삼십삼

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chapter thirty three

Jimin focus
Wparowałem do dormu cały zmarznięty i przemoczony. Moje ubrania wyglądały jakby ktoś właśnie pięć godzin moczył je w wodzie, a usta zbladły od zimna.

„O mój Boże, Jimin!", zawołał Taehyung, kiedy tylko mnie zobaczył. „Wyglądasz okropnie."

„D-d-dzięki. T-ty też.", wydukałem przez zęby, a on przewrócił oczami.

„Weź ciepły prysznic i zdejmij te mokre ubrania. Przyniosę ci suche."

Pokiwałem głową i tak jak mnie prosił popędziłem do łazienki. Kiedy tylko zamknąłem za sobą drzwi, miałem ochotę znów się popłakać. Taki już byłem, nazbyt wrażliwy, wylewający łzy przez właściwie wszystko. Nienawidziłem się za to, ale nie mogłem nic na to poradzić.

Zdałem sobie sprawę, że wybór nigdy nie należał do mnie. Należał on do Yoongi'ego i byłem głupi myśląc, że będzie chciał ze mną się spotykać.

Kiedy tylko wyszedłem z łazienki opatulony ręcznikiem zauważyłem przygotowane przez Taehyung'a ubrania na kanapie. Srebrnowłosy stał w kuchni i przygotowywał dla mnie herbatę. Uśmiechnąłem się na ten widok i przebrałem się w świeże ciuchy.

„Dobrze, że jeszcze jest prąd.", zagadał Taehyung i usiadł obok mnie w naszym małym salonie. Pokiwałem głową. Wyglądało na to, że burza rozpętała się na dobre i miała trwać już całą noc.

Włączyliśmy telewizor, ale transmisja ciągle była przerywana przez co nie daliśmy rady tak naprawdę nic obejrzeć. Odchyliłem lekko głowę na zagłówku i przymknąłem oczy. Było mi przyjemnie ciepło, na co zasługiwałem po tym męczącym dniu.

„Martwiłem się trochę jak nie wracałeś.", przyznał. „Na zewnątrz było naprawdę niebezpiecznie."

Zaśmiałem się cicho, ale nie mogłem poradzić na to, że poczułem ciepło rozkładające się po moim ciele.

„Martwiłeś się?"

„Oczywiście, że tak, głupku. Masz, możesz przykryć się tym kocem.", odparł, podając mi wyżej wymieniony przedmiot.

Dopiero wtedy coś do mnie dotarło. Spojrzałem  na jego srebrne kosmyki, wielkie oczy i malinowe usta. Usta, których kształt nagle wydał mi się bardzo znajomy. Przypomniałem sobie wczorajszą noc, nasze zadanie i skradziony mi pocałunek. Przypomniałem sobie jak przepraszał mnie w drodze do dormu i jak pomagał mi położyć się do łóżka, a także jak okropnie płakał z tego powodu.

Zmarszczyłem brwi. Wszystko nagle stało się dla mnie jasne. Nie potrafiłem dokonać wyboru między Yoongim, a Hoseokiem bo byłem w nich po prostu zauroczony. Osobę, którą prawdziwie darzyłem uczuciem miałem zaraz pod nosem. I był nią... Taehyung.

To on zawsze był ze mną, kiedy nie wyszło mi w szkole lub w relacjach z innymi chłopakami. To on martwił się czy wrócę do domu i czy zjadłem tego dnia śniadanie. Wtedy zrozumiałem, że to dlatego nie czułem bólu rozrywającego moją klatkę piersiową, kiedy Yoongi mnie odrzucił. Jasne, było mi smutno, ale byłem w stanie się po tym pozbierać. Nie kochałem Yoongi'ego.

Ale Taehyung miał chłopaka. Wiedziałem, że był w nim zakochany, bo sam mi o tym powiedział. Ba, znałem nawet szczegóły z ich seksu. Teraz kiedy o tym myślałem to naprawdę wprawiało mnie w zazdrość, chociaż nie powinienem myśleć w ten odmienny sposób o moim najlepszym przyjacielu.

„Wszystko dobrze, Jimin?", zaśmiał się Kim, machając mi dłonią przed oczami. „O czym tak myślisz?"

„O niczym.", otworzyłem szeroko oczy.

„Widzę to po twojej minie.", zaśmiał się, a ja zamarłem. „Miałeś wyobrażenie o Hoseok'u, mam rację?"

Westchnąłem z ulgą i pokiwałem głową.

„Za dobrze mnie znasz.", zaśmiałem się, niezręcznie drapiąc się po karku.

Taehyung focus
Musiałem przyznać, że zdziwiło mnie pukanie do drzwi. Postanowiłem zostać w dormie i skupić się na pisaniu referatu, chociaż na dworze było niesamowicie gorąco. Chciałem jednak zdać studia, skoro moi rodzice tyle za nie płacili. Jimin z samego rana wyparował na swoje zajęcia, również nagle dostając jakiegoś zapału do nauki.

Niespiesznie otworzyłem drzwi, a na widok Jungkook'a moje serce prawie stanęło. Brunet zmierzył mnie wzrokiem, a wtedy zdałem sobie sprawę jak śmiesznie wyglądam. Miałem na sobie przydużą piżamę poplamioną kawą i włosy sterczące w każdą stronę świata.

„Umm... nie spodziewałem się nikogo.", powiedziałem niezręcznie, przeczesując włosy ręką.

„Chciałem przeprosić cię za wczoraj. Chyba cię trochę wystraszyłem.", odparł niskim głosem.

„To ja powinienem cię przepraszać. Przecież ja namieszałem..."

„Byłem bardzo zazdrosny i wściekły. Ale to dlatego, że jesteś dla mnie ważny, Tae. Nie lubię wyobrażać sobie ciebie z kimś innym."

Przygryzłem wargę, patrząc w jego oczy, w których widziałem szczerość. W tym momencie zapomniałem kompletnie o powodach przez które się kłóciliśmy, chciałem tylko ponownie znaleźć się w jego ramionach.

„Obiecuję, że już nigdy nie zrobię takiej głupoty. Jimin jest mi bliski, ale kompletnie nic do niego nie czuję. Możesz mi uwierzyć.", zapewniłem go, uśmiechając się delikatnie.

„Chodź do mnie.", odparł, a ja od razu się do niego przytuliłem, wciągając jego kwiecisty zapach. Cieszyłem się, że nasza kłótnia tak szybko się zakończyła i nie musiałem się już martwić. „Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło. Jeszcze nigdy tak nie miałem. W sensie, jeszcze nigdy nie byłem tak zły jak wczoraj."

„Wywołałeś burzę, głupku.", zaśmiałem się w jego ramię.

„To nie jest coś co potrafię kontrolować.", powiedział na swoją obronę.

„W każdym razie cieszę się, że wszystko między nami jest dobrze. Bardzo cię kocham."

Jungkook uśmiechnął się i zmierzwił moje włosy. „Też cię kocham, Tae. Nawet teraz, kiedy wyglądasz jak bałagan."

Szturchnąłem go łokciem i poszedłem w stronę szafy, żeby przebrać się w coś bardziej wyjściowego i powstrzymać jego komentarze.

„Nie musisz się przebierać.", mruknął, przytulając mnie od tyłu. „I tak to z ciebie ściągnę."

Jak zwykle zarumieniłem się na jego słowa. Nie mogłem nic poradzić na to, że taki miał na mnie wpływ. Już miałem coś powiedzieć, kiedy przerwało nam kolejne pukanie. Zerknąłem na Jungkook'a ze zdziwieniem, ale on tylko wzruszył ramionami.

Nie zdajecie sobie nawet sprawy, jakiego szoku dostałem widząc u progu moich drzwi osobę, której najbardziej się obawiałem. Mój były chłopak stał z szydzącym uśmieszkiem na twarzy i skrzyżowanymi ramionami. Na jego widok mój oddech momentalnie przyspieszył, a organizm dostał zastrzyku adrenaliny.

Spojrzałem w obawie na Jungkook'a, który właśnie zaciskał pieści i patrzył nienawistnym wzrokiem na Minho.

„Po co tu przyszedłeś?", zapytałem, starając się nie ukazywać swojej niepewności.

„Nie stęskniłeś się, skarbie?", odparł, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zmienił się na jeszcze gorsze, chociaż nie wiedziałem, że to w ogóle możliwe.

„Nie mów tak na mnie.", spuściłem wzrok, chcąc tylko, żeby chłopak stąd zniknął.

„Myślałem, że nie żyjesz.", odezwał się Jungkook, a ja zmarszczyłem brwi. Czy oni się znali? Nie, nie może być...

„Nie ty jedyny, braciszku.", zakpił Minho. „Wygląda na to, że twój plan się nie powiódł. Teraz przyszedłem odebrać wszystko co mi zabrałeś."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro