Carla | Bajki i legendy |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla christa1999

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

[I/p] - imię przyjaciółki

Idąc do szkoły przeglądałam różne artykuły o istotach nadprzyrodzonych, które mogłyby istnieć w naszym świecie. [I/p] uważa to za obsesję, ale ja po prostu lubię ten temat. 

Schowałam telefon do kieszeni, kiedy zobaczyłam, że zbliżam się do budynku szkoły. Prawie przy wejściu stała moja przyjaciółka rozmawiając z jakąś dziewczyną. Podeszłam do nich z uśmiechem. 

- Hejka! - przywitałam się

- [T/i], wreszcie jesteś! Chciałabym ci przedstawić Carlę, nowego ucznia naszej klasy - odparła szczęśliwa. Spojrzałam się na osobę obok mnie. To nie jest dziewczyna, tylko chłopak?! Jak to możliwe? Złote tęczówki wpatrywały się we mnie bez wyrazu. Nie dałam po sobie poznać zdziwienia i po prostu wyciągnęłam dłoń w jego stronę. 

- Miło cię poznać, jestem [T/i] - odparłam przyjaźnie. On jedynie popatrzył na moją rękę jakby była zakażona. 

- Ta... - mruknął i wszedł do środka. Przeniosłam swój wzrok na przyjaciółkę, ale ona tylko wzruszyła ramionami. 

- Aż tak źle wyglądam? - spytałam dziewczyny

- Nie. Tylko wiesz... Jak powiedziałam mu, że interesujesz się tematem istot nadprzyrodzonych to nagle stał się nerwowy i zaczął mnie wypytywać o jakieś szczegóły, ale nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć - powiedziała. Westchnęłam tylko. 

- Pewnie uznał mnie za jakąś wariatkę. Chodźmy już do klasy, zaraz lekcja - odparłam. [I/p] zgodziła się i razem weszłyśmy do budynku. 

~***~ 

Od tygodnia czuję się obserwowana. Najczęściej, kiedy przeglądam sobie internet i szukam sobie jakichś informacji lub ciekawostek. Nawet [I/p] się zainteresowała wilkołakami, więc opowiadałam jej co nie co, kiedy tylko poruszyła temat. Nie chciałam jej niczego narzucać. 

Byłam w łazience, kiedy zadzwonił dzwonek na moją ostatnią lekcję dzisiaj. Wyszłam z pomieszczenia i poszłam pustym korytarzem w stronę sali, w której mam zajęcia. Rozejrzałam się wokół siebie. Dziwne wrażenie obserwacji powróciło, ale nikogo nie było w pobliżu. Niech pomyślę, może da się to jakoś sprawdzić? Obróciłam się tyłem do ściany i zamknęłam oczy. Cofnęłam się kilka kroków aż moje plecy nie dotknęły zimnej powierzchni. 

- Niezłe urządziłaś sobie na mnie pułapkę - usłyszałam po chwili. Uśmiechnęłam się lekko chowając mały nożyk, który wyciągnęłam wcześniej z kieszeni. 

- Czyżbyś się skusił może na trochę krwi? - spytałam otwierając oczy. Podniosłam rękę i pokazałam Carli jej wnętrze. Na środku było troszeczkę czerwonej substancji, która wypłynęła z małej ranki. Chłopak oparł jedno ramię o ścianę obok mnie. 

- Doskonale wiesz, kim jestem, co? - odparł 

- Domyślałam się. Pierwszym tropem była twoja rozmowa z [I/p] i twoja późniejsza ucieczka. Potem czułam się obserwowana a dziwnie skołowane dziewczyny, które nie wiedziały skąd się wzięły w danym miejscu, to jakby wskazanie na przyczynę - wyjaśniłam. On tylko pokręcił głową z dezaprobatą. 

- Przestań węszyć. Nic dobrego z tego nie będziesz miała - ostrzegł starając się brzmieć groźnie. Zmrużyłam oczy. 

- Przestań mnie śledzić. Nie sprawisz tak, że będę mniej zainteresowana - odpowiedziałam mu takim samym tonem. Zdziwił się a ja wykorzystałam to. Z uśmiechem wyślizgnęłam się spod jego ramienia. 

- Wracaj [T/i], jeszcze nie skończyliśmy naszej rozmowy  - powiedział. Przewróciłam oczami i chciałam mu pokazać pewien gest, ale nie chciałam być chamska. Jednak coś złapało mnie za ramię. Zakręciło mi się w głowie i zemdlałam z nagłego bólu głowy.

***

Obudziłam się w dziwnym miejscu. Słyszałam ćwierkające ptaki. Ciepły wiatr muskał moje policzki a delikatne źdźbła trawy łaskotały mnie w dłonie. Otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam, bo słońce mnie poraziło. 

- Lepiej? - usłyszałam pytanie, kiedy coś zasłoniło mi jasne światło. Skinęłam głową na potwierdzenie. Sięgnęłam do swojego czoła i poczułam coś mokrego. 

- To ręcznik z zimną wodą. Dostałaś lekkiej gorączki po naszej teleportacji - wyjaśnił tajemniczy głos. Chociaż, już gdzieś go słyszałam. 

- Jakiej teleportacji? - spytam skołowana

- Najpierw porządnie się obudź a potem porozmawiamy - powiedział. Spróbowałam ponownie otworzyć oczy. Nade mną wisiał Carla. Z jego pomocą podniosłam się do pozycji siedzącej. Ściągnęłam ręcznik i dałam go sobie na czubek głowy. Rozejrzałam się wokół. Znalazłam się w dużym ogrodzie obok jakiejś rezydencji. 

- Gdzie my jesteśmy? Przecież byliśmy w szkole - odparłam. On skinął głową. 

- Byliśmy to dobre słowo. Chciałem z tobą porozmawiać i przeniosłem nas tutaj. Niestety twoje ciało źle to zniosło i straciłaś przytomność. Postanowiłem wziąć cię do ogrodu, żebyś miała nieograniczony dostęp do świeżego powietrza. W międzyczasie dostałaś małej gorączki, więc dałem ci ten zimny ręcznik. Teraz jesteśmy w moim ogrodzie - wyjaśnił. Spojrzałam na niego. 

- Czyli jednak się nie pomyliłam w swoich domysłach? Naprawdę jesteś wampirem... - szepnęłam a on potwierdził ruchem głowy. 

- Nawet Stworzycielem, ale chcę z tobą porozmawiać w środku na temat twojej wiedzy na nasz temat. Masz siłę? - spytał

- Tak, pomóż mi tylko wstać - powiedziałam. Białowłosy wstał pierwszy i pomógł mi. Razem weszliśmy do budynku. Chłopak poprowadził mnie do salonu. Oby miał ciekawe pytania. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro