삼십이

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chapter thirty two

Jimin focus
Nie zdążyłem sobie nawet ponarzekać na kaca, bo zanim wstałem do moich uszu dobiegł irytujący dzwonek telefonu. Przewróciłem oczami patrząc na nieznany numer. Jeśli telemarketerzy śmiali do mnie dzwonić o 10 rano, to nie chciałbym być na miejscu osoby od której odbiorę...

„Czego?", powiedziałem zezłoszczony, ale natychmiast złagodniałem, kiedy usłyszałem głos po drugiej stronie.

„Jimin?"

Przygryzłem wargę, mentalnie uderzając się w głowę. „Tak, panie Min? Przepraszam, nie widziałem, że to pana numer."

„W porządku.", zaśmiał się cicho. „Chciałbym z tobą porozmawiać, jeśli nie masz nic przeciwko. Czuję, że musimy to wszystko wyjaśnić."

Pokiwałem głową, po czym zdałem sobie sprawę, że Yoongi nie może mnie widzieć i przytaknąłem cicho.

„Możesz być u mnie za godzinę?"

„Postaram się, proszę pana.", odparłem, wstając ociągliwie z łóżka.

„Dobrze. Do zobaczenia, Jimin."

Miałem ochotę rozpłynąć się na dźwięk jego męskiego głosu, a moje serce dostawało palpitacji za każdym razem, kiedy go słyszałem.  Zwłaszcza przez telefon. Zaczęło mi się robić głupio, że mój poranny glos był nad wyraz zachrypnięty. Raczej nie uważałby tego za urocze.

Nie patrząc pod nogi zacząłem kierować się do kuchni, ale nie zaszedłem daleko, bo na mojej drodze stanął twardy przedmiot, o który oczywiście musiałem się potknąć.

„Niech to dunder świśnie! Kto zostawił butelkę po piwie na podłodze!?", krzyknąłem, budząc tym Taehyung'a. Złapałem się za stopę i zacząłem skakać dookoła, próbując wytrzymać ten promieniejący ból.

„Ty, idioto.", mruknął prawie niedosłyszalnie w poduszkę, po czym zakrył sobie nią głowę.

Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że prawie nic z wczorajszej nocy nie pamiętam. Graliśmy w grę, ale nie byłem pewien na czym polegała...

„Tae?", wybudziłem go ponownie. „Robiłem wczoraj coś dziwnego?"

„Em...", zająkał się brunet. „Tarzałeś się w dywanie.", zaśmiał się nerwowo, ale postanowiłem to zignorować.

„Ah. To nic nowego.", wzruszyłem ramionami i zacząłem się przygotowywać do wyjścia.

• • •

Trzeba było przyznać, że jazda autobusem w upalny dzień podczas okropnego kaca nie była spełnieniem moich marzeń. Okropnie się pociłem i w paru momentach, kiedy usiedli obok mnie jacyś ludzie już miałem zamiar tak po prostu wysiąść i iść dalej na piechtę.

Dałem radę jednak to przetrwać i po trzydziestu długich minutach byłem pod posiadłością pana Mina. Właściwie dopiero po zadzwonieniu do drzwi zacząłem się stresować. W końcu to już nie beztroskie lekcje pianina, tylko mieliśmy odbyć ważną rozmowę. Po chwili wyżej wymieniony mężczyzna mi otworzył i bez słowa wpuścił do środka. Kazał mi usiąść na krześle w kuchni, a sam zajął miejsce na przeciwko mnie.

„A więc... Kim jest ten uczeń, który nas zobaczył? Można mu zaufać?"

„Umm... nie jestem pewien.", odparłem zgodnie z prawdą. Hoseok nie był do końca osobą, którą darzyłem zaufaniem. Wręcz przeciwnie, czasami zachowywał się naprawdę głupio i bezmyślnie.

„Jimin. Zdajesz sobie sprawę z powagi tej sytuacji, prawda? Mogę stracić pracę, a co gorsza mieć kompletnie zniszczoną reputację."

„Wiem, panie Min.", spuściłem głowę, nagle mając poczucie winy.

„To wszystko nie powinno się w ogóle wydarzyć. Jesteś moim uczniem, do tego o wiele młodszym. Przecież jestem dorosły, jest mi głupio, że w ogóle pozwoliłem czemuś takiemu mieć miejsce."

„Ja też tego chciałem. Nie mam panu tego za złe.", odparłem, utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Wyglądał na naprawdę zmartwionego tą sytuacją, do tego stopnia, że na jego czole pojawiły się pojedyncze zmarszczki. Nie wyglądał on jednak staro, a pomimo jego wieku był przystojnym mężczyzną.

„Proponuję taki przebieg zdarzeń: podasz mi kontakt do tego ucznia, a ja zaproponuję mu daną sumę pieniędzy za trzymanie buzi na kłódkę. Po tym o wszystkim zapomnimy i będziemy udawać, że kompletnie nic się nie stało."

„Chce pan tak po prostu o tym zapomnieć?", zapytałem z widocznym zawodem w głosie. Nie chciałem nawet tego ukrywać, nasz romans miał skończyć się tak szybko jak się zaczął, a mi kompletnie się to nie podobało.

„A czego oczekiwałeś, Jimin?", zapytał, znów wprawiając mnie w zakłopotanie. Przecież nie chciałem wyjść na tego, który jako jedyny miał oczekiwania w tej relacji. Było mi niesamowicie głupio, czułem się oszukany przez swój własny umysł i uczucia. Moje policzki przybrały kolor cegły, bo kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć.

„Niczego. Niczego nie oczekiwałem.", skłamałem, nie patrząc mu w oczy. „Jeśli nie ma pan nic przeciwko, to już wyjdę."

Wstałem z miejsca, ale wtedy poczułem jego dłoń na moim ramieniu.

„Jesteś jeszcze młody, Jimin. Zdążysz przeżyć swoją pierwszą miłość, niekoniecznie ze mną. Wiem, że jesteś czułym chłopakiem i mogłeś mieć większe oczekiwania wobec mnie. Jednak nie żyjemy w żadnym filmie, tylko w realnym świecie, w którym takie coś nie mogłoby się wydarzyć. Mogę ci obiecać jedno. Czas wszystko wyleczy. Zawsze tak jest."

„Do widzenia, panie Min.", odparłem, bo poczułem, że w moich oczach zebrały się łzy. Wybiegłem za zewnątrz i dopiero, kiedy minąłem dwie przecznice pozwoliłem sobie dać upust swoim emocjom. Zacząłem tak mocno płakać, że ledwo zauważyłem jak zaczęło grzmieć. Niebo było ciemnogranatowe i wyglądało jakby zbierało się na deszcz.

„Przed chwilą była słoneczna pogoda. Jak to się stało?", powiedziałem sam do siebie, ale nie stałem w miejscu długo, bo zauważyłem kolejny piorun i pobiegłem, żeby znaleźć jakiekolwiek schronienie przed burzą.

Taehyung focus
Możecie mi pogratulować, dostałem order największego idioty na świecie.

Kiedy tylko przypomniałem sobie zdarzenia z wczorajszej nocy miałem ochotę dać sobie samemu w twarz. Nie wiem co mi przyszło do głowy, żeby zgodzić się na pocałunek z Jiminem. Nie byłem nawet aż tak pijany, po prostu kierowała mną złość.

Wiedziałem, że muszę to wszystko wyjaśnić z Jungkookiem. Pomimo, że czułem się zdradzony, oboje zawiniliśmy w tej sytuacji i tego nie dało się zaprzeczyć. Wstałem więc jak najszybciej z łóżka i nawet nie poprawiając moich szarych kosmyków wyszedłem z pokoju.

Nawet nie trudziłem się odwiedzaniem jego dormu. Wiedziałem gdzie było pierwsze miejsce, do którego udawał się w takich sytuacjach.

Wszedłem po krętych schodach na dach budynku i otworzyłem stalowe drzwi. Tak jak myślałem, Jungkook siedział przy krawędzi i obserwował z góry kampus.

„Po co tu przyszedłeś?", zapytał, wyczuwając moją obecność nawet jak byłem kilka metrów dalej.

„Porozmawiamy?", zapytałem, niepewnie stając obok niego.

„Dlaczego to zrobiłeś?"

„Mógłbym zadać ci to samo pytanie.", parsknąłem, kiedy w końcu wstał, żeby na mnie spojrzeć.

„Nic nie zrobiłem. Dobrze znasz Jennie, robi wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę. Mam nieco wyższe standardy.", mruknął. „Nie mogę w to uwierzyć, że we mnie zwątpiłeś, Tae. Nie obdarowywałem cię wystarczającą miłością? Nie udało mi się zdobyć twojego zaufania?"

Przygryzłem wargę, wszystkiego żałując. Chciałem tylko się zemścić, a swoim głupim zachowaniem zraniłem dwie ważne dla mnie osoby.

„Kiedy zobaczyłem jak ty i Jimin...", westchnął, zaciskając pieści.

Otworzyłem szeroko oczy, kiedy niebo się nagle przyciemniło, a wiatr się wzmógł.

„Wyglądało na to, że dobrze się bawiłeś całując go."

„To nie tak, Jungkook.", wytłumaczyłem się szybko, po czym wzdrygnąłem się słysząc nagle głośny grzmot. „Jimin jest tylko moim przyjacielem. Naprawdę nic nie czułem podczas tego pocałunku."

Jungkook miał zamknięte oczy, jakby walczył z samym sobą. Wiatr rozwiewał lekko moje włosy, zasłaniając mi częściowo wizję.

„Idź stąd, bo nie chcę ci zrobić krzywdy."

„Jungkookie...", sapnąłem, ale widząc jego ciemne oczy, cofnąłem się kilka kroków do tyłu.

„Idź, dobrze?"

Nie sprzeczałem się z nim już i po prostu opuściłem dach, zbiegając po stromych schodach, kiedy za mną roznosiły się kolejne grzmoty.

Miałem jeszcze większy bałagan w głowie niż wcześniej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro