Ruki x reader | Spisek |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla Isabella1l2l

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

[I/p] - imię przyjaciółki

Przyszłam dzisiaj do galerii handlowej razem z [I/p]. Ludzie się na nas gapią, ale mam nadzieję, że to nie zwróci uwagi Ruki'ego.

- Nadal uważam, że to zły pomysł. Po pierwsze, w tych strojach - wskazała na płaszcze i kapelusze z okularami przeciwsłonecznymi - wyróżniamy się jak jasna cholera a po drugie, to twój przyjaciel. Po prostu mu powiedz, że czujesz do niego coś więcej niż przyjaźń - powiedziała [I/p]. Westchnęłam i zdjęłam okulary z kapeluszem. Ma rację. Dzisiaj jest 25 stopni na dworze. Nic dziwnego, że się ludzie patrzą. 

- Myślisz, że nie próbowałam? Tyle, że zawsze głos więźnie mi w gardle i nie mogę się wysłowić! - odparłam rozpinając płaszcz. [I/p] zrobiła to samo. Włożyłyśmy rzeczy do plecaka. 

- Spokojnie. Po prostu chodźmy "wpaść na nich przez przypadek" - odpowiedziała pokazując cudzysłów w powietrzu. Pokiwałam głową na zgodę zrezygnowana. 

- Ale to nie znaczy, że dam radę cokolwiek mu powiedzieć - zastrzegłam. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się chytrze. 

- A od czego masz mnie, co? I myślisz, że Kou tam jest z nim przez przypadek? Dzisiaj mu to powiesz, jeśli chcesz wrócić do domu - odparła łapiąc moją rękę. Spojrzałam na nią przerażona. 

- [I/p], co ty wymyśliłaś? Ja nie chcę - powiedziałam próbując się wyrwać, ale to na nic. Ma za mocny chwyt. Po chwili zobaczyłam Kou i Ruki'ego. Blondyn spojrzał na nas a moja przyjaciółka skinęła mu głową. Chłopak otworzył jakieś drzwi i wepchnął tam swojego zaskoczonego brata. Sekundę później ja również tam wylądowałam. A dokładniej na brunecie, bo oboje się przewróciliśmy. Usłyszałam, jak Kou i [I/p] zamykają drzwi na klucz, po czym przybili głośną piątkę. Szybko wstałam z chłopaka rumieniąc się lekko. 

- Przepraszam - odparłam cicho. Otrzepałam się z kurzu. Podeszłam do drzwi i próbowałam je otworzyć. 

- [I/p]! Masz nas wypuścić natychmiast! - krzyknęłam waląc w drzwi. W odpowiedzi dostałam tylko głośny śmiech obojga. 

- Macie powiedzieć sobie swoje uczucia albo nie wyjdziecie! - powiedziała. Wydęłam usta zakładając ręce na piersi. 

- Ochrona za chwilę nas wypuści - odparłam z pewnością. 

- Nie wypuści. Myślisz, że dlaczego akurat Kou mi pomaga? Tutaj babeczka rządzi ochroną i powiedziała wszystkim, żeby nie zwracali na nas uwagi a jakby coś to Kou będzie bajerował, więc nie macie wyjścia! - krzyknęła. Opadły mi ręce. 

- Z jednej strony jestem dumna a z drugiej mam ochotę cię zamordować - powiedziałam. Spojrzałam na Ruki'ego. Chłopak myślał nad słowami [I/p]. Westchnęłam ciężko. 

- Powiedz mu a wyjdziesz! - krzyknęła moja przyjaciółka. Prychnęłam. Chciałabym, żeby to było takie proste, jak się wydaje. 

- Ty też Ruki - powiedział Kou. Brunet podszedł do drzwi i stanął obok mnie. 

- Masz świadomość, że mogę się teleportować stąd? - spytał unosząc brew

- Ale nie zostawisz tam swojej kochanej przyjaciółki - zripostował blondyn z pewnością w głosie. Ruki westchnął i spojrzał na mnie. 

- Nie wiem, co czujesz do mnie, ale ja zakochałem się w tobie. Nieważne, co teraz sobie o mnie pomyślisz, ale zawsze będę twoim przyjacielem i zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa - powiedział szczerze patrząc w moje oczy. Patrzyłam na niego niedowierzając. 

- Naprawdę? A to ja myślałam, że ty nie odwzajemnisz moich uczuć... Ja też czuję coś więcej do ciebie... - odparłam cicho spuszczając głowę i złapałam swoją rękę. On zbliżył się do mnie chwytając mój podbródek. Podniósł moją głowę, żebym na niego spojrzała. 

- To może dasz się zaprosić na jakąś kawę i wtedy porozmawiamy szczerze? - spytał z uśmiechem. Jego uśmiech jest zaraźliwy, bo na moją twarz też wstąpił mały uśmieszek. 

- Jasne, że dam, ale może jutro? Przemyślimy, co chcemy powiedzieć drugiej osobie i będziemy jakoś przygotowani do tej rozmowy - zaproponowałam. Chłopak pokiwał głową na zgodę. 

- Dobry pomysł. To zapraszam jutro do mnie na kawę, okej? - spytał. Uśmiechnęłam się do niego. 

- Jasne, że tak. Mogę przyjść nawet z samego rana - odpowiedziałam. Usłyszałam, że przekręcili klucz od drzwi, żeby je otworzyć. Ruki zdążył nas odsunąć, żebym nie oberwała. 

- No wreszcie. Nie mogliśmy już na was patrzeć - powiedział Kou z uśmiechem. Przewróciłam oczami. 

- A najlepsze jest to, że gdybyś sama tu nie chciała przyjść to i tak bym cię tu zaciągnęła - dodała [I/p]. Zarumieniłam się. 

- Musiałaś? - spytałam. Dziewczyna zaśmiała się i pokiwała głową na potwierdzenie. Wyszliśmy z Ruki'm z jakiegoś dziwnego pomieszczenia.

- Gdzie wy w ogóle nas zamknęliście i skąd mieliście klucze? - zapytałam

- To jakiś schowek a Kou zgarnął klucze od babeczki z ochrony - powiedziała [I/p]. Pokręciłam głową z dezaprobatą. 

- To nie łatwiej było nas zamknąć gdzieś w rezydencji? - spytałam unosząc brew

- Nie. Tak to przynajmniej zapamiętacie tą chwilę na zawsze - odpowiedziała ze śmiechem. No ręce opadają.

- [T/i], widzimy się jutro? - spytał Ruki kładąc dłoń na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się do niego lekko.

- Jasne. Dam ci znać wieczorem, o której będę - odparłam. Chłopak skinął głową na zgodę i dał mi całusa w policzek. 

- Do zobaczenia jutro - powiedział i wziął Kou idąc w stronę sklepu. 

- Na razie - odpowiedziałam. Moja przyjaciółka chwyciła mnie pod rękę.

- Widzisz? Jednak umiesz się przy nim wysłowić i wyznać mu to, co czujesz - odparła kierując się ze mną w stronę wyjścia. Przewróciłam oczami na jej słowa. 

- Zabiję cię kiedyś - rzuciłam, ale ona zaczęła się śmiać. Sama też się zaśmiałam i wyszłyśmy z budynku. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro