Laito | Nienazwane uczucie |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla _RainbowPessimist_

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

[I/p] - imię przyjaciółki

[I/c] - imię chłopaka

Spojrzałam na [I/c] i uśmiechnęłam się zboczenie. Moja kolejna ofiara. Już chciałam podejść, ale zatrzymał mnie głos Laito. 

- No, no, no... Kogo moje piękne oczy widzą? - usłyszałam. Prychnęłam pod nosem i spojrzałam na niego. Kapelusznik stał opierając się o ścianę korytarza. 

- Najwspanialszą istotę kobiecą na świecie. Czego chcesz? - odpowiedziałam sarkastycznie odwracając się do niego. On tylko puścił mi oczko, na co przewróciłam oczami.

- Chronię biedaka przed twoją marną próbą podrywu - odparł. Założyłam ramiona na piersi. 

- Marną próbą? Obrażając nie zaimponujesz nikomu. Weź się w końcu ode mnie odczep. Nie mam siły z tobą walczyć - powiedziałam. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Odeszłam od niego i poszłam do klasy. Usiadłam obok mojej przyjaciółki. 

- [T/i], wszystko w porządku? - spytała widząc moją nietęgą minę. Pokiwałam przecząco głową. 

- Znowu spotkałam Laito. Mam zły dzień a on jeszcze mi przygadał. Chciałam umówić się z [I/c], bo naprawdę jest przystojny a ten rudzielec nie mógł się powstrzymać od komentarza na ten temat - odpowiedziałam. Do sali weszła nauczycielka i [I/p] już nie zdążyła nic powiedzieć, bo zaczęła się lekcja. 

~***~ 

Po tygodniu prób bojkotowanych przez Laito, w końcu udało mi się umówić z [I/c] na randkę, która była wspaniała. 

Siedziałam z [I/p] i opowiadałam o naszym spotkaniu. Leżałyśmy na łące niedaleko szkoły, bo urwałyśmy się z lekcji. Chyba nie wytrzymałabym na nich, kiedy jestem tak podekscytowana tym spotkaniem. 

Nagle coś zaszeleściło za nami. Podniosłyśmy się z [I/p] z ziemi. Spojrzałyśmy po sobie. 

- Ja prawo, ty lewo. Potem do ciebie zadzwonię - szepnęłam. Dziewczyna skinęła głową. Kiedy usłyszałyśmy kolejny szelest, zaczęłyśmy biec. To coś podążyło za mną. 

Biegłam, ile sił w nogach, ale czułam, że zaraz zostanę dogoniona. Miałam rację. Coś na mnie upadło i poleciałam na ziemię. To nie było najprzyjemniejsza rzecz na świecie. Jęknęłam cicho z bólu, gdy poczułam jak gałąź wbija mi się w kręgosłup. Spojrzałam nad siebie i niemal od razu pożałowałam. 

- Laito? Co ty wyprawiasz? Czemu mnie goniłeś? - spytałam

- Słyszałem, że świetnie się bawiłaś z [I/c] wczoraj. Opowiada to każdemu, kogo napotka na swojej drodze. Jak to było? A, wiem. "[T/i], jest wspaniała i świetnie całuje. Naprawdę muszę się za nią wziąć." - opowiedział zły. Spojrzałam na niego zdziwiona. 

- No i co ci do tego? To moja sprawa, co robię w swoim życiu - powiedziałam. Chłopak złapał moje nadgarstki i spuścił głowę. 

- Nie tylko twoja - szepnął. Chciałam się wyrwać, ale jego uścisk jest naprawdę mocny. 

- Jak to nie tylko moja? Kogo jeszcze obchodzi moje zachowanie? - spytałam 

- Mnie. Mnie obchodzi. Cała ty i wszystko, co z tobą związane - odpowiedział patrząc na mnie. Zmrużyłam oczy. 

- Zawsze byliśmy wrogami. Rywalizowaliśmy w różnych dziedzinach. Co się zmieniło? Czemu się we mnie zakochałeś? - odparłam. Popatrzył na mnie zdziwiony. 

- Tak, domyśliłam się. Po tym, co powiedziałeś teraz i po twoim wcześniejszym zachowaniu. Myślisz, że wróg próbowałby mnie powstrzymać przed umówieniem się z innym? Miałby to gdzieś. Ty nie miałeś. Wcześniejsze uwodzenie dziewczyn na moich oczach było tylko zwykłą przykrywką - wyjaśniłam. Laito podniósł się do klęku na kolanach. Usiadłam podpierając się do tyłu ramionami. Niestety nadal byłam lekko unieruchomiona, bo rudowłosy klęczał nad moimi udami. Jęknęłam z powodu bólu w plecach. Chłopak od razu zszedł ze mnie i pomógł mi wstać. Wzięłam go za rękę. Cofnęłam się dwa kroki do tyłu, żeby oprzeć się o pień drzewa. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. 

- Powiedz co czujesz, kiedy widzisz mnie z kimś innym - poprosiłam. 

- Dziwne uczucie, które kłuje mnie w serce. Nie potrafię patrzeć na ciebie, kiedy uśmiechasz się do kogoś innego niż ja. To chyba... 

- Zazdrość. Dokładnie. Zakochałeś się i nie ma na to lekarstwa - odparłam. 

- I co teraz? Nigdy nie czułem tego uczucia - powiedział cicho. Położyłam dłoń na jego policzku. Westchnęłam cicho. 

- Może po prostu postępuj zgodnie z tym, co czujesz. Co chcesz teraz zrobić? - spytałam 

- Nie... wiem? - wyjąkał. Jak małe dziecko we mgle. Przyciągnęłam go do siebie. 

- A co teraz? - szepnęłam 

- Chcę cię pocałować - odpowiedział również szeptem. Uśmiechnęłam się szeroko. Połączyłam nasze usta. Od razu poczułam jego dłonie na swoich biodrach. Oplótł mnie mocno a ja uśmiechnęłam się szeroko. 

- Już nie pozwolę ci na randkę z innym facetem niż ze mną - powiedział półgłosem. 

- Cóż za ironia, pokochałam mojego największego wroga - odparłam z uśmiechem. Rudowłosy tylko wzruszył ramionami i przytulił mnie do siebie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro