Reiji x OC | Wyjście |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta i że wybaczycie mi tą niemoc pisarską. Tyle miałam zaplanowanych dla was książek a teraz nie wiem, czy w ogóle się pojawią. Jestem z siebie dumna, że naskrobałam ten shot, bo chcę w końcu to przełamać i pisać 

Dla Shadow_Foxi

OC - Shadow Tao, kitsune 

Wyszłam z rezydencji idąc w stronę limuzyny. Obok niej czekał Reiji, który zabiera mnie dzisiaj na miasto. Z uśmiechem podeszłam do niego. Od wczoraj go nie widziałam, bo wieczorem położyłam się spać a rano bracia pojechali do szkoły. Stanęłam na palcach, żeby dać mu znać, że chcę całusa na przywitanie. Takowego też dostałam. 

- Mimo wszystko, cieszę się, wiesz? - odparłam szczęśliwa. Nie bez powodu jechaliśmy na miasto. KarlHeinz wydaje takie niby przyjęcie i oczywiście wszyscy jego synowie muszą się zjawić. Przysłał nawet osobne zaproszenia. Na tym dla Reiji'ego było zaznaczone, że oczekują go wraz z osobą towarzyszącą czyli ze mną. 

- Wiem, ale za chwilę nie będziesz - odpowiedział otwierając dla mnie drzwi. Weszłam do środka i mina mi zrzedła. Usiadłam na wolnej stronie kanap a wampir wszedł za mną a następnie zajął miejsce obok mnie. Kierowca ruszył spod rezydencji. 

- Co ona tu robi? - spytałam cedząc słowa przez zęby. Wbijałam swój wzrok w blondynkę naprzeciw. Założyłam ręce na piersi. To miał być wypad na miasto tylko naszej dwójki. 

- Ayato dostał przykazanie, żeby ją zabrać ze sobą. Dzisiaj jedziemy po odbiór twojej sukienki i zobaczyć coś jeszcze dla niej, bo się ten kretyn nie chciał przyznać do tego, że musi ją wziąć. Miejmy nadzieję, że krawcowa zgodzi się chociażby przerobić jakąś, którą ma dostępną do kupienia od ręki - powiedział. Prychnęłam pod nosem. Trzy dni to naprawdę mało nawet na przeróbki. 

- I myślisz, że da radę? W końcu ona też ma inne zamówienia - odparłam odgarniając luźne kosmyki z twarzy. Moje włosy były dzisiaj związane w warkocz, więc kilka pasm było na wolności, ale nie przeszkadzało mi to. 

- Nie wiem. Inaczej czeka nas chodzenie po sklepach za sukienką i to jeszcze odpowiednią pod gust ojca - odpowiedział. Zakryłam twarz dłońmi starając się nie załamać. Dlaczego ja? Przecież to miało być tylko odebranie sukienki, podejście do jubilera po zamówiony do sukienki naszyjnik i dobre jedzonko, które Reiji obiecał mi kilka dni temu za dobrze napisany test z chemii. 

- Naprawdę was przepraszam. Ayato powiedział, że załatwi tą sukienkę i miałam wam nic nie mówić. Gdy mu wspominałam cokolwiek, wściekał się - powiedziała cicho Yui. Wystawiłam rękę przed siebie tak, żeby widziała moją wewnętrzną stronę dłoni. 

- Nie mów nic, bo ci oczy wydrapię zanim zrobi to tamten idiota. A potem jemu - rzuciłam. Wzięłam głęboki wdech a wampir złapał moją rękę, którą wyciągnęłam. Chwycił ją w swoje chcąc trochę mnie uspokoić a dodatkowo mieć kontrolę, jakbym wybuchła. Owszem, mam trochę nieprzewidywalny charakter, ale ostatnio staram się nad tym pracować. 

Reszta drogi minęła w ciszy. Ja nie chciałam się odzywać. Myślałam o tej sukience, bo na projekcie wyglądała cudownie i potem na przymiarkach też była świetna. Reiji zajął się książką, ale nie puszczał mojej dłoni, co było poniekąd słodkie.

W trójkę weszliśmy do saloniku, gdzie czekała na nas przemiła kobiecinka, która od razu uśmiechnęła się na nasz widok i ruszyła na zaplecze po sukienkę. Zaprosiła mnie do przymierzalni, gdzie ubrałam się w tą przecudowną kreację. Pomogła mi z zamkiem z tyłu a następnie razem wróciłyśmy do Reiji'ego i Yui. 

- Ta sukienka jest genialna. Świetnie na tobie leży i pasuje do ciebie, naprawdę - powiedział wampir. Czułam się jakbym miała gwiazdki w oczach. Okręciłam się wokół własnej osi. Sukienka była granatowa, czyli taka, jak lubię. Sięgała ziemi, była lekko rozkloszowana oraz miała wycięcie dekoltowe dosyć głębokie, ale nie odkrywające. Posiada też długie rękawy i rozcięcie z prawej strony. Pod piersiami miałam szeroki pas. Wyglądało to trochę, jakby on trzymał całą suknię w jednej części. Dodatkowo materiał miał delikatne, srebrne wzorki. 

- Mi też się bardzo podoba! Jest pani czarodziejką prawdziwą! - odparłam szczęśliwa do krawcowej. Ona tylko przerzuciła mój warkocz do przodu. 

- To moja praca. Cieszy mnie, kiedy widzę takie zadowolone klientki - odpowiedziała stając naprzeciw mnie, tuż obok wampira. Przyjrzała mi się jeszcze. - Wszystko jest idealnie, mogę już dzisiaj wam ją wydać. 

- Świetnie. Miałbym jeszcze jedną prośbę, jeśli można. - powiedział. Kobieta obróciła się w jego stronę. 

- Słucham. Coś z garniturem? Któremu trzeba coś poprawić? - spytała. Miałam ochotę zaśmiać się. Naczelna krawcowa Sakamaki'ch. Wiele razy podobno ratowała ich na ostatnią chwilę. 

- Długa historia, ale potrzebujemy coś dla niej - odparł popychając delikatnie Yui do przodu. - Byłbym niezmiernie wdzięczny, gdyby pani cokolwiek znalazła. 

- Ma klasyczną figurę. Na pewno coś znajdziemy - stwierdziła po chwili przyglądając się blondynce. Wzięła ją za rękę i ruszyła w głąb salonu, gdzie stały sukienki. Ja wróciłam do szatni, gdzie stało wielkie lustro. Zaczęłam się przeglądać z uśmiechem. Jest taka o jakiej marzyłam. Może to i zwykłe przyjęcie, ale zawsze taką chciałam. 

- Dobrze wykonana, prawda? - zapytał Reiji stając za mną. 

- Jest cudowna. Aż nie chcę jej ściągać z siebie - odpowiedziałam szczęśliwa. Wampir uśmiechnął się szerzej niż normalnie. 

- Pomóc ci z rozpięciem? - zaproponował a ja skinęłam głową na zgodę. Chłopak podszedł bliżej i delikatnie zajął się zamkiem. Pocałował mój kark zanim spojrzał mi w oczy w odbiciu. 

- Nie bądź zła. Możemy pójść jutro na obiecane jedzonko. Całkowicie sami a dzisiaj załatwimy jeszcze jej sukienkę, podjedziemy do jubilera a w domu coś ugotujemy i odpoczniemy - powiedział. Westchnęłam, ale oparłam się o jego tors do tyłu. 

- Ale obiecujesz, że jutro na pewno? - zapytałam. On tylko uśmiechnął się całując mnie w głowę. 

- Obiecuję. A teraz przebierz się, zobaczymy co z Yui i wracamy do domu odpocząć - odpowiedział. Pokiwałam głową a Reiji wyszedł z przebieralni. Ściągnęłam sukienkę z małym trudem, bo nie chciałam tego robić. Ubrałam się w poprzednie ciuchy i zawiesiłam swoją wieczorową kreację na wieszaku. Wyszłam z szatni w tym samym momencie, jak Yui wróciła z sukienką w rękach. Weszła do drugiej przymierzalni a zaraz po tym wróciła krawcowa. 

- Znalazłam tylko jedną, która będzie pasować na taką okazję i mam nadzieję, że na nią - oznajmiła wchodząc po moją sukienkę. Zamknęła ją w pokrowcu a następnie podała mi z uśmiechem. 

- Cieszę się, że cokolwiek się udało dopasować - powiedział wampir. Spojrzałam na kanapę w rogu. 

- Ja sobie tam poczekam - poinformowałam. Odeszłam od nich i tam się zatopiłam bardzo miękkiej sofie. Wyjęłam telefon, żeby zająć czymś myśli dopóki nie rozwiążą sprawy tej sierotki. Naprawdę nie mam czasem siły do niej i sytuacji, które prowokuje. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro