Kanato x reader (kontynuacja) | Podarunek |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeszcze tylko 5 shotów do końca książki 💀

Dla vhiyakix

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Przyjemny chłód zagościł na moim czole. Mruknęłam odwracając się na bok. Cichy chichot wyrwał mnie ze snu ostatecznie. Jedną ręką sięgnęłam, żeby przetrzeć twarz, ale dotknęłam czegoś zimnego. 

- To tylko ja [T/i] - mruknął wampir, który leżał tuż obok. Pogłaskałam go po policzku. Był bardzo blisko, więc zorientowałam się, że to jego ręka musiała być źródłem chłodu na moim czole. 

- Wiem Kanato... - odpowiedziałam półszeptem otwierając leniwie oczy. Zobaczyłam twarz fioletowowłosego wampira tuż przed sobą. Może to nie była jego dłoń?

- Jak tam popołudniowa drzemka? - zapytał z małym uśmiechem. 

- Chyba tego potrzebowałam po serii koszmarów - odparłam szczerze i wtuliłam się w niego. Od razu jego ramiona zamknęły się otulając mnie. Sama jego obecność sprawia, że czuję się bezpiecznie. Znowu ten przyjemny chłodek. Kanato ucałował moją głową i zaczął delikatnie gładzić ręką plecy. 

- A przyśniło ci się może jakieś imię dla twojej nowej obrończyni? Teddy czeka razem z nią, ne~? - powiedział. Zaśmiałam się cicho kręcąc przecząco głową. 

- Niestety nie, ale zaraz coś pomyślę - mruknęłam zamykając oczy. Zastanawiałam się parę minut w ciszy. Wampir pozwolił mi w spokoju doleżeć te parę minut. 

- Jedyne imię, jakie mi przychodzi to Mikusia, Mika . Co ty na to? - spytałam i odsunęłam głowę od jego torsu. Chciałam zobaczyć jego reakcję. W końcu tylko on rozumie Teddy'ego i będzie wiedział, czy takie imię pasuje także partnerowi mojej misi, prawda? 

- Zgadzamy się, że jest ładne. Teddy i Mika. Podoba mi się - odpowiedział z małym uśmiechem. Ulżyło mi. Odwzajemniłam gest ciesząc się, że nie będę musiała myśleć nad innym imieniem.

- To w takim razie zostaje. Teraz w czwórkę będziemy mogli robić sobie pikniki i chodzić na spacery - powiedziałam. No cóż, może i wampir jest troszkę dziwny, ale każdy ma swoje dziwactwa. Czy mi to przeszkadza? Nie. Urocze, że tak bardzo kocha swojego pluszaka i zaakceptowałam to. Nie zmienię tego zbytnio. 

- Tak, ale czasem... myślę, że przyda im się pobycie tylko w dwójkę. Wtedy my też możemy coś zrobić razem - odparł lekko niepewnie. Był to mały szok dla mnie, bo zawsze brał Teddy'ego ze sobą. Nawet na pierwszej randce nam towarzyszył. 

- Wiesz, ja z chęcią. Nie będziesz musiał martwić się o niego, bo będzie w dobrych, mięciutkich łapkach - odpowiedziałam szczęśliwa. Wampir pokiwał głową na potwierdzenie. 

- To prawda. Jeśli Mika będzie tak dobrze dbała o Teddy'ego jak ty o mnie to nie mam najmniejszych podstaw do obaw - oznajmił i przytulił mnie mocno. Zachichotałam obejmując go. Cieszę się, że cała nasza praca nad tym związkiem zaczyna dawać rezultaty. Nie każę mu całkowicie rezygnować ze swojego pluszowego przyjaciela, ale miło będzie, jeśli będziemy mieli czas tylko dla siebie. 

- Nawet nie wiesz, jak bardzo było to miłe - mruknęłam w jego tors szczęśliwa. 

- Wiem. Ale tobie to chyba przyda się wskoczyć pod kołdrę do łóżeczka. Cała się wychłodziłaś przeze mnie - powiedział puszczając mnie, ale ja się nie odsunęłam. 

- Myślisz, że tak łatwo uciekniesz ode mnie? Idziesz ze mną, albo zostajemy tutaj razem - zarządziłam i podniosłam głowę do góry, żeby na niego spojrzeć. Kanato pocałował mnie w czoło z małym uśmiechem. 

- Nie zostawiłbym cię. Oczywiście, że razem idziemy, ale raczej dwugodzinna drzemka na zimnej trawie u boku wampira to nie jest najlepsze rozwiązanie dla ciebie moja kruszyno - odparł. Jęknęłam pod nosem i z dezaprobatą przewróciłam oczami. 

- Niby masz rację... Nie lubię być człowiekiem przy tobie. Ciągle musisz się martwić o tyle rzeczy związanych ze mną. Dopiero przy tobie to zobaczyłam, jak wiele ludzie potrzebują, żeby przeżyć - powiedziałam odsuwając się od niego trochę i przeciągając się, żeby rozprostować kości.

- Hm? Nie Teddy, to zły pomysł. Nie zaproponuję tego - szepnął w stronę misia. Spojrzałam na niego pytająco. 

- Co Teddy zaproponował? - zapytałam z podniesioną brwią. Kanato chwilę się wahał przed wyduszeniem tego z siebie. 

- Teddy... chce, żebyś stała się wampirem. Ale dla mnie jesteś idealna taka, jaka jesteś [T/i]! Nie chcę cię zmieniać! - niemal krzyknął. Położyłam mu dłoń na ramieniu. 

- Hej, spokojnie. Nikt tu nikogo nie zmienia. To tylko sugestia, prawda? Nie musimy jej stosować - odparłam. Według mnie to wcale nie jest taki zły pomysł... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro