Jeden cel - utwardzić kryształ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Czarnowłosa była w szkole ponad godzinę przed zajęciami. Budynek był praktycznie pusty, poza kilkoma nauczycielami i grupką uczniów nie było nikogo. Szaro oka skierowała swe kroki na dach budynku. Po pokonaniu schodów i dość ciężkich drzwi dotarła do celu.

Widok rozciągający się z takiej wysokości zapierał dech. Słońce nie znajdowało się wysoko na niebie co powodowało różnorodny krajobraz. Wysokie budynki błyszczały od promieni słońca odbijających się od okien, zaś te małe budowle w większej części nadal chowały się w cieniu.
Tori jednak nie przyglądała się panoramie tylko odrazu usiadła w zacienionym miejscu pod ścianą.

W jej głowie ukazał się obraz bitwy w USJ gdy nie była w stanie poradzić sobie z przeciwnikiem. Mimo wielu lat ćwiczeń i nowych poziomów mocy jej quirk nadal był słaby. Owszem potrafiła kontrolować jego kształt, wielkość czy nawet to jak ma się poruszać i jak wysoko ma być nad ziemią. Mimo takich umiejętności nie była w stanie spowolnić a co dopiero zatrzymać swojego przeciwnika.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech by po chwili wykonać wydech, powtórzyłam tę czynność kilka razy, a gdy jej ciało było całkowicie rozluźnione wyciągnęła ręce przed siebie.

Stworzyła diamentową kulę wielkości piłki tenisowej by zaraz zacząć zmieniać jej kształt. Po chwili przed nią unosił się rulon który wraz z ruchem dłoni zaczął się zwijać i zmieniać kształt. Gdy kryształ po paru transformacjach wrócił do swojego pierwszego kształtu dziewczyna chwyciła go w dłonie i rzuciła w ścianę na przeciwko. Skutek był tego oczywisty - na ziemi leżało miliony małych kawałków szlachetnego kamienia. Szaro oka przywołała do siebie odłamki i ponownie utworzyła z nich kulę dodając trochę świeżego kryształu. Ponownie rzuciła kamieniem, a ten jak jego poprzednik rozbił się na miliony części. Ishi ponowiła tę czynność wiele razy próbując utwardzić jakoś kulę, jednak jej starania na nic się zdały.

Miała jeden cel - utwardzić kryształ tak by nawet tak mała kula się nie rozpadła i stworzyła choć małe wgniecenie na ścianie. Owszem gdyby zrobiła kolce lub większą kulę z łatwością osiągnęła by swój cel. Jednak dziewczynie zależało by nawet niewielki kryształ bez ostrych krawędzi był w stanie przetrwać zderzenie ze ścianą.

Tori pochłonęła się całkowicie ćwiczenią zapominając gdzie jest. Dopiero dzięki deptanych małych kawałków diamentów przywołał jej myśli do rzeczywistości. Czarnowłosa gwałtownie się obróciła przyjmując pozycję obronną i tworząc multum podłużnych kolców skierowanych w stronę nowego towarzysza.

Jakie było jej zdziwienie gdy stał przed nią przerażony zielonowłosy chłopak wraz z bohaterem numer jeden. Pierwszy osobnik był wyraźnie zdezorientowany i przestraszony jednak sam przyjął pozycję obronną, zaś All Might zaczął się śmiać na całe gardło.

- Dzień dobry młoda Tori-san. Widzę że ci przeszkadzamy. - głośny ton głosu mężczyzny roznosił się po dachu strasząc dwa kruki.

- Dzień dobry, nie skądże. Właśnie kończyłam. - Odpowiedziała szybko dziewczyna przyjmując już normalną pozycję i szybkimi ruchem nadgarstka pozbywając się wszystkich diamentów.

- Tori-chan!! Ty wróciłaś!! Jak się czujesz?! - Podekscytowany ale i lekko zmartwiony ton głosu chłopaka dotarł do dziewczyny. Sam właściciel stał teraz przed dziewczyną i uważnie przyglądał się jej twarzy. W jego ciemnych oczach można było dostrzec zmartwienie kryjące się za ulgą i szczęściem.

- Witaj Izuku. Jest dobrze, jak widzisz żyje i mam się świetnie. - Zaśmiała się lekko. Jej wzrok przeniósł się na nauczyciela, a później znów na chłopka. - Pójdę już, muszę się przygotować do lekcji.

Chwyciła swoją torbę i żegnając się wcześniej weszła do budynku. Powolnym krokiem udała się do łazienki gdzie poprawiła włosy rozwiane przez wiatr.

W klasie zmalała się piętnaście minut przed dzwonkiem. Odrazu każdy kto był już obecny zaczął wypytywać ją jak się czuję. W końcu każdy przecież wiedział o jej krytycznym stanie i niewytłumaczalnej samoregeneracji. Jednak ku zdziwieniu czarnowłosej nikt nie pytał o jej nową zdolność. Jej przyjaciół interesował tylko jej stan lub przynajmniej dobrze udawali, że nie mają żadnych innych pytań.

Dzień w szkole minął szybko, nim ktoś zdążył się spostrzec już rozbrzmiewał ostatni dzwonek oznajmiający zakończenie lekcji.

- Yo Tori! - Nerwowy głos pewnego blondyna zatrzymał Ishi tuż przy wyjściu z klasy. - Deku chciał iść do jakiejś gównianej kawiarni. Idziesz z nami? - Znudzone tęczówki wpatrywały się w nią. Katsuki wyglądał jak zawsze - był znudzony. Niedbale założony mundurem i ta niechlujna poza idealnie do niego pasowały.

- Z miłą chęcią, ale dlaczego Izuku sam mnie o to nie zapyta? - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem zrównując krok z chłopakiem.

- Ten debil znów gdzieś polazł z All Might'em. - odparł szybko blondyn, chowając nerwowo dłonie do kieszeni.

- Uważam że Midoryia może być sekretnym dzieckiem All Might'a. - Znudzony głos z tyłu dotarł do dwójki przyjaciół. Oboje jednocześnie odwrócili się by spojrzeć na pewnego heterosomiste z zdiwnionym i zdegustowanym wyrazem twarzy. - Co tak patrzcie? - Todoroki wzruszył ramionami i podszedł do nich. - To bardzo prawdopodobne. Izuku nie ma ojca ale jakoś większość czasu spędza z All Might'em. On sam poświęca chłopakowi dużo wolnego czasu i daje kilkanaście rad dziennie dodatkowo im dłużej im się przyglądam widzę że All Might traktuje go jak własnego syna. Zaś Izuku za wszelką cenę chce być taki jak on. - Chłopak skończyła swoją wypowiedź błądząc wzrokiem po twarzach swoich towarzyszy.

Głośny śmiech blondyna przerwał panującą ciszę i zwrócił uwagę kilku przechodzących uczniów. Jego zachowanie w większości wzbudzało w ludziach przerażenie i powodowało przyspieszenie ich korku. Każdy bowiem znał Bakugo z widzenia i wiedział że to chodząca maszyna do mordowania, a jeżeli on się śmieje to musi dziać się coś złego dla otoczenia.

- Naprawdę jesteś głupi! Deku synem All Might'a! - Kolejna fala śmiechu rozeszła się echem po korytarzach szkoły.

- Popieram Katsuki'ego. Twoja teoria Shoto wydaje się naprawdę nierealna i komiczna. - Odparła czarnowłosa z lekkim uśmiechem rozbawienia na ustach.

- Jak chcecie. - Odpowiedział wymijająco heterosomista. - Tak właściwie to gdzie mamy iść? Midoryia kazał mi się z wami spotkać bo planuje wyjście ale nic więcej nie powiedział. - Dodał po chwili przeszywając dziewczynę wzrokiem.

Jednak Tori nie mogła tego zauważyć ponieważ stała bokiem do chłopaka i z zaciśniętym brwiami wpatrywała się w parking szkolny.

- Nie mam pojęcia. Musimy czekać na tego zielonego debila. - Odparł po chwili blondyn wpatrując się w ekran swojego telefonu.

- Muszę iść. - Te dwa słowa wprawiły obydwóch młodzieńców w konsternację. Ich spojrzenia na moment znalazły się na twarzy dziewczyny tylko po to by po dokładnym przeskanowaniu jej spojrzeć w tym samym kierunku co ona.

Chwilę zajęło nim chłopacy dostrzegli czarny samochód ewidentnie wywodzący się z górnej półki. Pojazd przypominał budową dżipa ale nawet osoba zielona w temacie aut była w stwierdzić, że to drogie auto służyła jako transport obrzydliwe bogatych ludzi i zapewniło im bezpieczeństwo. Przez przednią szybę można było dostrzec dorosłego mężczyznę w czarnych okularach i garniturze.

Pojazd nagle ruszył i podjechał do grupki przyjaciół. Tylnie przyciemniane okno znajdowało się równolegle do twarzy nastolatków.
Szyba opuściła się, a w środku znajdował się dorosły mężczyzna o krótko ściętych brązowych włosach, z czarnymi tęczówkami wpatrującymi się z widoczną furią w szaro oką. Ubrany był w czarny garnitur ze złotymi elementami, w kieszeni marynarki znajdowała się mała róża wykonana z jakiego kamienia szlachetnego, która mieniła się pod wpływem światła. Pomimo tak eleganckiego ubioru szatyn nie miał założonego krawata czy muchy. Jego marynarka była rozpięta, a czarna idealnie dopasowana koszula miła pozostawione dwa górne guziki rozpięte ukazując fragment tatuaża i srebrny łańcuszek z wisiorkiem.

- Tori w tej chwili do samochodu. - Ton głosu czarno okiego był ostry i lodowaty. Spowodował dreszcze u tak chłodnych i obojętnych osób jak młody Todoroki i Bakugo.

Czarnowłosa odrazu wykonała polecenie i bez zbędnych słów otworzyła drzwi i usiadła obok mężczyzny. Nim zdążyła rzucić przyjaciołom przepraszające lub żegnające spojrzenie samochód ruszył i zasunął ciemną szybę.

Przez całą drogę trwała grobowa cisza między dwójką siedzącą na tylnim siedzeniu. Młoda dziewczyna czuła się przytłoczona obecnością mężczyzny, a w uszach coraz głośniej rozbrzmiewał jej szum krwi i przyspieszające bicie serca.

___

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro