Reiji | Służąca |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Shot dla @VioletChiara 

[T/i] - twoje imię 

Podniosłaś się w końcu o własnych siłach. Znowu ojciec pobił cię do nieprzytomności i wrzucił do piwnicy. Zawsze tak robi. Podpierając się o ściany wspięłaś się po kilku schodkach. Ruszyłaś na piętro, gdzie jest twój pokój. Wzięłaś szybki prysznic i ubrałaś czyste ciuchy, które zawsze masz przygotowane na wszelki wypadek. Zeszłaś na dół do kuchni. Zaczęłaś robić obiad, chociaż ledwo się ruszałaś. 

Twoja mama właśnie przykłada ci lód do opuchniętego policzka. Ojciec znowu nie był zadowolony z tego, że na obiad mięso było zbyt przypieczone. Przez ostatnie kilka miesięcy stał się okropny i nie do zniesienia. 

- Kochanie, strasznie mi przykro... - zaczęła twoja mama. Kochasz ją, ale nie lubisz, że jest tak uległa wobec ojca. 

- To w końcu mu się postaw. Nie chcę ciągle żyć w terrorze. - odparłaś oschle. Zdjęłaś lód z policzka i poszłaś do łazienki. Słyszałaś, że kobieta podążyła za tobą. 

- Nie chcę czuć się jak służąca w swoim domu. - powiedziałaś. Dokładnie obejrzałaś siniaka na twarzy. Westchnęłaś i starałaś się zahamować łzy. 

- [T/i]!!! Złaź na dół natychmiast!!! - usłyszałaś krzyk ojca. Wytarłaś twarz ręką. Zbiegłaś po schodach na parter. 

- Jestem. - odparłaś cicho nie podnosząc wzroku z podłogi

- Ktoś do ciebie przyszedł. - oznajmił po czym podszedł do ciebie

- Jeszcze raz przyjdzie ktoś niezapowiedziany to dostaniesz tak mocno, że nie wstaniesz przez kilka dni. - wyszeptał do twojego ucha i poszedł. Poprawiłaś włosy tak, żeby zakryć siny policzek. Spojrzałaś do góry. W drzwiach zobaczyłaś swojego przyjaciela - Reiji'ego. 

- Cześć [T/i], mogę? - przywitał się. Skinęłaś głową, wpuszczając go do środka. Zamknęłaś za nim drzwi i zaprowadziłaś do swojego pokoju. Mamy już nie było. Usiedliście na łóżku. 

- Czy coś się stało, że mnie odwiedzasz? - zapytałaś

- Martwię się o ciebie. Myślisz, że nie zauważyłem twojego policzka? - spytał i położył dłoń na twojej ranie. Zdziwiona spuściłaś głowę. 

- Taką miałam nadzieję. - odpowiedziałaś zgodnie z prawdą - W sumie, było gorzej. Taki policzek to praktycznie norma. Nie musisz się martwić. 

- Spokojnie, załatwię wszystko i zabiorę do siebie. Zajmę się tobą. - obiecał. Uśmiechnęłaś się delikatnie. Chciałaś w to wierzyć. 

- Z pewnością. Zawsze fajnie mieć nadzieję. To ona podtrzymuje na duchu. - odparłaś i puściłaś oczko szatynowi. Westchnęłaś cicho. 

- [T/i]... - zaczął, ale przerwałaś mu

- Nie przejmuj się mną. Dam sobie radę a najlepiej by było, gdybyś o mnie zapomniał. - powiedziałaś. Reiji nic nie powiedział. Obserwowałaś jak przez chwilę zaciskał i rozluźniał pięści. W końcu wstał z miejsca. Bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Zrobiło ci się przykro, ale nie masz zamiaru go gonić. Dla jego bezpieczeństwa. 

~***~

Zabierałaś naczynia po obiedzie, kiedy ojciec złapał cię za ramię. 

- Jutro z samego rana jedziesz do rezydencji. Będziesz tam pracować jako służąca. Przynajmniej będę miał więcej spokoju a kasy trochę przybędzie. Idź się spakować. - oznajmił i popchnął cię tak mocno, że prawie upadłaś. Nie skomentowałaś nic. Odniosłaś talerze do kuchni i bez słowa poszłaś do pokoju. Wyjęłaś walizkę spod łóżka. Wrzuciłaś tam swoje ubrania. Spojrzałaś na szafkę, gdzie leżał twój telefon. Wzięłaś go do ręki i weszłaś w wiadomości. 

Do: Reiji

Ojciec wysyła mnie, gdzieś do pracy jako służąca. Nie wiem na jak długo. Chciałam, żebyś o tym wiedział. 

Odłożyłaś telefon i przeszłaś do łazienki po kosmetyki. Schowałaś wszystko do walizki. Postawiłaś ją przy drzwiach. Postanowiłaś szybciej pójść spać. Wyjęłaś z szuflady tabletki nasenne, które bierzesz, żeby w ogóle móc spać. Połknęłaś dwie i położyłaś się do łóżka. Spojrzałaś raz na telefon, ale nie było żadnego powiadomienia. 

***

Stałaś przed wielką rezydencją ściskając dłoń na rączce walizki. Zapukałaś do drzwi. Otworzył ci mężczyzna w ubraniu służącego. 

- Witamy w rezydencji panienko [T/i]. Zapraszam do środka. - przywitał się. Weszłaś do środka. Lokaj wziął od ciebie walizkę. 

- Proszę pójść do końca korytarza i skręcić w prawo. Tam ktoś na pewno czeka na panienkę. - poinstruował cię i zniknął w mroku drugiego korytarza. Ruszyłaś wyznaczoną drogą. Weszłaś do ogromnego pomieszczenia. Zobaczyłaś sześć osób, które siedziały na kanapach i fotelach. Jeden z nich obrócił się do ciebie i wyszczerzył w bezczelnym uśmiechu. 

- Ayato? - zapytałaś. Teraz dostrzegłaś, że to bracia Sakamaki. Reiji też tu siedział. Wpatrywał się w ciebie. 

- Chodź [T/i]. - odparł a ty podeszłaś bliżej

- Czemu chcieliście mnie za służącą? - spytałaś prosto z mostu

- Nie będziesz służącą. Ten podstęp wymyślił Reiji. - pochwalił Laito i cicho się zaśmiał. Okularnik pokręcił głową wstając z miejsca. Wziął cię za rękę i pociągnął za sobą. Weszliście po schodach a chłopak wprowadził cię do biblioteki. Posadził cię na fotelu i nachylił się nad tobą. Oparł ręce po twoich bokach tak, żebyś nie mogła uciec. 

- [T/i], nie mogłem postąpić inaczej. Będziesz tu bezpieczniejsza niż w swoim domu. Ochronię cię. - odparł i ostrożnie zbliżył się do ciebie. Ściągnęłaś jego okulary odkładając je na bok. Odgarnęłaś kosmyk, który zasłaniał fragment jego oka. Wampir wpił się w twoje usta a ty oddałaś pocałunek. Po chwili odsunęliście się od siebie. Chłopak położył dłoń na twoim policzku. 

- Dziękuję Reiji. - wyszeptałaś. 

------------------------------------------------------------------

Hej, hej. Mam dla was wiadomość. Na moim profilu pojawiła się nowa książka "Diabolik lovers - specjal". Zapraszam to zajrzenia tam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro