Kanato (lemon) | Melodia |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla poconacoidlaczego

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Żyjesz z braćmi Sakamaki od bardzo dawna. Znasz ich na wylot i doskonale poznałaś ich sadystyczną stronę. Jednak Kanato zagościł w twoim sercu najbardziej. Często siedzicie razem w salonie lub na tyłach ogrodu. Na dworze często wampir śpiewa ci różne piosenki, których uwielbiasz słuchać. 

Dzisiaj wybrałaś się na mały spacer do lasu. Jednak, kiedy poczułaś zapach dymu, zaczęłaś uciekać i zagubiłaś drogę powrotną. Twoja wędrówka trwała od godziny. Rozglądałaś się wokół, żeby znaleźć cokolwiek znajomego. Objęłaś się ramionami czując zimny wiatr. Kontynuowałaś swoją drogę. Nagle usłyszałaś śpiew. Dokładnie taki sam jak Kanato. Jako, że masz doskonały i idealny słuch, z łatwością mogłaś podążyć za dźwiękami. Dotarłaś do małego budyneczku. Rozejrzałaś się wokół. 

- [T/i], szybko wróciłaś ze spaceru. - usłyszałaś. Odwróciłaś się i zobaczyłaś fioletowowłosego wychodzącego z budynku. Podbiegłaś do niego. On złapał cię i przytulił do siebie. 

- Może przejdziemy się na łąkę? - spytał. Odsunęłaś głowę od niego. Uśmiechał się delikatnie. 

- Niech będzie. - zgodziłaś się, ale wydawało ci się to dziwne. Chłopak wziął cię za rękę i poprowadził w nieznanym ci kierunku. 

- Jesteś bardzo przestraszona. Twoje serca nadal szybko bije. Powinnaś się trochę uspokoić. - rzucił wampir. Przymrużyłaś oczy i pokręciłaś nosem. Mądry się znalazł. 

- To nie ty zgubiłeś się przez pożar. - powiedziałaś półgłosem. Chłopak odgarnął gałęzie ukazując twoim oczom uroczą łączkę, która była pełna kwiatów. 

- To nie był pożar, tylko nielegalne ognisko głupich turystów. Jednak nie musisz się bać. Ze mną jesteś bezpieczna. - odparł. Ruszyłaś w głąb łąki, żeby pozrywać kwiaty. 

Po zebraniu dużej ilości, usiadłaś na ziemi, żeby chwilę odpocząć. Wampir położył się a głowę ułożył na twoich nogach. W ten sposób mógł cały czas patrzeć ci w oczy. Zaczęłaś wplatać pojedyncze kwiatki w fioletowe włosy. 

- Dziękuję Kanato. Czuję się trochę lepiej. - oznajmiłaś posyłając chłopakowi mały uśmiech. On tylko sięgnął po stokrotkę i założył ci ją za ucho. 

- Jesteś urocza, wiesz? - powiedział a ty lekko się zarumieniłaś. Oparłaś się na rękach do tyłu. Przymknęłaś oczy. 

- A tak w ogóle, to twój śpiew słyszałam, kiedy próbowałam się wydostać z lasu, prawda? - spytałaś przypominając sobie o tym. Kanato podniósł głowę z twoich nóg, bo przestałaś czuć przyjemny ciężar. Coś zasłoniło ci słońce a większy ciężar poczułaś na swoich biodrach. Otwarłaś oczy i zobaczyłaś twarz wampira bardzo blisko swojej. 

- A co zrobisz, jeśli potwierdzę? - odpowiedział pytaniem. Wzruszyłaś ramieniem i uśmiechnęłaś się lekko wyzywająco. 

- Nie wiem. Chcesz coś zaproponować? - odbiłaś piłeczkę. On tylko położył dłonie na twoich policzkach i złączył wasze usta. Z chęcią oddałaś gest. Fioletowowłosy przełożył jedną rękę na tył twojej głowy a drugą chwycił twoje ramiona i ostrożnie położył cię na ziemi. 

- Kanato... Może przenieśmy się... do domu? - zapytałaś między pocałunkami. Wampir przeniósł was do rezydencji. Położył cię na łóżku i przyssał się do twojej szyi. Zaczął robić ci malinki na szyi. Pojękiwałaś od czasu do czasu. Po chwili przewróciłaś chłopaka tak, aby był pod tobą. Usiadłaś mu na biodrach powoli zaczynając rozpinać jego koszule. Kilka guzików i już mogłaś wpatrywać się w jego blady tors. Przejechałaś po nim językiem aż do krawędzi spodni. Rozpięłaś je i zdjęłaś. Palcami jeździłaś po jego kroczu. 

- Też musisz się rozebrać, jeśli mamy się dobrze bawić. - powiedział Kanato i uśmiechnął się zboczenie. Podniosłaś się a on zaczął ściągać z ciebie ubrania. Zostałaś w samej bieliźnie. Chłopak wtulił twarz między twoje piersi i zrobił ci tam malinkę. Odpiął twój stanik, który wyrzucił w kąt pokoju. Zdjął również twoje majtki i swoje bokserki. Przyciągnął cię do siebie tak, że wisiałaś nad nim, żeby nadal mógł być blisko twoich piersi. Usadził cię tak, że jednocześnie wszedł w ciebie. Jednak postanowił całkowicie przejąć dominację i obrócił was tak, że leżałaś pod nim. Uniósł twoje nogi zaczynając się poruszać. Podobało ci się to, że Kanato rządzi. Jego pchnięcia i ruchy były mocne i stanowcze. 

Zacisnęłaś dłonie na pościeli i odchyliłaś głowę do tyłu. Mogłaś spokojnie rozpłynąć się w przyjemności. Fioletowowłosy po chwili zaczął ugniatać twoje piersi, ale robił to delikatnie. 

- Kanato... Przyspiesz trochę... - westchnęłaś a chłopak posłusznie wykonał twoje polecenie. Po chwili czułaś jak dochodzisz, ale nie zdążyłaś o tym powiedzieć. Wampir zorientował się o tym, kiedy głośno jęknęłaś. Doszedł chwilę po tobie. 

Zmęczeni rozłożyliście się na łóżku próbując uregulować swoje przyspieszone oddechy. Poczułaś jak chłopak wtula się w twój biust. Jego zimne ciało było idealną ochłodą dla twojego zgrzanego. Po chwili usłyszałaś ciche nucenie. Przymknęłaś oczy wsłuchując się w melodię 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro