Ayato (lemon) | Noc |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla szalona_yaoistka

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Otworzyłaś leniwie oczy. Przeciągnęłaś się i podniosłaś się do pozycji siedzącej. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu. Dopiero po chwili zrozumiałaś, że jesteś u Ayato. Mruknęłaś cicho i zaczęłaś lekko szturchać wampira.

- Ayato... Ayato, wstawaj... - jęknęłaś chcąc go obudzić. Coś tam wymamrotał pod nosem, ale nie otworzył oczu. Za to złapał cię w pasie i pociągnął do siebie. 

- Zostańmy dzisiaj w łóżku... - mruknął owijając się mocniej wokół ciebie. Zaśmiałaś się, ale próbowałaś się uwolnić. 

- Ayato, weź mnie wypuść. Muszę wracać do domu. - odparłaś. Jednak nie masz co się równać z siłą wampira. 

- Wiesz, że podniecasz mnie, kiedy walczysz? Chociaż wczoraj, jak byłaś taka uległa to wyglądałaś uroczo. - szepnął do twojego ucha. Zaczerwieniłaś się, ale nie odpuściłaś. Wzdłuż twojego kręgosłupa przeszły przyjemne ciarki. Nim zdążyłaś cokolwiek zrobić, poczułaś delikatny pocałunek na swoich ustach. Oddałaś go i objęłaś jego kark. Zaczęłaś bawić się jego włosami. Jedna jego dłoń zaczęła wędrować po twoich plecach, żeby po chwili znaleźć się na twoim pośladku. Jęknęłaś cicho, kiedy go ścisnął. Ayato podniósł się tak, żeby zawisnąć nad tobą. Całował cię coraz bardziej namiętnie i zachłannie. Ledwo nadążałaś nad jego ustami. Obie jego ręce wylądowały na twoich biodrach i powędrowały w górę. Jednak tylko złapał twoje piersi na sekundę. Zjechał z powrotem.

- Jeszcze ci mało... po wczoraj? - spytałaś pomiędzy pocałunkami

- Z tobą nigdy dość. - odparł. Wrócił na chwilę do twoich ust, po czym zjechał na szyję. Zrobił ci kilka dodatkowych malinek. Jęknęłaś cicho. Chłopak przejechał językiem pomiędzy twoimi piersiami. Kontynuował swoją wędrówkę przez twój brzuch aż do twojej kobiecości. Złapałaś go za dłoń i pociągnęłaś tak, żeby wrócił ustami do twojej twarzy. Jednak zamiast go pocałować, gwałtownie obróciłaś was tak, że siedziałaś na nim okrakiem. Uśmiechnął się do ciebie zadziornie. Położyłaś dłoń na jego klatce piersiowej i przejechałaś przez mostek. Jego duży członek był w pełni gotowości do działania. Złapałaś go w dłonie. Masując go, powoli ssałaś jego główkę. To były małe tortury, bo wampir uwielbia szybkie, gwałtowne ruchy. Miałaś rację, bo po chwili poczułaś jak Ayato podniósł się do pozycji siedzącej. Złapał twoje ręce i pociągnął cię do góry. Ustawił cię za biodra a ty opadłaś prosto na jego członka. Nadal nie byłaś do końca przyzwyczajona do takiego rozmiaru. Westchnęłaś cicho a wampir pogłaskał cię po policzku, żeby zwrócić twoją uwagę. Złączył z powrotem wasze usta a ty przytuliłaś się do niego. Zaczął się powoli poruszać w tobie. Jęknęłaś dość głośno. Położyłaś chłopaka, aby przejąć pałeczkę. Podnosiłaś biodra i opuszczałaś je. Stopniowo przyspieszałaś, ale Ayato oplótł cię ramionami w pasie. Przytulił twoje ciało do swojego i zdominował cię. 

Jego ruchy były o wiele szybsze od twoich. Od czasu do czasu mocniej się w ciebie wbił, żeby usłyszeć głośniejsze jęki, piski czy westchnięcia. W trakcie zrobił ci kilka malinek na szyi, dekolcie i piersiach. Przekręcił się tak, żebyś leżała na plecach. Po chwili poczułaś jak coś ciepłego się w tobie rozlewa, ale Ayato nie przestał. Pocałował cię i złapał twoją pierś. Wtedy poczułaś spełnienie. Usta chłopaka skutecznie stłumiły twój krzyk, który wydał się bardziej jękiem. Wyszedł z ciebie kładąc się obok.

- Jak się podobała powtórka? - spytał obejmując cię w pasie. Głowę ułożył tak, że czułaś jego oddech na swojej szyi. 

- Nie mam siły wrócić do domu przez ciebie, wiesz? - odpowiedziałaś starając się wyrównać swój oddech. Chłopak zaśmiał się. 

- Taki był zamiar. - odparł. Wtulił się w ciebie, a ty przytuliłaś go. 

- Jesteś niemożliwy. - powiedziałaś przymykając oczy. Jednak kochasz go i seks z nim jest nieziemski. 

- Mimo to,  zadowalam cię w zupełności. Twoje jęki mówią wszystko. - rzucił i pocałował cię w policzek. Uśmiechnęłaś się lekko. Obróciłaś głowę w jego stronę. 

- Jesteś głupi. - odpowiedziałaś. Poczochrałaś mu włosy. On tylko pocałował cię delikatnie. 

- Ale twój. - powiedział. Położył cię na sobie i tak razem zasnęliście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro