Majówkowy wyjazd - specjal cz.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Bracia Mukami i Sakamaki, po wielu kłótniach, postanowili wyjechać razem w ciekawe miejsce na okres weekendu majowego. I tu zaczął się problem... Każdy chciał wybrać się gdzie indziej.
Laito cały czas nawijał, że jemu obojętnie byleby były ładne "loszki" do poderwania. Subaru wolał zostać w domu i zajmować się swoimi różami. Reiji wrzeszczał, że nie ma zamiaru niańczyć dziewięciu chłopów gdziekolwiek. Kanato marudził, że on nigdzie nie pojedzie jeśli nie spakujemy jego kolekcji miśków. Na co oczywiście wszyscy zareagowali śmiechem. Do końca spotkania naburmuszony siedział i ze złością kruszył widelcem ciastka. Ayato nie chciał iść nigdzie, gdzie mógłby się czegokolwiek nauczyć, a Shu nie chciał w ogóle nigdzie iść. Ruki chciał polecieć na słoneczną i spokojną Sycylię a Kou oczywiście zachwalał polskie dziewczyny, które tak bardzo chce odwiedzić. Azusa wolał wybrać się do opuszczonego szpitala psychiatrycznego, gdzie podobno straszy, na co usłyszał pisk sprzeciwu Kou. Yuma, jak to on,  nie wyobrażał sobie życia bez pomidorów. Włochy, jako państwo wielbiące te warzywa pod wszelkimi postaciami, wydawały mu się odpowiednim wyborem.

Koniec końców, zostali przy wyjeździe na pobliską wyspę Kiusiu. W końcu Japonia to Japonia.

Gdy dojechali na miejsce, weszli do hotelu, w którym mieli zarezerwowane pokoje. Reiji jako mamuśka, podszedł do recepcjonistki i odebrał klucze. Przy rozdawaniu, chyba coś poszło nie tak. Okazało się, że zgubili coś... Albo raczej kogoś. Nigdzie nie było widać Azusy. Spanikowani bracia ruszyli na akcję poszukiwawczą, okrzykniętą mianem "złapać szaleńca". Nad tą nazwą oczywiście również było dużo zamieszania, prawie zapomniano po co w ogóle to wymyślają.

Cały plan koordynował tatuśek Ruki. Jako iż to kolejna odpowiedzialna i mądra osoba, postanowił ustalić plan działania. Zlecił każdemu przeszukać różne miejsca. W jednej chwili wszyscy się rozeszli.
Późnym wieczorem, zebrali się w holu głównym i w celu ustalenia jakichkolwiek informacji, usiedli i wymieniali się obserwacjami. Każdy z nich po kolei mówił gdzie był i co widział oraz czy natknął się na jakiekolwiek poszlaki.

- Ja sprawdzałem teren dookoła hotelu. - Pierwszy odezwał się Ayato.

- Przeszukałem wszystkie podejrzane i stare domy w okolicy. Niestety jeden był zamieszkany przez starszą panią. Nadal boli mnie głowa po ciężkiej lasce tej kobiety. - Mruknął Reiji pocierając obolałą część ciała.

- Szukaliśmy go w sklepach z nożami i ostrymi sprzętami nie Teddy? - Spojrzał na misia i uśmiechnął się.

- A ja byłem w burdelu! - na słowa Laito wszyscy strzelili soczystego face palm'a i pokręcili z dezaprobatą głowami.

- No co?  Myślałem, że lubi ostre suczki. - Kapelusznik założył ręce i oparł się o miękką sofę.

Gdy każdy podzielił się swoimi obserwacjami, zauważono pewien ciekawy fakt. Nagle znikł Shu. Z dziesiątki wampirów została ósemka.

- Noż do kury! - Zdenerwowany Reiji wstał i walnął z całej siły dłonią o stolik tak mocno, że Ayato spadł z fotela.

- Co, gdzie?  Jaka kura? Będzie rosół?! - krzyknął przerażony Ayato.

-Shu zniknął... Jeszcze tego brakowało! - zdenerwowany Ruki wstał i nerwowo deptał po pokoju.
Po długiej chwili ciszy odezwał się spowrotem.

- Rozpoczynamy akcję "Złapać szaleńca i lenia".

Po tych słowach każdy pozostały członek tej "organizacji" rozszedł się na dalsze poszukiwania. Tak szukali do późnych godzin wieczornych. Gdy zebrali się spowrotem w holu głównym, doznali szoku.

A oto część pierwsza specjalnie dla Was, na przeprosiny za długą nieobecność i w podzięce za 100 tyś wyświetleń! Jesteście cudowni!♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro