Laito (lemon) | Opiekunka |
Dla Nikisia02
Ściąga:
[T/i] - twoje imię
Wysiadłaś z samochodu, który zatrzymał się pod wielką rezydencją. Przeszłaś przez bramę i wielki ogród. Podeszłaś pod drzwi, ale one same się uchyliły. Zajrzałaś do środka.
- Ale czad! - powiedziałaś do siebie. Weszłaś do wielkiego pomieszczenia. Rozejrzałaś się wokół. Zobaczyłaś postać, która kierowała się w twoją stronę.
- Czegoś tu szukasz? - usłyszałaś pytanie. Echo rozniosło je po kątach.
- Ja miałam tutaj zajmować się budynkiem oraz szóstką braci. Przysłał mnie sam KarlHeinz. - odpowiedziałaś chociaż nie bardzo widziałaś komu. Z cienia wyszedł mężczyzna w okularach.
- Panienka [T/i]? - zapytał
- No. A ty nie wyglądasz na dziecko. - odparłaś podejrzliwie. On tylko westchnął pod nosem i położył dłoń na czole.
- Oczywiście, że nie. Jestem Reiji Sakamaki. Chodź do salonu, poznasz resztę. - oznajmił. Poszłaś za nim. W pomieszczeniu nikogo nie było.
- Spokojnie, zaraz przyjdą. Usiądź. - powiedział. Rozglądając się zajęłaś miejsce na kanapie.
- Ne~ Ne~ Jaka słodka! - usłyszałaś a po kilku sekundach poczułaś jak ktoś cię obejmuje. Obróciłaś się w tamtą stronę.
- To jest Laito. - przedstawił okularnik.
- Miło cię poznać Bitch-chan. - odparł rudowłosy. Po chwili przybyła jeszcze czwórka facetów. Wszyscy zostali ci przedstawieni.
- Jestem [T/i], mam się wami zajmować, ale po rozmowie z waszym ojcem byłam nastawiona na dzieci a nie prawie dorosłych facetów. - powiedziałaś, żeby sama się przedstawić. Trochę byłaś zdziwiona.
- W sumie Kanato to takie dziecko. - zażartował Ayato. W zamian dostał poduszką centralnie w twarz od fioletowowłosego.
- Spokojnie chłopcy! Przecież to nie znaczy, że sobie z wami nie poradzę. Nie rzucajcie rzeczami, bo możecie coś stłuc. - przestrzegłaś ich - Dobrze, to powiedzcie mi jak wygląda podział obowiązków.
- Generalnie to wszystko robi Reiji lub chowańcy. - odparł Subaru
- Naprawdę? Nie dziwię się, że ojciec załatwił wam niańkę! Takie duże wampirki a nie umiecie posprzątać lub zrobić coś do jedzenia? - odpowiedziałaś pytaniem. To jest po prostu niemożliwe. Jakaś masakra w tym domu.
- Najwidoczniej. - powiedział Shuu. Załamałaś ręce i oparłaś głowę o lewe ramię. To naprawdę będzie trudne.
- Okej. Jest was sześcioro. Reiji, dostajesz dwa tygodnie wolnego. Nie sprzątasz i nie gotujesz. Zajmiesz się tam swoimi rzeczami. A reszta po kolej będzie się uczyć razem ze mną. Każdego dnia ktoś inny. Pierwszy tydzień gotowanie a drugi sprzątanie, potem będziecie to robić regularnie. - zarządziłaś - Od jutra zaczynamy! Ustalcie kto pierwszy czeka na mnie w kuchni od rana. - oznajmiłaś. Wstałaś i Reiji zaprowadził cię do pokoju. Zostawiłaś wszystkie rzeczy i poszperałaś po pomieszczeniu, żeby się rozeznać. Rozpakowałaś się. Nagle usłyszałaś wołanie z dołu. Zbiegłaś i zastałaś szóstkę małych dzieci.
- Co tu się wyrabia? - zapytałaś zdziwiona
- Nie wiemy, gdy rozmawialiśmy coś wpadło wybijając okna. Rozpylił się jakiś dym i staliśmy się dziećmi! - odpowiedział Reiji. Cała szóstka podbiegła do ciebie. Wtuliła się w twoje nogi.
- Ojej! No cóż... Będę musiała jednak zająć się dziećmi. - powiedziałaś. Podniosłaś Subaru do góry a on przytulił się do ciebie.
- Zaprowadzę was do pokoi. Chodźcie. - zarządziłaś i złapałaś Laito za rączkę. Reszta poszła za tobą. Ułożyłaś wampirki do łóżek, bo byli zmęczeni. Jedynie rudowłosy wampirek nie chciał spać i pozwoliłaś mu iść ze sobą do kuchni. Posadziłaś go na blacie.
- Chcesz coś do jedzenia? - zapytałaś
- Makaroniki! - odpowiedział. Wyjęłaś kilka sztuk z opakowania w lodówce. Dałaś je chłopcu. Zajadał się a ty przyglądałaś mu się. Wyglądał naprawdę uroczo.
- Na pewno nie jesteś zmęczony Laito? - spytałaś. Wampirek spojrzał na ciebie swoimi zielonymi oczkami.
- Nie! Jesteś naprawdę ładna [T/i]. - odparł zjadając ostatnie ciastko. Zaśmiałaś się.
- Dzięki. - powiedziałaś
- Na serio! Chcę, żebyś się ze mną umówiła! - zażądał zeskakując z blatu. Objął twoje nogi. Podniosłaś go do góry. Nie zdążyłaś nic powiedzieć a rudowłosy wpił się w twoje usta. Szybko obróciłaś głowę w bok.
- Nie w tej postaci mały. - odparłaś - To trochę dziwne.
- Jesteś zmęczona! Chodź ze mną. - powiedział zeskakując z twoich rąk. Złapał za jedną dłoń i pociągnął za sobą. Zawędrowaliście do jego pokoju. Dał radę jakoś usadzić cię na łóżku.
- Musisz się ze mną położyć! - zaczął skakać po łóżku. Ułożyłaś się z nim na materacu. Wtulił się w ciebie i zasnął. Po chwili również ty zasnęłaś.
~***~
Obudziłaś się w nocy, gdy ktoś zaczął ściągać twoje ubrania. Jednym okiem zobaczyłaś, że gaz przestał działać i Laito znowu jest normalny.
- Chyba już wróciłeś do normy. - wymruczałaś półgłosem. Chłopak wyszczerzył się i teraz wpił się w twoje usta. Objęłaś jego kark. Wplątałaś palce we włosy wampira.
- Tak i zaraz nawet to poczujesz. - wyszeptał do twojego ucha. Ściągnął twoją koszulkę i stanik. Obrócił twoje ciało na brzuch. Zdjął dolną część bielizny. Nachylił się nad tobą. Polizał twój policzek i złapał twój podbródek. Obrócił go w swoją stronę i wpił się w twoje usta. Wszedł w ciebie, ale pocałunek skutecznie stłumił krzyk. Ruszał się w tobie tak szybko, mocno, że po kilku minutach doszłaś. Obrócił cię na plecy i zaczęło się od nowa. Tym razem jeszcze wgryzł się w twoją szyję a jego dłonie były dosłownie wszędzie.
W pewnym momencie lekko uniósł cię do góry i doszedł w tobie. Razem opadliście zmęczeni na poduszki. Wampir mocno przytulił się do twoich pleców a jego zimna skóra skutecznie chłodziła twoje ciało rozgrzane od emocji i doznań.
- Taką opiekunkę to ja rozumiem. - wyszeptał do twojego ucha. Złapał jedną twoją pierś i położył głowę tak, żebyś czuła jego oddech na szyi. W takiej pozycji zasnęliście.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro