Kanato x reader (kontynuacja) | Żart |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wy chyba nie lubicie sad-end'ów, co? Albo jestem w nich tak słaba xD

Dla Nosakaya

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

[I/p] - imię przyjaciółki

Po tym okropnym żarcie, który zrobił mi Kanato, kilka dni nie wychodziłam z domu. Było mi tak po ludzku, zwyczajnie smutno. Chciałam go tylko bliżej poznać a jeżeli nie miał na to ochoty to mógł odmówić spotkania. W końcu [I/p] wyciągnęła mnie w weekend na zakupy. Trochę poprawiła mi humor i wróciłam normalnie do szkoły. Jednak z całych sił starałam się unikać braci Sakamaki'ch. A im bardziej się starałam, tym bardziej miałam wrażenie, że za mną chodzą i o mnie rozmawiają. 

Dzisiaj starałam się zbytnio nie myśleć o tych idiotycznych podejrzeniach. Po prostu czekałam na [I/p], która poszła do sklepiku. Trwa przerwa śniadaniowa, więc można posiedzieć na zewnątrz. Co też właśnie robię. Korzystam z pięknej, słonecznej pogody. 

Ktoś położył mi dłoń na ramieniu. Przyzwyczajona do [I/p], nie otwarłam oczu, tylko dalej łapałam słońce.

- Masz już to, co chciałaś ze sklepiku? - spytałam. 

- Jeszcze nie, bo chcę porozmawiać - usłyszałam. Spojrzałam w bok zdziwiona. Zobaczyłam Kanato, który się we mnie wpatrywał. 

- Nie mamy o czym. Odejdź ode mnie - odparłam i wróciłam z powrotem do słońca. Chłopak ujął w dłonie moją twarz i skierował ją w swoją stronę. 

- Podobno mnie kochasz, więc zrób mi tą przyjemność i porozmawiaj ze mną - powiedział. Prychnęłam pod nosem. Teraz chce rozmawiać, kiedy nie mam zamiaru go słuchać. 

- Miałeś swoją szansę, ale postanowiłeś sobie ze mnie zadrwić. Poza tym, nigdy cię nie kochałam. Podobałeś mi się i tyle - wyjaśniłam mu. Zabrałam jego dłonie ze swojej twarzy. 

- Po prostu porozmawiajmy, dobrze? Teddy i moi bracia pokazali mi, że cię uraziłem - odparł. 

- A to takie dziwne, że czuję się źle przez to, że chciałam cię po prostu bliżej poznać a ty robisz sobie ze mnie żarty? W dodatku takie okropne. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, rozumiesz? - spytałam. Chłopak spuścił głowę i przytulił mocniej misia. Nie powiem, było to bardzo urocze, ale nie mogłam mu tak łatwo wybaczyć. Odwróciłam wzrok, żeby się nie złamać. 

- No dobrze. Teddy~, ona nie chce z nami rozmawiać. Musimy stąd iść - powiedział i odszedł w stronę szkoły. Przygryzłam lekko wargę. Szlag by to, wszyscy bracia Sakamaki mają to do siebie, że nie można się na nich długo gniewać. I bardzo łatwo im wybaczyć. 

- [T/i], wszystko dobrze? Wyglądasz, jakbyś ducha zobaczyła - odparła [I/p] zajmując miejsce obok mnie. Postawiła dwa kubki a ja spojrzałam na nią. 

- Kanato tu przyszedł. Chciał porozmawiać a ja go spławiłam - rzuciłam. Dziewczyna położyła mi dłoń na ramieniu. 

- Bardzo dobrze. Tacy, jak on powinni spłonąć w piekle - oznajmiła i przytuliła się do mnie. Skinęłam głową, ale czułam, że wcale nie sądzę tak jak ona. Nie chcę, żeby Kanato płoną w piekle. Ja chyba mu wybaczyłam...

***

Wyszłam ze szkoły przeciągając się. Męczące jest kończenie lekcji o szesnastej jako ostatnia klasa. 

- Idziemy jeszcze do kawiarni? - zaproponowała [I/p] z uśmiechem a ja zaśmiałam się cicho. 

- Jedyne o czym marzę to moje łóżko. Nie mam siły dzisiaj już na wyjście - odpowiedziałam. Wyszłyśmy przez bramę i coś złapało moją dłoń. Spojrzałam w bok. To fioletowowłosy trzymający misia, ale innego niż zwykle. 

- Dobrze się składa. Odwiozę cię do domu - odparł i zaczął mnie prowadzić do swojej limuzyny. Stanęłam jednak zapierając się. 

- Ale ja nie chcę nigdzie z tobą jechać. Mówiłam ci, że nie chcę z tobą rozmawiać - powiedziałam a [I/p] chwyciła moją drugą rękę. 

- Ona nigdzie z tobą nie pójdzie. Nie po tym, co jej zrobiłeś - oznajmiła hardo. Kanato westchnął przestając mnie ciągnąć. 

- Nie będziemy rozmawiać. Możesz przebyć drogę w milczeniu. Chcę tylko, żebyś przyjęła przeprosiny i bezpiecznie dotarła do domu. Teddy mi to doradził - odparł. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę. 

- Pojadę z nim, dobrze? Tylko raz. Zadzwonię do ciebie za godzinę - powiedziałam. Dziewczyna chwilę się wahała, ale w końcu puściła moją rękę. 

- Ale masz zadzwonić - ostrzegła. Skinęłam głową na zgodę. Kanato otworzył drzwi limuzyny. Oboje wsiedliśmy do środka. Samochód ruszył a chłopak podał mi trzymanego misia.

- To w ramach przeprosin. Teddy wybrał Angelinę specjalnie dla ciebie - odparł. Wzięłam pluszaka od niego. 

- Bardzo dziękuję. Jest piękna. Będę o nią dbała - obiecałam. Kanato pokiwał głową. 

- Czyli nie gniewasz się już na mnie? - spytał a ja westchnęłam. 

- Nie gniewam. Ale nie rób już takich głupich żartów. Wcale nie było to śmieszne - powiedziałam. Skinął głową na zgodę. 

- Obiecuję [T/i]. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro