Yuma | Walka |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla Aylalight

Ściąga:

[T/i] - twoje imię

Stanęłaś naprzeciw wielkiego lustra i przymknęłaś oczy na chwilę. Chwyciłaś szablę szermierską w prawą dłoń. Zrobiłaś krok jedną nogą opuszczając ręce wzdłuż ciała. Po chwili prawą rękę uniosłaś tak, że cienkie ostrze broni szło dokładnie przez pionowy środek twojego ciała. Obróciłaś się przez lewą rękę i broń wyciągnęłaś przed siebie, stając w pozycji do ataku. Mimo, że nie lubisz typowej szermierki, kochasz walkę mieczami. Kiedy usłyszałaś cichy szmer teleportacji, uniosłaś prawą dłoń do góry. Kilkoma wręcz tanecznymi krokami okręciłaś się kilkukrotnie nabierając rozpędu. Otworzyłaś oczy a broń zatrzymałaś milimetry od policzka Yumy. To on teleportował się do twojej sali treningowej. 

- Czego tu szukasz? - westchnęłaś opuszczając szablę. Wampir wyszczerzył kły w swoim głupawym uśmieszku. 

- Ruki woła na obiad. Chyba, że sobie coś upolujesz. - zaśmiał się. Prychnęłaś i wycelowałaś w jego pierś. 

- To, że jesteś wampirem, nie znaczy, że jesteś niezniszczalny. - odparłaś z zaciętą miną. Chłopak nie ruszył się ani o krok. 

- Wiesz, że zabicie wampira jest pokazem najsilniejszej miłości, jaką można kogokolwiek darzyć? - spytał robiąc krok do przodu tak, że dotykał ostrego czubka szabli. Gdybyś włożyła odrobinę siły i pchnęła go, już by leżał martwy. Prychnęłaś cicho. 

- To analogicznie, musiałabym cię całować przez wieczność, żeby pokazać ci swoją nienawiść. A tego nie zrobię. Więc się ciesz, że jesteś dla mnie neutralny. - odparłaś z kpiącym uśmieszkiem. Schowałaś broń na miejsce i obeszłaś Yumę. Stanęłaś za jego plecami nie obracając się. 

- Co powiesz na walkę po obiedzie? Przynajmniej zobaczymy jak bardzo mnie kochasz. - zaproponowałaś uśmiechając się sarkastycznie. Doskonale wiedziałaś, że chłopak podejmie rzuconą rękawicę, choćby nie wiadomo co. 

- Z wielką chęcią. - odparł. Poszłaś w stronę jadalni. Usiadłaś na swoim miejscu a po chwili przyszedł Yuma. Ruki z Kou przynieśli jedzenie na stół. 

Przez cały posiłek toczyłaś pojedynek na spojrzenia z Yumą. Rozpraszał cię jego wzrok połączony z prześmiewczym uśmieszkiem. Na szczęście, Ruki zapędził go do pomocy przy sprzątaniu. Azusa podał ci pogniecione zawiniątko, ale nie zdążyłaś go rozwinąć, bo za tobą stanął Yuma.

- Idziesz walczyć? - spytał. Uśmiechnęłaś się szeroko i wstałaś z miejsca.

- Oczywiście. - odpowiedziałaś. Razem przeszliście do sali treningowej. Po drodze rozwinęłaś kartkę. Charakterystycznym pismem Yumy była napisana przekreślona treść:

[T/i], nie wiem jak ci powiedzieć o swoich uczuciach.

Chyba zacznę wprost. Kocham cię [T/i].

Czemu to brzmi tak błaho? To najsilniejsze uczucie kiedykolwiek czułem a mimo to nie jestem w stanie tego wyrazić.

Wzruszyłaś się, ale pod spodem był dopisek Azusy.

On naprawdę cię kocha [T/i]. Zrób pierwszy krok, bo on boi się odrzucenia.

Zwinęłaś kartkę i schowałaś ją do kieszeni. Yuma przepuścił cię w drzwiach. Weszłaś do środka i od razu chwyciłaś za szablę.

- Powiedz czy to prawda. - zażądałaś. Skierowałaś broń w stronę chłopaka. Skrzyżował szablę z twoją.

- Ale co? - spytał. Ruszyłaś do ataku rozpoczynając pojedynek. Po całym pomieszczeniu niósł się odgłos obijania się metali ze sobą. Cały czas atakowałaś a chłopak tylko się bronił.

- Azusa dał mi kartkę. To było ewidentnie twoje pismo. - powiedziałaś. Dotknięłaś czubkiem broni miejsca, gdzie powinien mieć serce. Praktycznie nie miał ruchu, bo znalazł się pod ścianą.

- No i? Nie mam zamiaru niczego się wypierać. - odparł odważnie. Westchnęłaś i opuściłaś szablę.

- Wiesz, że nie powinieneś tego robić? Jestem tu tylko po to, aby trenować. Po to KarlHeinz powołał mnie do armii i uczynił służenie w armii jako życiowy cel. Mam być jego naczelnym dowódcą. Nie mogę mieć chłopaka, który będzie na mnie czekał. - wyjaśniłaś. Stanęłaś przed lustrem i patrzyłaś na odbicie sali. Będziesz musiała napisać o przeniesienie do innego miejsca.

- Myślisz, że chciałem, abyś to była ty? Podobno cierpienie dla wampira to przyjemne uczucie, ale jak myślę o tym, że wyjedziesz i już cię nie zobaczę to nie mogę znieść tego widoku w swoim umyśle. - powiedział stojąc w miejscu, gdzie go zostawiłaś. Spojrzałaś w swoje oczy w odbiciu lustrzanym i zobaczyłaś prawdę. Wcale nie chcesz go opuszczać. Ty też go kochasz. Uderzyłaś w lustro z całej siły. Roztrzaskało się w drobny mak a ty miałaś pełno odłamków w przedramieniu. Upadłaś na kolana a twoich oczach pojawiły się łzy.

-[T/i], co ty wyprawiasz? - spytał podbiegając do ciebie. Pomógł ci się podnieść i wziął cię na ręce.

- Yuma... Czemu?... - zapytałaś ocierając mokre policzki. Wampir z pomocą swojej szybkości zaniósł cię do łazienki w twoim pokoju. Usadził cię ostrożnie na brzegu wanny.

- Co "czemu"? - zadał pytanie podczas szukania apteczki. Po chwili znalazł ją. Zaczął oczyszczać twoje przedramię i kolana, które ucierpiały, kiedy na nie upadłaś.

- Byłoby mi o wiele łatwiej, gdybyś nie czuł tego samego co ja... Mogę jakoś powstrzymać swoje uczucia, ale jak mam to zrobić, kiedy wiem ze czujesz to samo? - odpowiedziałaś. Oczy wampira zaczęły się niebezpiecznie jarzyć. Zrozumiałaś po kilku sekundach, czemu tak się stało. Podsunęłaś mu przedramię prawie pod nos, żeby mógł napić się twojej krwi. Widziałaś jak walczy ze sobą, ale w końcu przyłożył opatrunki do rany i obwiązał bandażem. Złapał twoją dłoń w swoje. Pocałował palce i spojrzał na ciebie.

- Wystarczy tyle, ile już dzisiaj straciłaś krwi. - odparł. Zajął się twoimi kolanami. Trwaliście w ciszy. Wampir szybko się z tym uwinął. Po posprzątaniu rzeczy, zaniósł cię na łóżko.

- Odpocznij. - powiedział. Złapałaś go za rękę.

- Najpierw ze mną porozmawiaj. - zażądałaś. Yuma westchnął, ale usiadł obok ciebie.

- O czym? - spytał. Przewróciłaś oczami i obróciłaś jego twarz w swoją stronę.

- Nie mam zamiaru cię zabijać z miłości, więc uznaj to jako wyznanie. - powiedziałaś i połączyłaś wasze usta. Wampir ochoczo oddał gest obejmując cię mocno.

- Zostaniesz ze mną? - spytał odsuwając się trochę

- Jasne. - zaśmiałaś się. Przytuliłaś go bliżej siebie i razem położyliście się w poprzek łóżka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro