Kanato x reader | Żart |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla @oryginalnanazwa-chan

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

[I/p] - imię przyjaciółki

Dzisiejszy dzień będzie wspaniały. W końcu odważyłam się porozmawiać z Kanato i okazało się, że z chęcią się ze mną gdzieś wybierze. To niesamowite! 

- No już tak nie bujaj w chmurach. Musisz się pilnować przy swoim Romeo - odparła [I/p], która postanowiła mnie wspierać. Zaśmiałam się cicho. 

- Wiem, ale nadal nie mogę uwierzyć, że mi się udało. Od początku szkoły mi się podoba i wreszcie rozmawiał ze mną bez swojej pluszanki - powiedziałam szczęśliwa. Stanęłyśmy przy bramie szkolnej. 

- To powodzenia. Będę trzymała kciuki za udaną randkę - odparła [I/p] łapiąc moje dłonie. Uśmiechnęłam się szeroko. 

- Dzięki, na pewno się przyda - odpowiedziałam. Dziewczyna przytuliła mnie na pożegnanie i ruszyła do swojego domu. Po chwili przyszedł Kanato.

- Wybacz, rozmawiałem jeszcze z bratem. Idziemy na ten spacer? - spytał fioletowowłosy. Pokiwałam energicznie głową. Razem ruszyliśmy w stronę rezydencji, do której skrót prowadził przez las. Kilka razy już tam byłam, więc pójście do lasu z osobą, która zna go, jak własną kieszeń nie wydaje się groźne. 

Zagadałam go o błahostki i tak chłopak rozgadał się na temat różnych rodzajów słodkości oraz jakie są najlepsze do czego. Słuchałam go uważnie. Nie chcę, żeby pomyślał, że ignoruję go na spotkaniu, które sama zaproponowałam. 

Po chwili stanęliśmy przed małym budynkiem. Myślałam, że po spacerze mieliśmy razem zjeść ciasto w rezydencji. To ani trochę jej nie przypomina. Kanato otworzył mi drzwi. Weszłam do środka. W dwóch rzędach po bokach ścieżki stały figury woskowe kobiet w sukniach ślubnych. Przestraszyłam się trochę, ale chłopak oplótł mnie ramieniem w pasie. 

- Nie bój się, chcę ci pokazać bliżej moje dzieła - odparł patrząc mi w oczy. Skinęłam głową na zgodę. On dobrze wie, jak na mnie działa. Podeszliśmy do jednej figury. 

- Poczekaj tu chwilę. Trochę się zakurzyła, przetrę ją szybko - powiedział i zostawił mnie samą przy tej dziwnej figurze. Przyjrzałam się materiałowi, z którego była wykonana suknia. 

- Prawdziwy jedwab. Dziwne - odparłam do siebie. Spojrzałam wyżej i zobaczyłam ciemnoróżowe tęczówki figury, która stała przede mną. Gdyby nie to, że jest taka blada, pomyślałabym, że jest żywa. Nawet przypomina mi jedną dziewczynę z klasy Kanato. Yui? Chyba tak jej na imię. 

Nagle rzeźba ruszyła się i spojrzała na mnie. Wystraszyłam się, nie powiem, że nie. 

- Uciekaj, póki możesz. On jest nienormalny - powiedziała. Zrobiłam kilka kroków do tyłu i coś złapało mnie za ramiona. Krzyknęłam głośno przerażona. 

- [T/i], spokojnie. Co się stało? - spytał Kanato. Wskazałam na figurę. 

- O-ona się ruszyła. I powiedziała, że nie jesteś normalny - odpowiedziałam. Chłopak tylko dziwnie się zaśmiał. 

- Czyli już znasz mój sekret. Teraz ty staniesz się kolejna w kolekcji - odparł. Spojrzałam na niego przerażona. 

- Żartujesz sobie? Ja się zauroczyłam tobą i chciałam cię bliżej poznać a ty jesteś nienormalny - powiedziałam. Chłopak i ta "figura" zaczęli się śmiać. 

- Naprawdę dałaś się nabrać na taki mierny żart? Yui nie jest jedną z mojej kolekcji, ale jest prawie tak blada, jak one - wyjaśnił chłopak. Po chwili dotarło do mnie, co powiedział. Łzy stanęły mi w oczach. 

- Serio? To jest takie śmieszne? Nie dość, że głupie, idiotyczne to jeszcze mogłam ci tu paść na zawał! Skąd wiesz, że nie jestem chora?! - spytałam podnosząc głos ze złości. 

- [T/i], ja i moi bracia codziennie dostajemy kilkanaście zaproszeń na jakieś wyjścia czy randki. Myślisz, że byłbym w stanie stawić się na każdej? A tak to teraz przekażesz innym dziewczynom, żeby się ze mną nie umawiały i tak będę miał spokój - wyjaśnił. Podeszłam do niego i z całej siły przywaliłam mu w policzek. 

- Jesteś chory psychicznie! Jak można zrobić coś takiego kobiecie?! - krzyknęłam i wybiegłam z sali. On serio jest jakiś dziwny. Żałuję, że go zaprosiłam na jakiekolwiek spotkanie! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro