Kou x Subaru (lemon) | W tajemnicy |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obiecany maraton zaczynamy!

Dla Rise-_-

POV. Kou

Wiecie jak to jest, kiedy czekasz na wiadomość od kogoś ważnego a nie macie nic do roboty i męczy to was, kiedy w końcu napisze? Leżąc na łóżku z głową w dół czekam aż Subaru da mi jakikolwiek znak życia. Mamy się spotkać, ale on nie chce powiedzieć o naszym związku swoim braciom. U mnie nie mają nic przeciwko mojej orientacji i tym, że spotykam się akurat z jednym Sakamaki'm. Czuję się trochę jak w filmie, gdzie para nie może się spotykać, bo ich rodziny są zupełnie inne i nie mogą zaakceptować ich związku.

Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju. Spojrzałem w tamtym kierunku, ale to tylko Ruki.

- Kou, chcesz mi pomóc w kuchni? - spytał a ja pokręciłem przecząco głową

- Czekam na wiadomość od Subaru. Mieliśmy się dzisiaj spotkać, ale on nadal chce nas ukrywać przed braćmi. - odparłem

- To może ty do niego zadzwoń. - zaproponował. Oparł się o ścianę przy wejściu.

- Lepiej nie. Subi chyba by mnie zabił, gdyby przez przypadek jeden z braci zobaczył mój numer. A poza tym nasz nadzwyczajny słuch pozwoliłby im słyszeć całą rozmowę. - powiedziałem i podniosłem się do pozycji siedzącej. Odwróciłem się do Ruki'ego.

- Jak chcesz, ale za chwilę jedziemy do szkoły, rozumiem, że ty nie masz ochoty się tam zjawić. - odparł a ja pokiwałem głową na potwierdzenie. Wampir wyszedł z mojego pokoju. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Jak oparzony dopadłem smartphone'a i odczytałem wiadomość. 

Od: Subi <3

Przyjdę do ciebie za godzinę jak reszta pojedzie do szkoły. 

Prawie podskoczyłem z radości. Wstałem z łóżka i szybko podszedłem do lustra. Wielki uśmiech gościł na mojej twarzy. Już nie mogę się doczekać naszego spotkania! 

- Kou! My idziemy! - usłyszałem krzyk Yumy. 

- Na razie! - odkrzyknąłem poprawiając fryzurę. Podszedłem do szafy i wyjąłem swój ulubiony krawat, białą koszulę oraz marynarkę z przyszytym futerkiem. Zdjąłem górną część garderoby. Ubrałem koszulę zapinając tylko trzy środkowe guziki. Nałożyłem krawat i luźno go zawiązałem. Zarzuciłem moją ulubioną marynarkę podwijając rękawy do łokci. Jeszcze zabrałem czapkę ze stroju policjanta. 

Tak zająłem się strojeniem, że cała ta godzina zleciała mi bardzo szybko. Zrozumiałem to, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Zbiegłem po schodach i dopadłem do drzwi. Szybko je otwarłem wpuszczając Subaru do środka. 

- Tęskniłem! - krzyknąłem rzucając się chłopakowi na szyję. On tylko westchnął, ale przytulił mnie mocno. 

- Dla mnie tak się wystroiłeś? - spytał, kiedy w końcu go puściłem. Złapał mój krawat a ja uśmiechnąłem się zawadiacko. 

- A podoba ci się? - odpowiedziałem pytaniem jadąc dłonią po jego torsie. Spojrzałem na chłopaka a on niespodziewanie wziął moją twarz w dłonie i wpił się w moje usta. Zarumieniłem się lekko, ale z chęcią oddałem gest. Subaru teleportował nas do mojego pokoju i popchnął na łóżku. Przewróciłem go na plecy, żeby dominować. Białowłosy przyciągnął mnie za krawat łącząc z powrotem nasze usta. Zrzucił mój kapelusz z głowy i zabrał się za rozpinanie koszuli. Nie chciałem być gorszy. Sprawnie zająłem się rozporkiem jego spodni, żeby mieć to później z głowy. Podwinąłem jego koszulkę a on mi pomógł i sam ściągnął materiał przez głowę. Przejechałem dłonią po jego torsie. Nie mogłem się powstrzymać. Białowłosy położył dłoń na miejscu mojego serca i przejechał nią na kark. Przyciągnął mnie z powrotem do siebie łącząc nasze usta. Następnie zdjął ze mnie marynarkę razem z koszulą. Trochę mu pomogłem, ale po chwili wisiałem nad nim bez górnej części garderoby. Postanowiłem się trochę pobawić i przejechałem ustami na jego szyję. Zrobiłem mu malinkę. Pewnie będzie zły za to, ale co mi tam. Poczułem jak jego ręka wędruje wzdłuż mojego kręgosłupa i z powrotem. Czułem jak mój członek staje gotowy do akcji. Zobaczyłem skupienie na twarzy Subaru i z tęgą miną wstałem znad niego. Oboje szybko zdjęliśmy spodnie. Białowłosy chwycił mnie za ramiona i obrócił tyłem do siebie. Wszedłem na materac na klęczkach. Poczułem jego palce w okolicach mojego członka a następnie przejechał wyżej. Jęknąłem cicho co tylko bardziej go przekonało. Ustawił się tuż przy wejściu. Czułem, że miał chwilę zawahania. Dałem mu czas, bo zupełnie to rozumiałem. Jednak, kiedy poczułem rozrywające uczucie wypełnienia, uśmiechnąłem się mimo bólu. Zaczął się poruszać a ja rozkoszowałem się tymi uczuciami. Po kilku ruchach poczułem lekką przyjemność, która z każdą chwilą była coraz większa. Jęknąłem głośno. Cały czas czułem się wspaniale mimo małego bólu. Nagle poczułem falę rozkoszy przepływającą przez moje ciało. Coś ciepłego wypełniło mnie a następnie Subaru wyszedł ze mnie. Opadł wykończony na poduszki a ja spojrzałem na niego. Zbliżyłem się i widząc jego delikatne rumieńce, uśmiechnąłem się szatańsko. 

- Następnym razem się zamienimy. - wyszeptałem koło jego ucha. Obserwowałem jak czerwieni się jeszcze bardziej. Zachichotałem i podłożyłem mu swoje ramię pod głowę. Obrócił się, żeby wtulić się we mnie. 

- Jesteś słodki Subaru. Kocham cię. - powiedziałem wplątując palce w jego włosy i delikatnie je przeczesując. Zakryłem nas do połowy cienką kołdrą. Usłyszałem spokojny oddech chłopaka, który zasnął. Uśmiechnąłem się również przymykając oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro