Shu x reader | Strata |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla The_frost_heart

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Wysiadłam z samochodu i nie patrząc na ciotkę, która odwiozła mnie dzisiaj, ruszyłam w stronę szkoły. Nadal czułam tą złość i gorycz po odkryciu prawdy o braciach Sakamaki'ch. 

- Ore-sama każe ci się zatrzymać! Musimy porozmawiać - krzyknął Ayato, ale pokazałam mu tylko środkowy palec wchodząc do szkoły. 

- Panno [T/i]! Co to są za wulgarne gesty na terenie szkoły?! Zostaniesz po lekcjach godzinę za karę - powiedziała nauczycielka, która pojawiła się przede mną znikąd. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. 

- Czy pani żartuje? Oni ukrywali coś bardzo ważnego przede mną, nie chcą dać mi spokoju i zrozumieć, że nie chcę mieć z nimi a teraz mi się za to dostaje? - spytałam. 

- To nie podlega dyskusji. O czternastej stawisz się w sali muzycznej i pomożesz szkolnemu teatrowi z dekoracjami na najbliższe przedstawienie - odparła nauczycielka i nie czekając na jakąkolwiek reakcję odeszła. Stałam tak praktycznie z otwartą buzią patrząc za kobietą. Czy ona mówiła serio? Nie, ona nie żartuje, więc musiało być serio. 

Shu stanął na miejscu nauczycielki i położył dłoń na moim podbródku zamykając mi usta. Strzepnęłam jego rękę. 

- Nie dotykaj mnie. Jesteście obrzydliwi - rzuciłam czując obrzydzenie przez jego dotyk. Zrobiłam krok do tyłu, ale smukłe palce złapały moje ramiona od tyłu. Westchnęłam ciężko. 

- Zostawcie mnie w końcu! - zażądałam wyrywając się z objęć Laito. Szybkim krokiem ruszyłam do klasy. Zajęłam swoje miejsce i położyłam torbę na stole. Zaczęłam szukać potrzebnych rzeczy, kiedy kawałek kartki wypadł mi z zeszytu. Wzięłam ją do ręki. Fragment mojej kartki z pamiętnika, którą wyrzuciłam do kosza kilka dni temu. 

Jestem szczęśliwa. W końcu mogłam zbliżyć się do braci Sakamaki'ch a najbardziej do Shu! Mam nadzieję, że zaakceptują moje towarzystwo i będę mogła spędzać z nimi więcej czasu.

Ah, ty głupia [T/i] z przeszłości. Jak mogłaś tak bardzo fascynować tymi sadystycznymi kłamcami? 

Zła zgniotłam kartkę i wrzuciłam do torby, bo nie chce mi się wstawać do kosza. Lekcja zaczęła się, ale nie słuchałam nauczycielki. Pod nosem przeklinałam tych krwiopijców. Złamane serce i jeszcze kara po lekcjach. 

Ledwo dotarł do mnie dzwonek kończący lekcję. Niedbale wrzuciłam rzeczy do torby i wyszłam z klasy. Znaczy, miałam taki zamiar, ale potknęłam się o próg. Uderzyłabym twarzą o podłogę, gdyby nie to, że ktoś mnie złapał. Nic nowego, odkąd chcę się pozbyć z życia braci Sakamaki'ch. Ani razu nic mi się nie stało, każdy z nich stara się o mnie dbać. Chciałam się uwolnić, ale tylko jęknęłam z bólu. 

- Moja kostka... - szepnęłam. Chciałam zerknąć na nogę, ale zostałam podniesiona na ręce. Musiałam złapać się swojego "wybawcy", którym okazał się Shu. 

- Zanieś mnie do pielęgniarki - powiedziałam patrząc na niego. On spojrzał w moje oczy i ruszył w zupełnie przeciwną stronę niż jest sala pielęgniarki. Westchnęłam ciężko. Już nawet nie chciałam robić przypału ani nic. 

- Już ci przeszło? - spytał a ja spojrzałam na niego i prychnęłam pod nosem. 

- Nie. Nadal jestem zła na was, ale nie będę w stanie dojść sama do pielęgniarki. Jestem zdana na ciebie - odpowiedziałam. Oparłam się o jego ramię, żeby kark mnie tak nie bolał. Poza tym tęskniłam za nim. Byliśmy ze sobą najbliższej. Dlatego tak boli, że mi nie powiedział. 

Shu wyszedł ze szkoły i przeszedł do limuzyny. 

- Jeszcze załatw, żebym nie miała przypału o karę po lekcjach - rzuciłam sarkastycznie. 

- Wszystko jest załatwione - odparł i położył mnie na siedzeniach w limuzynie. Usiadłam na samym końcu a on usadowił się po prostu naprzeciw mnie. Pojazd ruszył a ja położyłam nogę na siedzeniach i podwinęłam nogawkę spodni. 

- Głupie progi. Mogliby być bardziej ostrożni, w końcu to szkoła - powiedziałam pod nosem widząc opuchniętą kostkę. Shu położył delikatnie dłoń na niej. Jego zimno dawało mi trochę ulgi. Spojrzałam na niego i niemal zachłysnęłam się natrafiając na moje ulubione, granatowe tęczówki. 

- Boli? - spytał a ja skinęłam głową trochę. On podniósł się trochę, ale nie zdjął ręki. Nachylił się do mnie i pocałował delikatnie. Westchnęłam cicho oddając gest. Jednak po chwili odsunęłam się. 

- Ja nie mogę Shu... - odparłam odwracając głowę na bok. Oparłam się na rękach do tyłu. 

- Tylko dlatego, że jestem wampirem? - spytał uparcie na mnie patrząc. 

- Nie tylko. Jak mogłeś nie powiedzieć mi tego wcześniej? Znamy się już tyle czasu, nawet mam wrażenie, że to już coś głębszego a ty dopiero teraz mówisz mi o czymś takim? Przecież ty żywisz się ludźmi! - powiedziałam czując napływającą złość i żal. 

- [T/i], mówiłem ci, że nie żywimy się tym codziennie, mamy do tego ofiarę a poza tym, nie ludźmi tylko ich krwią. Zazwyczaj nie piję sześciu litrów na raz, najwięcej wypiłem litr. Ludzie po prostu tracą przytomność, ale nic innego im się nie dzieje - wyjaśnił. Zdziwiłam się, że tyle powiedział na raz. Nawet, gdy mi to powiedzieli pierwszy raz, nie odezwał się praktycznie wcale. Jednak nie spojrzałam na niego. 

- To nadal obrzydliwe - rzuciłam cicho. 

- [T/i]... - powiedział zrezygnowany i złapał mój podbródek. Skierował mój wzrok na siebie. 

- Przestań nalegać, żebym do was wróciła. Nie rozumiesz, że czuję do was żal i boję się o swoje życie? - spytałam a on tylko dał mi całusa. 

- Przy mnie nie musisz. Staram się ci pomóc. Wiem, jak delikatni są ludzie - odparł pokazując na moją kostkę. Przewróciłam oczami. 

- Ciekawe, myślałam, że życie człowieka jest dla wampira bezwartościowe - powiedziałam z sarkazmem. Blondyn wziął mnie na ręce wysiadając z limuzyny. Nawet nie zauważyłam, kiedy się zatrzymaliśmy. 

- Twoje jest dla mnie najbardziej wartościowe ze wszystkich - odpowiedział idąc w stronę rezydencji. Oparłam się o jego ramię. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Miło usłyszeć takie słowa. 

- Masz świadomość, że to nie wystarczy, żebym wybaczyła tobie i twoim braciom tego ukrywania? - odparłam a on skinął głową wchodząc do środka rezydencji. Zabrał mnie do pokoju Reiji'ego, gdzie okularnik zajął się moją kostką. Resztę dnia spędziłam z Shu słuchając muzykę i leżąc w jego pokoju. Nie mogę być długo na nich zła. Nie potrafię. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro