Błyszczące Oczy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zielonowłosy chłopak z uwagą przyglądał się znudzonej sylwetce Tori. Szarooka siedziała na przeciwko niego i spożywała swój makaron z warzywami, nikomu nie umknęło, że dziewczyna ma problem z ocenieniem odległości. Nie raz zdarzyło jej się wejść w drzwi na korytarzu lub za późno się zatrzymać i upaść na stół.

- Tori-chan, o co z tym chodzi? - Zielonowłosy zaczął dziwnie wymachiwać dłońmi wskazując jednocześnie na twarz dziewczyny.

- Nie rozumiem o co ci chodzi Izuku. Każdy lubi coś od czasu do czasu w sobie zmienić. - Odparła i pierwszy raz podczas posiłku spojrzała na chłopaka. Jego mina wyrażała niezrozumienie, tak samo jak siedzących obok niego chłopaków – Shoto i Katsuki'ego. - Miałam mały wypadek podczas treningu. Za kilka dni wszystko powinno być dobrze. - Dodała widząc jak czerwonooki blondyn zmienił nagle wyraz twarzy. Była to, ta mimika świadcząca, że chłopak jest bliski wybuchnięcia i lada moment znacznie wrzeszczeć na swoją przyjaciółkę, rzucają po drodze różnorodnymi obelgami. - Proszę was, zachowujcie się jakby nic się nie zmieniło. Źle się czuję z tą przepaską. - Jej ręką automatycznie dotknęła czarnej opaski na jej prawym oku.

Chłopcy przytakneli niepewnie ruchem głowy i nie drążyli dalej tematu, jednak było po nich widać, że ich ciekawość jest nienasycona. Byli wstanie wyobrazić sobie okropną bliznę, soczystego siniaka lub inną zmianę znajdującą się pod materiałem opatrunku, ale o nic nie dopytywali.

Dzień w szkole minął spokojnie i zwyczajnie.
Kacchan jak zawsze krzyczał na wszystkich do okoła.
Izuku zawzięcie doskonalił swoje notatki i mamrotał niezrozumile pod nosem, co jakiś czas powracając do otaczającej go rzeczywistości.
Shoto spędzał czas w towarzyszył czarnowłosej, prowadząc miłe rozmowy na błahe jak i te ważne tematy, lub poprostu ciesząc się jej obecnością w ciszy.

Po skończonych zajęciach wraz z podekscytowanym blondynem udała się na halę treningową. Udało im się ubłagać Aizawa'e o pozwolenie przeprowadzenia treningu na jednej ze szkolnych hal.

- Chodź się przebrać. Za pięć minut chcę cię tu widzieć spowrotem. - Oznajmił blondyn zmierzając w kierunku męskiej szatni. - Mamy tylko dwie godziny, pamiętaj o tym. - Rzucił przez ramię nim zniknął za białymi drzwiami ze srebrną plakietką na której był napis "szatnią męska".

Tori zacisnęła dłoni na ramieniu swojej torby i szybko weszła do damskiej szatni. Założyła swój strój bohaterski i podeszła do małego wiszącego na ścianie lustra. Czarne włosy kaskadą opadały jej na ramiona a kilka niesfornych kosmyków zakrywało oczy, a dokładniej oko i lekarską opaskę.

Dotknęła jej, a następnie przejechała dłonią do należących do opatrunku sznurków. Pociągnęła za jeden z nich i pozwoliła swobodnie opaść zakryciu jej szarego oka.

Ku jej zdziwieniu wszystko było w porządku. Nie było żadnych nadzwyczajnych zmian, których musiała się obawiać. Jakby dla upewnienia samej siebie dotknęła jeszcze raz ręką okolice oka i nie zauważając nic niepokojącego odetchnęła z ulgą.

Wszystkie objawy jakie towarzyszyły jej rano zniknęły. Nie spodziewała się tak szybkiego pozbycia opatrunku.
Schowała wspomniany przedmiot do torby i wróciła na halę.

Odrazu w oczy rzucił jej się blondyn rozciągający swoje mięśnie. W milczeniu dołączyła do niego i sama przystąpiła do rozgrzewki by po chwili zacząć obiecany Kacchan'owi trening.

Zmęczona opuściła halę. Tym razem to ona musiała czekać na blondyna. By umilić sobie te kilka minut usiadła na kamiennym murku przy drzewie. Wyjęła z torby butelkę z wodą i w kilka sekund opróżniła ją całą.

Rozejrzała się po okolicy. Słońce po woli chyliło się ku zachodowi tworząc przyjemną atmosferę. Temperatura powoli spadała ale nie na tyle by przechodnią było zimno. Kwiaty powoli zaczęły się wyłaniać i puszczać pierwsze pąki, a koty chętniej przemieszczały się uliczkami szukając odpowiedniego miejsca na ucięcie drzemki.

- Jestem. - Głos czerwonookiego przerwał otaczająca Ishi ciszę wzbogacoaną co jakiś czas śpiewem ptaków.

Wstała i zrównała krok z chłopakiem. Szli w ciszy, oboje byli wykończeni po treningu.

- Słuchaj Tori. - Głos chłopaka był cichy i niepewny, a on sam nerwowo drapał się po karku. - Jakby to. - Stanął nagle i odszukał szare tęczówki dziewczyny. - Tori, powiem to raz więc proszę cię słuchaj. - Powiedział i nabrał sporą ilość powietrza w płuca by po chwili wypuścić je ze światem. Jego mina była niepewna.

- Co się stało Kacchan? - Stan chłopaka zaczął martwić dziewczynę. Owszem gdy byli sami blondyn stawał się mniej agresywny a bardziej ludzki. Jednak takiego widziała go pierwszy raz. Położyła dłoń na jego ramieniu chcąc w ten sposób dodać mu otuchy.

- Tori, przepraszam za to co wydarzyło się na treningu. - Powiedział ciurkiem przerywając kontakt wzrokowy. Jego policzki stały się lekko purpurowe. - Naprawdę nie chciałem tak mocno uderzyć. Mam nadzieję, że z twoim nadgarstkiem będzie wszystko dobrze.

Dziewczyna przez chwilę przybrała zdziwiony wyraz twarzy i dopiero po chwili zrozumiała o co chodzi przyjacielowi. Spojrzała na swój lekko napuchnięte nadgarstek i machnęła drugą ręką olewawczo.

- To nic takiego. - Posłała Bakugo radosny uśmiech i ruszyła do przodu.

Do domu dotarła dopiero gdy na niebie malował się abstrakcyjny pejzaż w pastelowych odcieniach.
Przyszła szybkim krokiem marmurowy hol, długie schody i korytarz by zamknąć się w swoim pokoju.

Rzuciła torbę gdzieś w okolice szklanego biurka i pognała do łazienki połączonej z jej azylem. Wzięła orzeźwiający chłodny prysznic i złożyła na siebie szare dresy i czarną męska bluzę z czerwonym nadrukiem, a na stopy wsunęła puchate różowe skarpetki. Rozczesała mokre włosy i nałożyła materiałową czarną opaskę w białe wzorki. Tak odziana zasiadła przy biurku i wyciągnęła z torby swoje podręczniki zeszyty.

Wykonanie pracy domowej zajęło jej jakaś godzinę, po tym wyczerpującym zadaniu opadła brzuchem na duże łóżko i chwyciła telefon. Nim zdarzyła go dobrze odblokować w oczy rzuciły jej się powiadomienia od heterochromisty. Szybko odpaliła komunikator i weszła w czat z Todorokim.

Shoto
Jak się czujesz?

19:28

Shoto
Powiesz kiedyś co tak naprawdę się wydarzyło, że musiałaś założyć opaskę?

19:30

Shoto
Mam nadzieję, że szybko wszystko wrócić do normy i nie będziesz jej potrzebować. Wolę podziwiać twoje oczy jak błyszczą, a nie gdy są zasłonięte.

19:35

Na treść ostatniej wiadomości lekko się zarumieniła. Nie spodziewała się czegoś takiego po chłopaku. Wystukała szybko krótką wiadomość o treści "kiedyś może ci powiem" i wysłała chłopaków sówkę zdjęcie już bez opaski.
Odłożyła telefon na półkę i pozwoliła objąć się objęcia Morfeusza.

Obudziły ją złośliwe promienie wiosennego słońca przedzierające się przez nie zasłonięte okno.
Przeklęła się za niezasłonięcie szklanej ściany wczorajszego wieczoru. Nie mogąc wytrzymać otaczającej jej jasności wstała i po złapała do łazienki.

Pierwszą rzeczą jaką zrobiła po wejściu do pomieszczenia było dokładne przejrzenie się w lustrze. Skupiła się głównie na prawym oku, było ono lekko przekrwione ale to była jedyna rzecz którą mogła się przejąć. Wszystko inne było w należytym porządku.

W jej głowie pojawił się obraz szarej tęczówki wczorajszego ranka. Była cała zaczerwieniona, a jego barwa zmieniła kolor na biały, jakby zupełnie wyblakła wraz z źrenicą. Małe, na co dzień nie widoczne naczynia krwionośne wokół oka były soczyście czerwone i towarzyszyło im lekkie zabranie skóry na kolor ametystowy.

Po przygotowaniu się do szkoły i skonsumowaniu szybkiego śniadania ruszyła do szkoły. Przecisnęła się przez zatłoczony dziedzinie i weszła do budynku UA a następnie skierowała się do klasy.
W pomieszczeniu było gwarno pomimo, że połowa klasy nadal była nieobecna, nie trwało to jednak długo. Gdy z głośników wydobyła się tak dobrze znana każdemu uczniowi melodyjka dzwonku w klasie znajdowały się już wszystkie osoby w ciszy zajmującej swoje miejsca.

W klasie nie byli jednak długo. Dostali proste i szybkie polecenie – przebrać się w swoje stroje.

Każdy opuścił salę i udali się do sztani. Tori jak zwykle wyszła jako jedna z ostatnich, tym razem towarzyszył jej dobrze znany blondyn o krwistoczerwonych oczach.

- Jak nadgarstek? - Zapytał i spojrzał kątem oka na dziewczynę.

- Hm? A! Ma się świetnie. Nie boli i nawet opuchlizna zeszła. Całkowicie o nim zapomniałam. - Oznajmiła wesoło dziewczyna pokazując nadgarstek. Tak jak mówiła, nie było na nim żadnego śladu uszkodzenia, a ruchom nie towarzyszył ból.

___

Mamy rozdział!

Troszkę dłuższy, bo ponad 1200 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro