Twój pierwszy raz...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ayato -

Wielki i potężny, twój król i władca - Ayato - zażyczył sobie na obiad jego ulubione danie. Takoyaki, takoyaki i jeszcze raz takoyaki. Jemu to się chyba nigdy nie znudzi. Zmuszona do wykonania zamówienia stałaś już w kuchni wyrabiając kulki z ciasta. Nagle drzwi do pomieszczenia skrzypnęły i jakaś postać weszła do środka. Nie odwracając się mruknęłaś.

- Ayato, zaraz będą gotowe. Nie bądź taki niecierpliwy.

Osobnik płci męskiej zbliżył się do ciebie i objął w pasie. Silne ramiona Ayato oplotły twój pas a jego głowa spoczęła na zagłębieniu szyi. Wiedziałaś, że to on. Kto inny wchodzi tak po cichu by tylko zobaczyć czy są już gotowe jakiekolwiek kulki. Żarłok...

- Nic jeszcze nie gotowe desko?- zapytał niewinnym, dziecięcym głosikiem.

- Nie, musisz poczekać jeszcze trochę.- mruknęłaś niezadowolona i zaraz dodałaś. - Jak chcesz, żeby były szybciej to mógłbyś ruszyć swoją dupę i mi pomóc.

- Nie mam takiego zamiaru desko.

- I przestań mówić na mnie "deska"!

- Dlaczego desko?

- Aż taka płaska nie jestem!

-Taaak? - spytał przeciągając.

-Taaak... - mruknęłaś przedrzeźniając go.

-Zaraz się przekonamy. Zgłodniałem. - odparł obojętnie i wbił swoje kły w odsłoniętą część twojej szyi. Pisnęłaś niezadowolona co ten uznał za pełen entuzjazmu okrzyk. Podnieciło go to jeszcze bardziej. Zaczął jeździć rękami pod twoją koszulką w górę coraz wyżej nie przerywając smakowania krwi. Gdy ta pijawka oderwała się od twojej skóry, z otworków po kłach wyciekły dwie strużki krwi, które szybko zlizał. Zasyczałaś i oderwałaś się od roboty.

- Miałeś mi pomóc a nie przeszkadzać glonojadzie. - warknęłaś na niego. Ten nic nie powiedział tylko podwinął twoją górną garderobę. Spojrzał się przez twój bark na stanik i ujął go rękami.

-Ayato! - pisnęłaś - Zboczeńcu! Tobie Laito mózg wyżarł! 

Ścisnął dłońmi twoje miseczki i mruknął jakby sam do siebie.

- Napewno push-up.

No nie, tego już za wiele. Odwróciłaś się do niego przodem chcąc strzelić mu z liścia w twarz ale ten był szybszy i zatrzymał twój cios. Był silniejszy od ciebie przez co ujął jedną ręką twoje dwie i skrzyżował nad twoimi pośladkami. Drugą zaś rozpiął stanik.

Podwinął opadającą bluzkę i spojrzał uważnie na twoje piersi.

- Nie są takie małe... - mruknął jakby niezadowolony. Widać, że denerwowała go twoja górna odzież przez co zsunął ci ją przez głowę i zawiązał ci nią ręce za tobą.

O dziwo przestałaś protestować. Ayato podniósł swoją dłoń i chwycił cię za brodę. Dość szybko złączył wasze wargi w namiętnym i długim pocałunku. Przymknęłaś oczy. Jego delikatne usta muskały twoje a ręka wędrowała po twojej tali w dół. Spoczęła na twoich spodenkach. Przy pomocy dwóch rąk rozpiął guzik i wsunął rękę do środka. Drgnęłaś gdy dotarł do twojej kobiecości. Uznał to za znak do dalszego działania. Zaczął poruszać palcami. Szybciej i szybciej nie przerywając pocałunku. Mruknęłaś mu w usta przez co ten lekko uśmiechnął się pełen wyższości nad tobą.

Jego palce zeszły niżej i gdy tylko napotkały wejście zaraz zaparkowały. Najpier jeden, drugi aż w końcu trzeci. Ruszał nimi coraz głębiej i coraz szybciej. Twoje mruczenie było głośniejsze niż przedtem. Związanymi rękami oparłaś się o blat kuchenny a nogi lekko rozszerzyłaś. Było ci przyjemnie. Jego zimną dłoń oparł na twoim pośladku a palce wędrowały jeszcze szybciej do wnętrza. Gdy poczułaś już kres swoich możliwości odchyliłaś głowę do tyłu i poczułaś przyjemne ciepło wypełniające twoje podbrzusze. Czerwonowłosy powoli wyjął palce z twoich spodenek. Przerwał pocałunek i wsadził mokrą dłoń do swoich ust.
Oblizał ją i sprawnie zapiął twój guzik. Rozwiązał ci ręce i nałożył z powrotem bluzkę.

- A teraz pośpiesz się bo nadal jestem głodny. - mruknął glonojad i wyszedł z kuchni.

- Co za niewychowany bachor... - warknęłaś szeptem sama do siebie i zajęłaś się dalszą robotą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro