za moją rękę.

Zjechałem więc niżej i złapałem go przez spodnie, uśmiechając się do siebie, kiedy wywołałem jego niskie mruknięcie.

„Chciałbym już-„, zacząłem, ale zanim zdążyliśmy się zorientować, w ułamku sekundy otworzyły się drzwi. Odskoczyliśmy od siebie, ale niestety o kilka sekund za późno.

Chyba... mieliśmy problem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro