15.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


------------------------

-Możemy to naprawić?

-Myślę ,że możemy to tylko naprawić ,bo już bardziej spierdolić się tego nie da...

,,Czasami czuję się jak naładowany pistolet ,i tylko jeden ruch dzieli mnie od wystrzału swych naboi.''

*Piosenkę proszę włączyć gdy zobaczycie ***tekst tekst tekst*-Z góry za to dziękuję :)

--------------------------

Ignorowałam con'a ,jednak gdy minęło 5 minut  ten nadal stal obok mnie gapiąc się nie wytrzymałam.

-Czego?!-Warknęłam w końcu zła podnosząc wzrok

-Nic-burknął jak gdyby nic się nie stało

-To się nie gap-Powiedziałam już spokojniej

-A nie mogę?

-Nie

-Zabronisz mi?

Warknęłam cicho ,zaraz mu przywalę. Najlepiej tym krzesłem którego tutaj nie ma.

-Gdyby nie ten sojusz to już by was tutaj nie było-warknęłam

-Raczej w to wątpię-powiedział pewny siebie

-Czemuż więc tak sądzisz?-zapytałam mrużąc optyki ,coś mi zdecydowanie nie grało. Jak do tąd był zbyt spokojny...Sam ten fakt jest podejrzany.

-Twoja przyjaciółka nie zawachała się używać mocy a ty? Czemu jej nie używasz?-Warknęłam cicho

-Bo nie muszę-mruknęłam-Nie jestem od niej zależna ,radzę sobie bez niej-Dodałam zła. 

Silver jak gdyby bojąc się iż sytuacja może się pogorszyć ,starał się przerwać naszą rozmowę ,niestety nieudolnie. 

-Nie wydaje mi się -warknął con.

-To nie mój problem a twój.-burknęłam nadal zła.

-Czyli możesz używać swoją moc?

-Tak-warknęłam podirytowana ,ale niepewna

-W takim razie zademonstruj-Żachnął con na co odpowiedziała mu cisza

-Nie muszę ci niczego udowadniać.-Powiedziałam cicho i odeszłam. Nie zamierzałam brnąc w to dalej.Miałam już ich dosyć, miałam już tego wszystkiego dosyć.

-Grajcie dalej beze mnie.-burknęłam cicho podchodząc do schodów prowadzących na parter naszej bazy.

-Nie będziemy mieli pełnego składu!-krzyknęła Volley

-Macie holoformy..i ludzi-odpowiedziałam odchodząc. Jeśli ma być sojusz ,to ja mam ich nie powybijać czyli najlepiej będzie jeśli odejdę i spędzę ten czas w spokoju. Udałam się do głównego pomieszczenia w bazie gdzie podeszłam do monitorów. No cóż raport sam się nie sporządzi racja? Przynajmniej wykorzystam jakoś ten wolny czas. Rozpoczęłam swoją pracę ,najpierw opisałam mój pobyt na Nemezis a następnie zajęłam się tym co działo się wczoraj i dzisiaj aż do tego momentu. Wszystkie treści skracałam i wybierałam jedynie najważniejsze informacje ,dlatego nie zajęło mi to długo. Znużona tym zajęciem wyłączyłam urządzenie i udałam się po kostkę energonu ,wolałabym mimo wszystko by sytuacja się nie powtórzyła... Uczucie gdy nie masz w sobie energonu jest okropne... Nie masz zbytnich sił i czujesz się pusty. Tak to dokładne określenie. Gdy dotarłam na miejsce ,ze smutkiem musiałam stwierdzić iż moje zapasy szybko się kurczą, zostały mi jedynie trzy kostki. Pokręciłam przecząco głową i opróżniłam jedną, teraz już tylko dwa. Spojrzałam z politowaniem na zegar wiszący na ścianie ,minęło półtorej godziny. Może lepiej wrócę sprawdzić czy się tam nie powybijali? W sumie zostawiłam moją ekipę samą i z con'ami i z botami...Taa jestem świetną liderką. Wyczujcie ten sarkazm. Powolnym krokiem ruszyłam więc z powrotem do hali, gdzie usiadłam sobie na drugim stopniu schodów przyglądając się grze ,nasi przegrywają, trudno...bywa. Jakoś przestało mi zależeć na naszej wygranej ,niech oni po prostu z tąd odejdą a znów będę szczęśliwa..znaczy w miarę moich możliwości. Super jeszcze leci w moim kierunku piłka. Znudzona zakryłam się ręką odbijając przedmiot który kilka razy odbił się od ziemi i poturlał pod czyjeś nogi. Moja ekipa spojrzała zdziwiona na mnie

-Grajcie ,co się gapicie?-mruknęłam przewracając optykami.

-Nie pomożesz im?-Burknął Megatron chcąc mnie sprowokować

-Nie -odpowiedziałam jedynie powoli wstając. Przyznam ,że miło stać w półmroku ,może spróbuję ich nieco zastraszyć? Uśmiechnęłam się lekko.*** 

-Słaby z ciebie przywódca-burknął con

-I tak jestem lepsza od ciebie-powiedziałam z wyższością-Przynajmniej ja ,traktuję ich jak przyjaciół a nie jak wojsko. -Mech warknął podminowany ,jednak po chwili chytrze się uśmiechnął ,no dalej ,spróbuj mnie rozzłościć ja jedynie na to czekam.

-I jeśli pamięć mnie nie myli ,już na tym straciłaś. Szkoda ,ten Flash był całkiem dobry.

-W tym tkwi różnica...był..w czasie przeszłym.-burknęłam w miarę spokojnie. Cała reszta przyglądała nam się nawet nie próbując się wtrącać cóż..Nawet jeśli chcę ich nieco podstraszyć to muszę nad sobą panować.

-Ponieważ zgasiłaś jego iskrę-burknął jak gdyby zadowolony. -Moje oczy zapłonęły fioletem 

-Zgadza ,się i nie zamierzam tego ukrywać.-warknęłam wychodząc z cienia. Teraz moje obydwie optyki były fioletowe. Con patrzył na mnie w dziwny sposób starając się upewnić czy to co widzi i sądzi jest prawdziwe.

-Dobrze myślisz-powiedziałam niż ten zdążył się choćby odezwać.-Ale za to mogę podziękować tobie, jako iż..niestety łączą nas więzy rodzinne-wysyczałam niechętnie-To gdy ty przyjąłeś mroczny energon w magiczny sposób również i ja odrobinę go otrzymałam. Przecież niegdyś moje optyki były błękitne nieprawdaż?-Wzruszyłam lekko ramionami-Zresztą...to tłumaczy dlaczego nie mam wyrzutów sumienia...Już nie. Optimus jedynie patrzył się to raz na mnie raz na con'a aż w końcu odważył się zabrać głos.

-Jakim cudem ,mroczny energon nie robi ci krzywdy skoro..-Przerwałam mu hamsko

-Tak już bywa. Zmieniłam się i jak widać dla mnie na lepsze.-mruknęłam-A teraz już chyba lepiej będzie jeśli odejdziecie, ten mecz i tak już wygraliście-mruknęłam. Teraz głos zabrał jednak Megatron

-Przyłączam się do pytania ,Optimusa-zaczął powoli -Czemu krew Unicrona nie robi ci krzywdy-Tutaj przerwał po czym kontynuował głośniej-Skoro jesteś Primem?

 Jedno zdanie-Osz ty kurwo.

-------------------------------

Ten rozdział jest do niczego...przynajmniej ja mam takie wrażenie a wy? Przepraaaaaszam za tą przerwę ,ale nie miałam weny -.- Przewiduję dla was jeszcze rozdział świąteczny który pewnie będzie spóźniony xD i potem może jeszcze 3 rozdziały i koniec tego Chapteru..najprawdopodobniej...chyba....tak sądzę. ;-;


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro