#104

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj był ostatni dzień mojego wyjazdu z Charliem. W ciągu tych dni zwiedziliśmy Sacramento, Oakland, San Francisco, San Jose, San Diego, Los Angeles, a dzisiaj na końcu jesteśmy w Malibu. W nocy mieliśmy lecieć do Anglii, gdzie na lotnisku miała nas odebrać moja mama. Leżeliśmy na łóżku, zmęczeni pakowaniem.

-Podoba mi się tutaj.-powiedziałam i wstałam z łóżka.

-Mi też, dużo lepiej niż w naszym Londynie.-uśmiechnął się.-Chodźmy ostatni raz na plażę.

-Charlie.-westchnęłam, zdając sobie sprawę, że będę musiała przebierać się.

-No proszę.-stanął przede mną.

-Będę musiała..

-Na plażę mamy zaledwie dwieście metrów skarbie.Po za tym nie musisz się przebierać, wyglądasz pięknie.Lubię tą spódniczkę.-złapał za skrawek materiału.

-Wiem.Jeszcze bardziej korci cię, żeby ją zrzucić.

-Bardzo chętnie ponowił bym nasze ostatnie noce wiesz?

-Domyślam się, ale jednak zgodzę się i jednak wyjdziemy stąd.-uśmiechnęłam się i stanęłam na palcach, żeby cmoknąć go w usta.

-Okej.

Trzydzieści minut później, ponieważ tyle zajęło nam zebranie się do wyjścia, byliśmy na plaży. Ściągnęłam swoje buty i zanurzyłam stopy w piasku. Był chłodny, co wiązało się z zachodzącym słońcem.

-Chazzy?-odwróciłam się do niego, a on uśmiechnął się delikatnie i rozłożył nasze rzeczy.

-Tak kochanie?

-Jeśli zaproponuje ci ostatnią kąpiel w tej wodzie zgodzisz się?-spytałam ściągając Cropp top i zostając w górnej części stroju.

-Zdajesz sobie sprawę, że ciężko ci odmówić?-ściągnął koszulkę i rozpiął moją białą spódniczkę, która automatycznie zsunęła się na dół.-Zdecydowanie kiedy jesteś w tej wersji.-przerzucił mnie przez ramię, a ja pisnęłam.

-To niezbyt komfortowe wiesz?

-A mi się podoba.-klepnął mój pośladek.

-Debil.-zaśmiałam się, a on ściągnął mnie z ramienia i wrzucił do wody.

Na początku wystraszyłam się, ale później wynurzyłam się z wody i podtopiłam go.
Zaczęłam się śmieć kiedy oburzony poprawił swoje włosy.

-Skarbie fryzura nie robi na mnie wrażenia.-przeczesałam palcami blond kosmyki.

-Może na tobie nie.-podniósł jeden kącik ust.

-Ej!-uderzyłam go delikatnie w tors.-Żadna inna na ciebie nie spojrzy.

-Lub ja nie spojrzę na żadną inną.-przyciągnął mnie do siebie.

-Ciepła jest ta woda.-ochlapałam nią chłopaka.-Jak myślisz?

-Wkurwiasz mnie, ale mam słabość do twoich oczu i smaku twoich ust.-westchnął i oparł czoło na moim.

-Czyli nie tylko ja tak mam.-przejechałam palcem po jego dolnej wardze.

-Będąc z tobą czuję zapach szczęścia.Ty jesteś moim szczęściem.-wyszeptał, a ja złączyłam nasze usta.

~~~~~

Czterdzieści minut do lądowania. Charlie przeglądał nasze zdjęcia z Kalifornii i słuchał muzyki ze mną na jednej słuchawce, a ja kończyłam czytać książkę. Obok nas było miejsce wolne, co strasznie ucieszyło nas na początku lotu.

-To dodam.-oznajmił, a ja zerknęłam na wyświetlacz.

Zdjęcie z Los Angeles przed jedną z mniejszych restauracji. Kiedy jego nie widać ani trochę, a zdjęcie przedstawia mnie patrząca na ulicę. Jęknęłam niezadowolona układając sobie w głowie myśl o następnym spamie na Instagramie i kolejnej dramie.

-No co?

-Nie lubię zazdrosnych o ciebie dziewczynek.Powinny się cieszyć twoim szczęściem, a parę takich co nowe zdjęcie ze mną udają, że mają szansę być z tobą.

-Kochanie na tym to polega.-pocałował mój policzek.-Jednak zdecydowanie dużo więcej ludzi lubi cię.

-Wiem.-oparłam głowę na jego ramieniu i czytałam dalej, jednak kiedy usłyszałam piosenkę Zayn'a Malika wiedziałam, że blondyn zacznie ją cicho śpiewać.

-Wskakuj na pokład.Będziemy zwalniać i przyśpieszać tempo. Jasno i ciemno, trzymaj mnie mocno i łagodnie.

-Błagam nie teraz.Ten tekst jest dwuznaczny Charlie.-odusnęłam się od niego.

Wyszeptałam i starałam się skupić na książce, kiedy on dalej śpiewał. Kiedy zaczęła się druga zwrotka chłopak nachylił się koło mojej szyi i zaczął składać na niej pojedyncze pocałunki. Zamknęłam książkę i delikatnie uderzyłam jego głowę.

-No dobra, przecież się tylko z tobą drocze kotku.-cmoknął mój policzek i odsunął się na bok z uśmiechem na ustach.

-Super.-przewróciłam oczami i oparłam się o jego ramię, dalej czytając.

Po pięćdziesięciu minutach byliśmy na lotnisku i szukałam wzrokiem swojej mamy.
Uśmiechnęłam się szeroko kiedy ją zauważyłam i mocno ją przytuliłam.

-Cześć mamo.-powiedziałam, a ona jeszcze przyciągnęła Charliego do uścisku.

-Cześć Maureen.-zaśmiał się delikatnie.

-Cześć dzieciaki.Nudno było bez was.

-Wiadomo.-uśmiechnęłam się.

Po trzydziestu minutach byliśmy w moim domu, zastanawiałam się czy moja mama ma nowy pierścionek, ponieważ sobie go kupiła czy Kevin się jej oświadczył.
Chciałam zapytać o to w aucie ale nie byłby to dobry moment. Uznałam, że zapytam o to później. Zaniosłam swoją walizkę na górę i wróciłam na dół. Chłopak siedział i czekał jak zakładam na kawę.

-Mamo?

-Tak?-odwróciła się do mnie, a ja usiadłam na krześle obok osiemnastolatka.

-Skąd ten nowy pierścionek?

-Aaa no bo wiesz...Kevin dwa dni temu zabrał mnie na kolację i..

-Oświadczył ci się?

-Tak.

-Dlaczego nie powiedziałaś mi jak rozmawiałyśmy?-wstałam i oglądałam pierścionek.

-Wolałam cię powiadomić jak wrócisz.Miałama nadzieję, że nie zauważysz.

-Jestem zbyt spostrzegawcza.-westchnęłam i spojrzałam na blondyna.

-No co?

-Masz ze mną przerąbane.

-Możliwe.-wzruszył ramionami.

~~~~~

-Jedziesz po dziewczyny dzisiaj?-spytałam kiedy ubierał buty.

-Obiecałem im, więc tak.-uśmiechnął się i stanął na przeciwko mnie.

-Postaraj się przywitać normalnie z swoją mamą.

-Esmee.

-Proszę, dla mnie i dla nich.-złapałam za kołnierz od jego koszulki polo.

-I mam z nią pogadać?

-Fajnie by było.

-Jesteś okropna.-westchnął.

-Kocham cię i chce, żebyś miał z nią dobre kontakty.Zresztą Lily też chce tego.

-Przyjdź jutro do mnie jak wstaniesz.Pewnie będą mi marudzić, że chcą cię zobaczyć.

-Okej.-pocałowałam go szybko.

-A i czekaj.-zaczął szukać czegoś w plecaku, który miał razem z walizką.

-Na co?

-Dużo nad tym myślałem, ale ufam ci na tyle, więc...-wyciągnął klucze i położył je na mojej dłoni, po czym ją zamknął.-Oto klucze do mojego domu, zawsze możesz przyjść i czuć się jak u siebie.

-Charlie ja..

-Też cię bardzo kocham.-pocałował mnie w czoło.-Do zobaczenia jutro skarbie.-zabrał swoje rzeczy i wyszedł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro