10.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

------------------------------------------

,,Ludzie nie zmieniają się...bez powodu''

------------------------------------------

*Wspomnienie*

Jedziemy właśnie do ''bazy'' WhiteClaw'a...mam jedynie nadzieję ,że uda się nam go przekonać ,w końcu on jest świetnym wojownikiem i ''hackerem'' bardzo by się nam przydał w naszej małej grupce.

-Ej Shad ,a to nie było tutaj?-Zapytała Red tym samym wyrywając mnie z zamyślenia. Rozejrzałam się wokoło..rzeczywiście to miejsce jest bardzo podobne... więc jest tylko jeden sposób by się przekonać czy dobrze trafiliśmy. Transformowałam się i kazałam reszcie zostać na ich miejscach, White w swojej bazie miał całkiem sporo zabezpieczeń ochronnych. Jeśli dobrze pamiętam za tym ogromnym drzewem ukryte były lasery ,raz prawie kilka lat temu straciłam tutaj rękę więc ciężko o tym zapomnieć...Bardzo powoli dotknęłam jednej z gałęzi..nic się nie stało. Ruszyłam więc przed siebie, wystarczyło kilka kroków a w moim kierunku poleciały czerwone lasery, podskoczyłam w górę unikając ich. Nim spadłam na ziemię chwyciłam się pierwszego lepszego drzewa zawisając na nim.

-Tak ,to tu-Powiedziałam do moich towarzyszy ,by następnie przeskoczyć na inną roślinę a z niej na ziemię obok nich.

-Sprytny pomysł-Powiedziała Red widząc moje zagranie ,a ja jedynie przytaknęłam kiwnięciem głowy.

-To co wchodzimy do środka?-Zapytał Silver

-Tak-powiedziałam ruszając w kierunku ogromnego drzewa pośrodku tego lasu

*Koniec wspomnienia*

Dalsze opowiadanie przerwał Shadow głośny trzask a następnie krzyk Volley. Femme spojrzała na swoją ludzką przyjaciółkę i chwyciwszy ją położyła na swoim ramieniu. Opuściła pomieszczenie i ruszyła w kierunku dźwięku, czyli jak się okazało do głównego pomieszczenia. Gdy tam weszła zastała swoją przyjaciółkę w formie lwa skaczącej wokoło wszystkiego i wszystkich, jej optyki były zielone.

-Silver..co jej się stało?-Zapytała o dziwo spokojnie Femme a Mech westchnął

-Pracowałem nad syntetycznym energonem tak jak zwykle. Tym razem chciałem przetestować czy działa tak jak ma, ale niestety Volley to usłyszała. Przybiegła i zabrała mi strzykawkę a teraz biega po całym pomieszczeniu.-Powiedział Zdenerwowany Shadow dokładnie przyjrzała się swojej przyjaciółce..racja w pysku trzymała strzykawkę z zieloną substancją.

-A czy ona przypadkiem nie wypiła jej? No bo wiesz jej optyki były niebieskie a teraz są zielone?-Zapytała a Silver jęknął gdy przyjrzał się dokładniej.

-Tak..-burknął niechętnie-Zajmiesz się nią?-Dodał

-Ech...dobra ,ale trzymaj Tinę-Powiedział podając mu Dziewczynę. Femme rozciągnęła zdrętwiałe obwody i stanęła przed przyjaciółką.

-Volley....Oddaj syntetyczny energon-Powiedziała spokojnie

-Nie!-Krzyknęła tamta i wbiegła w jeden z korytarzy. Shadow teraz już nieco zirytowana użyła czerwonego energonu doganiając ją w przeciągu zaledwie sekundy.  Wbiegła za nią do zabiegówki gdzie wreszcie ją złapała...za jej ogon

-Ej! to boli!-krzyknęła Volley

-Oddaj energon to cię puszczę-Odpowiedziała Femme, jej przyjaciółka przewróciła optykami

-Tylko jeżeli Silver obieca ,że będzie go na mnie testował 

-Czemu ty jesteś taka....wkurzająca-Powiedziała-Zgoda będziesz mogła go przyjmować zadowolona? -Volley kiwnęła głową i puściła  strzykawkę która odbiła się od ziemi a następnie poturlała pod nogi Shadow. Femme ją dźwignęła i odstawiła na szafkę obok niej. Zupełnie wypadło jej z głowy ,że w tym pomieszczeniu przebywał teraz również Breakdown. Jęknęła przeciągle kręcąc głową i mruknęła cicho

~A trzeba było samemu się tym zająć...Teraz mam tutaj cyrk.

Powiedziawszy to opuściła pomieszczenie ruszając do swojej kwatery. Po drodze przyłączyła się do niej Tina

-Dokończysz opowiadać?

-Dobra-Burknęła-Tak więc jak wspominałam byliśmy w bazie White

*Wspomnienie*

Jakimś cudem udało nam się przejąć przez zabezpieczenia bez większych ran, Dotarliśmy pod drzwi ukryte w ogromnym drzewie jednak te były zamknięte. Zdenerwowałam się nieco, rękę transformowałam w blaster i natychmiast pozbyłam się przeszkody. Weszliśmy do małego przedsionka, Schody prowadziły pod ziemię. Bez zastanowienia zaczęłam schodzić coraz to niżej i niżej. W końcu po prawie 5 minutach schodzenia dotarliśmy na miejsce ,zachowując wszelkie środki bezpieczeństwa ruszyłam jako pierwsza. Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia ,po prawej była kanapa ze stołem ,na przeciwko mini kuźnia i różne rodzaje broni, od pistoletów po miecze i sztylety. Na końcu pomieszczenia stały różne komputery i inne sprzęty o których istnieniu nawet nie miałam pojęcia ,no tak lubił eksperymentować. Ruszyłam bardziej do przodu jednak nie słyszałam za sobą kroków moich towarzyszy. Zatrzymałam się z zamiarem odwrócenia jednak usłyszałam cichy szept należący do Volley

-Nie odwracaj się!

Oczywiście nie posłuchałam ,szybko się odwróciłam unikając pocisku posłanego w moim kierunku. Kilka metrów za mną stał Biały mech z czarnymi błyskawicami namalowanymi na lakierze. Przybrałam pozycję obronną i powiedział powoli

-Witaj...White

-Co? Kim jesteś? Z kąd wiesz jak się nazywam i co robicie w mojej bazie?

-Sam nam ją pokazałeś...zaledwie gdy byliśmy dziećmi...niewiele się tutaj od tej pory zmieniło...

-Kłamiesz...znam tamtych ,ale ciebie nie

-Mortal Aurora mówi ci coś to imię? Tak się nazywałam...właściwie to ty mi te imię nadałeś...Podczas jednej z gier gdy oszukiwałaś posłałam ci złe spojrzenie i od razu musiałeś palnąć z czymś głupim.

-To ty?

-Nie Primus przyszedł się odwiedzić...głupku..-Jęknęłam widząc jego minę

Nie minęła chwila a zostałam zamknięta w uścisku, tak stęskniłam się za nim...tak jak za całą resztą.

-Ej spokojnie, przychodzimy z propozycją

-Jaką?

-Jesteśmy bezfrakcyjni ,przyłączasz się do nas?

-Ooo z wielką chęcią! Do was? zawsze!

Tak z niego był wręcz zły wulkan energii i wygłupów .

-Świetnie...czyli teraz jedynie musimy się z tąd wydostać.

-Czemu?

-Nie zamierzamy ingerować w wojnę chcemy pomagać tylko tym którzy tej pomocy potrzebują. Wyniesiemy się na inną planetę...Zresztą nasza i tak już umiera.

-A co z energonem?

-Nie słyszałeś? Był wysyłany na inne planety byśmy mogli żyć w innym środowisku, ile tu tutaj siedziałeś?

-Em..od ostatniego spotkania

-To będzie z 10 lat...jesteś ty normalny?

-Nie

-...Dobra wiesz co? lepiej będzie jeżeli już ruszymy...droga jest długa

-Dobra

*Koniec wspomnienia*

Femme dotarła pod drzwi swojej kwatery kończąc opowieść

-Dokończę ci jutro..dzisiaj mam jeszcze kilka spraw do załatwienia...Przekaż reszcie by mnie nie szukali...Niech jutro Volley i Red wezmą Breakdown'a na pustynie kordy mają zapisane na komputerze, będzie wymiana z con'ami.

-A czemu ty się tym nie zajmiesz?

-Tak jak wspominałam...mam kilka ważniejszych spraw do załatwienia. Muszę się upewnić ,że Ani cony ani boty nie dowiedzą się o mnie więcej niż sama chcę.

-Oooo proszę pozwól mi iść z tobą!-Pisnęła

Femme przewróciła optykami i westchnęła

-No dobra ,ale bierzesz jeszcze William'a. Stawcie się w mojej kwaterze za godzinę z prowiantem ,bronią i jedną kostką czerwonego energonu na wypadek gdyby się mi skończył.

-Tak jest!-Krzyknęła i pobiegła w przeciwnym kierunku

-Jakim cudem oni  mają tyle energii...i chęć do życia-Burknęła cicho i weszła do swojej kwatery przygotować się na misję.

-------------------------------------------------------

1005 słów xD

Miałam małą przerwę ,ale już jestem więc łapcie kolejną część + pytanie dla was czy ma być love story a jak tak to z kim (miałam zrobić z Drift'em ,ale jakoś mi nie pasuje..może kiedy indziej w innym opowiadaniu gdy postać będzie autobotem..) Więc tak piszcie wasze propozycję te które będą miały najwięcej ''głosów'' lub mi się spodobają przejdą dalej i z nich wybierzecie ostatecznie -Liczę na was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro