#100

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałam od dwudziestu minut z blondynem w łóżku. Położył głowę na moich piersiach i przytulił się do mnie dość mocno. Bawiłam się jego włosami, a on starał się zasnąć z tego co się domyśliłam.

-Lepiej się czujesz?-spytałam.

-Trochę.-powiedział cicho.

-Długo się tak czujesz?

-Od dwóch dni.

-Dlaczego nie odzywałeś się cały tydzień?

-Nie chciałem cię bardziej denerwować.Zresztą było mi głupio.Naskakuje na ciebie za każdym razem gdy jakiś chłopak się do ciebie zbliży.

-Po prostu powinieneś się trochę hamować.

-Tak wiem.-jego głos zadrżał.

~~~~~

Obudziłam się rano przez nadmiar ciepła. Chciałam wstać, ale blondyn bardzo mocno przyciskał mnie do siebie. Jedną nogę miał przerzuconą przez moje biodro, dzięki czemu doskonale czułam jego wzwód. Twarz schował w mojej szyi, a wydychane powietrze drażniło moją skórę.
Spał, przynajmniej to wywnioskowałam kiedy przejechałam paznokciem po jego ręce, a on zaczął mruczeć pod nosem.
Po dziesięciu minutach wydostałam się z łóżka. Ubrałam leginsy i zmieniłam koszulkę. Włosy związałam w kucyk, po czym spojrzałam jeszcze na śpiącego chłopaka. Podeszłam do łóżka i pocałowałam go w czoło. Uśmiechnęłam się do siebie i poprawiłam pościel, którą był przykryty. Zabrałam telefon i zeszłam na dół. Mamy już nie było. Zaczął się poniedziałek co wiąże się z tym, że pracuje. Wakacje oficjalnie dzisiaj zaczynały swój bieg, co znaczyło, że spokojnie mogłam siedzieć i nic nie robić.
Zjadłam płatki z mlekiem i poszłam do salonu. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam pierwszy lepszy program w telewizji. Leciała Roszpunka, więc zostawiłam i zaczęłam oglądać. W którymś momencie na dół zszedł Charlie. Od razu było widać, że dalej jest śpiący.

-No chodź tutaj.-przesunęłam się do przodu, więc mógł położyć się z tyłu, co zresztą zrobił.

-Hej.Dlaczego mnie nie obudziłaś?-wyszeptał i przytulił mnie do siebie.

-Tak słodko spałeś, byłabym bez serca gdybym to zrobiła.-odwróciłam się do niego.

-Okej.-powiedział cicho.

-Jak się czujesz?-przyłożyłam dłoń do jego czoła, ale nie miał temperatury.

-Dobrze bardzo dobrze.Jesteś obok mnie, więc jak mógłbym czuć się źle?-uśmiechnął się szeroko.

-Bardziej chodzi mi o to czy nie boli cię gardło.-powiedziałam.

-Boli, ale to nic.

-Chcesz tabletkę?

-Byłbym wdzięczny.

-Okej.-wstałam i poszłam do kuchni, a po chwili wróciłam do niego.

-Dziękuję.-włożył lekarstwo do ust.-To jest prawie tak dobre jak twoje usta posmarowane pomadką smakową.-przymknął oczy.-Zdecydowanie takie jest.

-Przynajmniej coś musi zastąpić ci moje usta maluszku.-położyłam się koło niego i oglądałam dalej.

-Fakt.Nie mogę cię zarazić w ten sposób.-przytulił mnie do siebie.

-Kochasz mnie?-zapytałam.

-Co to za pytanie?

-Pytam się na poważnie.

-Bardzo cię kocham.

-Zaufasz mi?

-Ufam ci Esmee.

-Jakoś tego nie widzę.Nie chce znowu się kłócić, bo strasznie nie lubię jak to robimy.

-Postaram się nie być tak zazdrosnym.

-W porządku.

-Kochanie?

-Tak?-odwróciła się w moją stronę.

-Jak się czujesz?W sensie psychicznie.Nie miałaś żadnych koszmarów przez ten tydzień?

-Charlie.

-Musimy o tym rozmawiać, wiesz o tym.

-Może chcesz jeszcze pogadać o tym jak poroniłam?-fuknęłam i odwróciłam się na drugą stronę.

-Chcę tylko wiedzieć czy wszystko okej tak?Martwię się, a ty zachowujesz się jak dziecko.

-Super.To może zostaw to dziecko.

-Ja wiem, że to nie jest łatwy temat, ale skarbie...-przytulił mnie do siebie.-Jak mogę ci pomóc nie wiedząc nic?

-Miałam parę koszmarów i cały czas męczy mnie poczucie winy, że poroniłam, zadowolony?

-Chcesz dzisiaj jechać na noc do mnie?

-Nie, wolę zostać u siebie.Jeśli chcesz zostań ze mną.

-Wiesz, że i tak to zrobię.

-Wiem.

-Co mogę zrobić, żebyś przestała się obwiniać?-zapytał.

-Po prostu bądź.

Odwróciłam się ponownie w jego stronę i przytuliłam się do niego. Zaczął bawić się moimi włosami i pocałował mnie w czoło. Nie mam bladego pojęcia kiedy zasnęłam, jednak jak się obudziłam chłopaka nie było już koło mnie. Westchnęłam smutno i leżałam dalej. Gdy tylko usłyszałam jego głos dobiegający z kuchni, szybko wstałam i skierowałam się do pomieszczenia.
Mieszał makaron, a moja mama dodawała składniki do sosu na spaghetti. Po pewnym czasie zauważył mnie i posłał mi uśmiech.

-Hej śpioszku.

-Długo spałam?Jak w pracy mamo?

-Jakieś sześć godzin.-wzruszył ramionami i do mnie podszedł.

-W pracy dobrze.Idzcie na górę, zawołam was za chwilę.

-Okej.-złapałam blondyna za rękę i pociągnęłam po schodach do swojego pokoju.

-Mówiłem ci już, że masz boski tyłeczek?-spytał i klepnął mnie w niego.

-Idiota, a ja głupia zatęskniłam za tobą kiedy się sama obudziłam.-spojrzałam na niego, a on zrobił słodką minkę.

-Przepraszam.-cmoknął moje usta.

-Okej.W końcu wcale nie jesteś seksoholikiem.-przewróciłam oczami.

-Bo nie jestem.

-Wmawiaj sobie.-prychnęłam.-Mówiłam ci jaki jest Kevin?

-Jaki znowu Kevin?-westchnął.

-Chłopak mojej mamy.-usiadłam na łóżku po turecku.

-Nie.-zrobił to samo.

-Jest naprawdę fajny.Głupio się przyznać, ale nie dziwię się mamie, że jej się podoba.Jest bardzo przystojnym czterdziestolatkiem.

-Na szczęście ty masz swojego dziewiętnastolatka.-przewrócił oczami i splótł nasze palce.

-Chce zabrać mamę i mnie na wakacje.Ma syna w twoim wieku, na imię mu Alexander.Lubię go, mamy wspólne zainteresowania.

-To dobrze.-uśmiechnął się.-W końcu będziesz mieć starszego brata tak jak chciałaś.-uniósł moją dłoń na wysokość swoich ust i pocałował ją.-Tylko niech trzyma się z dystansem od mojej kruszynki.

-Ma dziewczynę i chce ją zabrać z nami, ale Kevin nie chce się zgodzić mimo, że ją lubi.Wiesz ten wyjazd ma nas zbliżyć do siebie.

-To dobrze, że facet się stara.Robi wrażenie na twojej mamie.Tylko powiedz mi kiedy będzie ten wyjazd dobrze?

-Okej.

-Jeśli będzie niedługo to zabiorę w tym czasie swoich dziadków, Brooke i Lily na wakacje. Chciałbym, żeby odpoczęli. Jednak jeśli będzie później, to pierw zabiorę ciebie tak jak obiecałem.

-Ale chce się dołożyć.

-Po co?Mam pieniądze Esmee.

-Bo będę się źle czuła jeśli wydasz na mnie dużo, a ja się nie dołożę.

-W porządku.Ustalimy to jeszcze.

-A co z Karen?

-Nie wiem.Mało mnie interesuje.Widzę się z nią tylko wtedy kiedy jadę do dziewczyn.

-Jak się wtedy zachowuje?

-Ona chce chyba naprawić to co zepsuła, ale ja nie chcę.Nie umiem.-usłyszałam jak mama woła nas z kuchni.

-Pogadamy o tym później dobrze?-pogłaskałam jego policzek.

-Tak.-nachylił się i cmoknął mnie w usta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro