Subaru | Głupawka |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla subasaki (wybacz, że tak długo)

[T/i] - twoje imię

[t/u/k] - tytuł ulubionej książki

Dzisiaj pomagałaś w sprzątaniu rezydencji. Znosiłaś pudła do piwnicy razem z Subaru.

- Gdzie je położyć? - zapytałaś, gdy już zeszliście po schodach

- W kącie przy beczkach. - odpowiedział. Skinęłaś głową i zlokalizowałaś, gdzie masz odstawić pudła. Odstawiłaś je na ziemię. Z ciekawości zajrzałaś za te stare beczki. Zobaczyłaś tam kilka butelek. Obejrzałaś się do tyłu, ale Subaru nurkował po drugiej stronie pomieszczenia w jakiś starych kartonach. Szybko i po cichu podniosłaś jedną butelkę.

- Czerwone, rocznik 1847? - przeczytałaś szeptem. Na twoje usta wkradł się chytry uśmiech. Wzięłaś jeszcze dwie butelki i schowałaś je pod sweter.

- Idę już do pokoju Subi! - odkrzyknęłaś do chłopaka

- Dobra. I nie mów tak do mnie! - odparł a ty zaśmiałaś się głośno i poleciałaś do siebie.

W swoim pokoju wyjęłaś butelki. Starannie schowałaś je pod łóżkiem w walizce, która stoi pusta. Weszłaś do łazienki na szybki prysznic, bo nie chciałaś chodzić cała z kurzu i innych, podobnych rzeczy. Cała czynność zabrała ci piętnaście minut. Ubrałaś swoją ulubioną piżamę w jednorożce i wróciłaś do pokoju starając się wysuszyć swoje włosy ręcznikiem. Na twoim łóżku leżał Subaru.

- Subi, co ty tu robisz? Zazwyczaj przychodzisz później. - powiedziałaś i podeszłaś do wielkiego lustra, żeby rozczesać lekko wilgotne włosy. Chłopak podszedł do ciebie. Przytulił się do twoich pleców.

- Chciałem po prostu trochę więcej czasu spędzić z tobą. - odparł. W duchu odetchnęłaś z ulgą, że wcześniej schowałaś te butelki z winem. 

- Naprawdę się cieszę, ale jestem zmęczona. Pójdę jeszcze do Reiji'ego, żeby mu powiedzieć, że zostanę jutro w domu. - oznajmiłaś i zarzuciłaś na siebie swój ulubiony szlafrok. Białowłosy tylko pokiwał głową. 

Szybko załatwiłaś sobie wolne do końca tygodnia i wróciłaś do pokoju. Położyłaś się do łóżka a Subaru od razu przytulił cię do siebie. 

~***~ 

Zamknęłaś drzwi za wampirami. Pojechali do szkoły a ty masz całą rezydencję dla siebie przez kilka godzin. Pobiegłaś od razu do pokoju. Wyjęłaś butelki z trunkiem. Zabrałaś je do salonu. Wyjęłaś kieliszek z szafki. Wzięłaś sobie jeszcze [t/u/k] książkę i czytając popijałaś sobie wino.

Oczywiście po kilku minutach postanowiłaś zejść do piwnicy po jeszcze dwie lub trzy butelki, ponieważ już ci się skończyło a nie byłaś nawet w połowie książki.

W końcu wyszło na to, że wypiłaś z pięć butelek. Chodziłaś po całej rezydencji i zbierałaś różne rzeczy, które wydawały ci się dziwne. 

- [T/i]! Gdzie jesteś? - usłyszałaś wołanie Subaru. Przestraszyłaś się i upuściłaś wszystko. 

- O kur... wa... - wybełkotałaś. Zobaczyłaś wampira, który musiał usłyszeć bardzo wyraźny huk. Szybko podszedł do ciebie i wciągnął głęboko powietrze.

- Piłaś. Mów ile. - zażądał twardo. Ty tylko się zaśmiałaś i oparłaś dłonie na jego torsie.

- Subi! Ja ci... powiem, że nic... nie piłam. - odpowiedziałaś bełtając. Chłopak nic nie powiedział tylko podniósł cię do góry i przerzucił sobie przez ramię. 

- Co ty robisz? ... Zaraz przyjdzie tu mój ... chłopak i zobaczysz. - odparłaś starając się wyrwać

- Tak, tak. - machnął ręką

- On umie rozpierdzielać ściany... i jest strasznie uroczy jak się rumieni... - powiedziałaś. W końcu zostałaś postawiona na nogi, które ledwo cię utrzymywały. Obróciłaś się i zobaczyłaś łóżko. W duchu podziękowałaś za nie. Zrobiłaś trzy kroki i walnęłaś się na nie od razu zasypiając. 

***

Obudziłaś się z ogromnym bólem głowy. Zobaczyłaś, że leżysz w pokoju swojego chłopaka. Nawet byłaś przebrana w jakąś za dużą koszulkę, ale na szczęście miałaś na sobie bieliznę. Pokręciłaś głową i dostrzegłaś, że na brzegu łóżka siedzi wampir. Był obrócony plecami do ciebie. 

- Hej Subaru. - powiedziałaś. On zwrócił głowę w twoją stronę. Wstał z miejsca i podał ci opakowanie tabletek ze szklanką wody. Wzięłaś dwie. Przyjrzałaś się mu dokładniej, gdy odkładał rzeczy. 

- Jesteś na mnie zły. - stwierdziłaś cicho

- Tak, dlatego następnym razem nie pozwolę ci zostać samej. Choćby nie wiem co. - odparł twardo. Skuliłaś się lekko. 

- W ogóle pamiętasz coś z wczoraj jak już wypiłaś? - zapytał po chwili. Usiadł blisko ciebie i złapał twoją dłoń. 

- Subaru, pamiętam tylko jak ktoś mnie niósł a ja myślałam, że mnie porywają. - odpowiedziałaś

- To byłem ja. - powiedział. Spojrzałaś na niego jak na idiotę. 

- Pierdolisz. 

- [T/i]! - ostrzegł a ty pokręciłaś oczami. Wykopałaś się spod kołdry i wdrapałaś się na kolana wampira. Wtuliłaś się w niego. 

- Kocham cię Subaru. - odparłaś starając się go trochę udobruchać. Udało ci się, bo białowłosy objął się mocno i wtulił twarz w twoje włosy. Uśmiechnęłaś się pod nosem zwycięsko. 

- Myślisz, że kara cię nie ominie? - wyszeptał ci do ucha po czym wgryzł się w twoją szyję. Jęknęłaś cicho. Wampir pił twoją krew kilka minut. 

- Subaru... może już... wystarczy...? - powiedziałaś cicho a chłopak odsunął się od ciebie. Położył cię ostrożnie na łóżku. 

- Odpocznij jeszcze a ja wrócę za chwilę. - odparł i pocałował cię w czoło. Zamknęłaś oczy zasypiając. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro