Laito (lemon) | U pielęgniarki |
Shot dla Nikisia02
Ściąga:
[T/i] - twoje imię
Siedzisz sobie na ławce przed salą, w której masz lekcję i starasz się ignorować swoje namolne koleżanki z klasy. Nie wiesz kto rozpowiedział wiadomości o tym, że zaczęłaś chodzić z Laito, ale z chęcią byś tego kogoś udusiła.
- Dość! Mam dość waszego gadania! - krzyknęłaś wstając z miejsca. Przecisnęłaś się przez tłum i dobiłaś do twardego torsu. Oczywiście Laito musiał się pojawić w najbardziej nieodpowiednim momencie. Wzięłaś go za rękę i pociągnęłaś za sobą. Wyszliście na dach.
- Powiedz mi kto jest odpowiedzialny za te plotki. - zażądałaś. On tylko uśmiechnął się kpiąco.
- Ja. - odpowiedział krótko. Wkurzyłaś się jeszcze bardziej i rzuciłaś się na niego z pięściami. Na twoje nieszczęście złapał obie twoje ręce. Przyciągnął cię do siebie.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłaś. Wampir wpił się w twoje usta, ale odepchnęłaś go. Widziałaś wkurzenie na jego twarzy. Przyszpilił cię do ściany. Dał kolano pomiędzy twoje nogi, żebyś nie mogła uciec a twoje nadgarstki trzymał w żelaznym uścisku.
- Nie uciekaj Bitch-chan. Tylko stracisz czas, który możemy razem wykorzystać w inny, przyjemniejszy sposób. - wyszeptał ci do ucha. Zdziwiłaś się, ale posłałaś chłopakowi wyzywający uśmiech.
- Co powiesz na gabinet pielęgniarki? Jej dzisiaj w ogóle w szkole nie ma. Nikt nam nie przeszkodzi. - zaproponowałaś. Wampir puścił twoje nadgarstki i przeniósł dłonie na twoją talię. Ty oplotłaś jego szyję ramionami i złączyłaś wasze usta. Laito teleportował was do gabinetu pielęgniarki. Rozpięłaś jego koszulę i ściągnęłaś razem z marynarką. Krawat zostawiłaś. Wampir również ściągnął z ciebie mundurek zostawiając cię w samej bieliźnie. Przejechał ustami na wrażliwe miejsce za uchem i zassał skórę. Przy jękach zajęłam się jego spodniami, które po chwili opadły na podłogę. Złapałam za wybrzuszenie a wampir jęknął prosto do twojego ucha. Popchnął cię na kozetkę. Usiadłaś na niej a kapelusznik umiejscowił się pomiędzy twoimi nogami. Złapał twoje biodra przybliżając cię do siebie. Zdarł z ciebie majtki i odpiął stanik. Stworzył szlak pocałunków do twoich piersi. Złapał w zęby jeden twój sutek. Przygryzał go i ssał a ty jęczałaś coraz głośniej wplatając palce w jego włosy.
- Nie wytrzymam. Jesteś taka słodka Bitch-chan! - odparł chłopak. Szybko ściągnął swoje majtki a ty złapałaś jego kolegę w swoje ręce. Laito wrócił ustami do twoich a dłonią masował twoją łechtaczkę. Włożył w ciebie jeden palec a ty westchnęłaś z przyjemności. Sama zaczęłaś ruszać ręką na jego penisie. Wampir przygryzł twoją wargę a ty czułaś, że za chwilę nie dasz rady.
- Wejdź we mnie. - poprosiłaś odrywając się do chłopaka. On tylko uśmiechnął się i ustawił swojego przyjaciela przy twoim wejściu. Złapał twoje biodra wchodząc w ciebie. Oplotłaś go nogami i rękami a on zdjął cię z leżanki. Wbijał się w ciebie mocno i szybko a ty jęczałaś z przyjemności. W pewnym momencie poczułaś, że zaraz dojdziesz. Rudowłosy przyspieszył a ty krzyknęłaś głośno dochodząc. Jednak to nie był koniec. Wampir postawił cię na podłodze i odwrócił do siebie tyłem.
Zrobiliście kilka rundek w każdej pozycji, która wam przyszła do głowy. Przegapiliście wszystkie lekcje, ale wcale nie żałowaliście.
~ miesiąc później ~
Stoisz przed rezydencją Sakamaki'ch. Czekałaś na Laito, żeby przekazać mu ważną wiadomość.
- Hej [T/i], co się stało? - usłyszałaś jego głos. Nabrałaś powietrza do płuc na odwagę.
- Muszę ci coś powiedzieć. - oznajmiłaś poważnie
- Jesteś chora? Wyjeżdżasz? Czy... - przejął się nie dając ci nic powiedzieć
- Laito, ja jestem w ciąży! - krzyknęłaś przerywając wampirowi. Spojrzał na ciebie zdziwiony. Przez chwilę trawił tą informację a po chwili uśmiechnął się szeroko i przytulił cię do siebie.
- Nasza córeczka będzie się nazywać Ao. - oznajmił
- Skąd wiesz, że to będzie ona? Przecież to może być chłopiec. - odparłaś szczęśliwa, że wampir tak dobrze przyjął tą wiadomość.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro