KarlHeinz (lemon) | Źle, źle |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla kotomi345

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Mieszkasz w zamku króla wampirów - KarlHeinz'a. Mimo, że jesteś jego córką i siostrą trojaczków ojciec nie pozwala ci często widywać się z braćmi. Stoisz aktualnie przy oknie patrząc na ogród, gdzie kiedyś bawiłaś się z braćmi. Potem ojciec zamknął cię w pokoju i pozostawało ci tylko patrzeć na rodzeństwo. 

Twoje rozmyślania przerwał dźwięk silnika. Rozejrzałaś się i dostrzegłaś czarną limuzynę. Uśmiechnęłaś się szeroko, bo wiedziałaś co to oznacza. Twoi bracia przyjechali w odwiedziny. Nagle zamek w drzwiach trzasnął a do środka wszedł twój ojciec. 

- Widzę, że już wiesz. Idź do nich. - odparł chłodno a ty szczęśliwa wybiegłaś z pokoju i szybko popędziłaś korytarzami i schodami na dół. 

- Hej! - krzyknęłaś i rzuciłaś się na nich. Kanato z Subaru cię złapali. Przytuliłaś ich wszystkich a najbardziej wyściskałaś Ayato, Laito i Kanato. Razem przeszliście do sali jadalnej, gdzie KarlHeinz już czekał. Usiedliście na miejscach a służba podała posiłki. Szybko zjedliście i przeszliście do salonu. Wampiry opowiadały ci o swojej szkole, narzekały na Yui oraz po prostu rozmawiały z tobą. Bardzo ci tego brakowało. Starałaś się pokonać w sobie chęć powiedzenia im o tym, że czujesz się jak w więzieniu. Bałaś się, że ojciec ci tego nie popuści. Już kiedyś złapał cię jak pisałaś do nich list i siedziałaś cały tydzień w piwnicy zamknięta na cztery spusty i dopiero po wyjściu dowiedziałaś się, że minęło tyle czasu.

- [T/i], słuchasz nas? - głos Reiji'ego wyrwał cię z zamyślenia. Zwróciłaś głowę w jego stronę.

- Wybaczcie, ale zamyśliłam się. Mówcie dalej. - odparłaś uśmiechając się do braci. Laito usiadł bliżej ciebie i otoczył ramieniem.

- Widzimy, że coś się dzieje. Przecież wiesz, że możesz nam powiedzieć. - powiedział. Przybrałaś najbardziej naturalny uśmiech.

- Tyle, że nic się nie dzieje. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - odpowiedziałaś i oparłaś głowę o jego tors.

- Nie kupuję tego, ale niech ci będzie. - oznajmił Ayato. Wyciągnęłaś rękę i złapałaś go tak, żeby z łatwością przyciągnąć do siebie. Przytuliłaś wampira. Chcąc nie chcąc objął cię i wtulił się. Zawsze tak robił.

- Też cię kocham braciszku. - odparłaś śmiejąc się. Podsunęłaś im kolejny temat do dyskusji.

*** 

Reszta wizyty minęła spokojnie. Odprowadziłaś braci do drzwi i szłaś sobie spokojnie korytarzem, kiedy nagle poczułaś jak ktoś łapie cię za ramię i zaciąga do jednego z pokoi. Zaczęłaś się szarpać, aż w końcu uwolniłaś się z uścisku. Odwróciłaś się do swojego oprawcy. 

- Tato! - wrzasnęłaś - Co ty robisz?

- Zamknij się. Nie krzycz tak. - poprawił swoje włosy do tyłu. Wampir podszedł do ciebie, mocno złapał za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Po chwili wgryzł się w twoją szyję nie zważając na to, że też jesteś wampirem i gdybyś nie osłabła to byś mu oddała. Pił bardzo zachłannie. 

- Przestań! Puść mnie! - krzyczałaś coraz ciszej. Wyrywałaś się, ale chwyt KarlHeinz'a był bardzo mocny. Twoja szarpanina nic nie dała. Zaczęłaś coraz bardziej słabnąć. Nogi same się uginały pod tobą. Zmrużyłaś oczy, jednak dalej starałaś się uwolnić. Wampir oderwał się od ciebie i rzucił na łóżko. Zawisnął nad tobą. Przycisnął twoje nadgarstki do materaca i patrzył ci prosto w oczy. Chwycił jedną dłonią obie ręce nad twoją głową a drugą zdarł z ciebie bluzkę. 

- Przestań! - krzyknęłaś resztkami sił

- Zawsze musisz tak krzyczeć? - spytał znużonym tonem. Zdarł twój stanik i wgryzł się w twoją pierś. Przez całe twoje ciało przeszedł ogromny ból. Wampir pił twoją krew, a dłonią jeździł po twoim brzuchu zjeżdżając coraz niżej. Zdjął twoje spodnie i zaczął masować twoją kobiecość, a ty cała trzęsłaś się ze strachu. Oderwał się od twoich piersi. Spojrzał na przerażenie malujące się na twojej twarzy. Uśmiechnął się wrednie. Po twoich policzkach spłynęły słone łzy. Zdarł z ciebie resztę materiału, który został. Zaczął sam się rozbierać a ty nie miałaś siły, żeby się ruszyć lub zawołać o pomoc. Zdjął swoje bokserki i twoim oczom ukazała się jego naprężona męskość. Ustawił się na twoje wejście, po czym brutalnie w ciebie wszedł. Pisnęłaś z bólu a po twoich udach spłynęła krew. Zaczął się w tobie poruszać, sprawiając ci ogromny ból. 

- Proszę.... Przestań... - wyszeptałaś przez łzy. Jednak wampir cię zignorował. Nie wystarczyło mu jednak tylko gwałt na tobie, ale postanowił się również zabawić w inny sposób. Zaczął wgryzać się w twoje ciało, ale po wgryzieniu się od razu wyciągał kły. Krew wylewała się z ciebie praktycznie z każdej części ciała. 

Przyspieszył jeszcze bardziej, a ty trzymałaś się kołdry czasami mocniej zaciskając dłonie na niej. 

- Ciasna jesteś! - sapnął ci do ucha. Nie odpowiedziałaś. Chciałaś, aby to był już koniec. Po pewnym czasie wampir doszedł, a ty odczułaś ogromną ulgę. Wyszedł z ciebie i wziął swoje ubrania. Szybko się ubrał i nie zważając na ciebie, wyszedł z pomieszczenia. Zdołałaś się tylko okryć kawałkiem kołdry, żeby nie leżeć zupełnie naga.

***

Po pewnym czasie znalazła ci twoja służąca, która zaniepokoiła się twoją nieobecnością w pokoju. Pomogła ci doprowadzić się do porządku i zaprowadziła cię do pokoju. 

- Jak on mógł mi to zrobić? - zapytałaś pokojówki, która rozczesywała twoje splątane włosy

- Pan jest nieobliczalny i często niebezpieczny. Na służące też często się czai. - odpowiedziała spokojnie. Pewnie nie raz zajmowała się swoją koleżanką. 

- Ja jestem jego córką! Jak można tak skrzywdzić własne dziecko? - spytałaś przez łzy, które towarzyszyły ci cały czas. Kobieta tylko wzruszyła ramionami i posłała ci współczujące spojrzenie. Westchnęłaś cicho. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro