#11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Hej.-przytuliłam na powitanie Chloe.

-Hej młoda.-uśmiechnęła się.-To jest Susan, a to Lena.-przedstawiła mi dziewczyny, które stały obok niej.

-Hej Renesmee jestem.-podałam im moją dłoń, która uścisnęły.

-Miło mi cię poznać.Masz imię po córce Edwarda i Belli?-spytała Susan.

-Tak, ale to długa historia.-machnęłam ręką i się zaśmiałam.

-Po kim?-podniosła prawą brew Lena.

-Nie oglądałaś?-spytała Chloe.

-Czego?

-Zmierzchu?-dopytała.

-Nie lubię.-wzruszyła ramionami.

~~~

Stałam na korytarzu, koło automatu, gdzie akurat nikogo nie było. Usiadłam pod ścianą i wyciągnęłam telefon. Plecak położyłam obok siebie i wyciągnęłam z niego wodę.
Upiłam łyk z butelki po czym schowałam ją z powrotem.
Zaczęłam otwierać snapy od ludzi.
Było ich masę co w sumie mnie nie dziwiło. W pewnym momencie ktoś usiadł koło mnie. Spojrzałam w tamtą stronę, a widząc Lenehana po prostu wstałam i chciałam odejść, ale zatrzymał mnie. Wyrwałam dłoń i odwróciłam się pokazując mu środkowy palec.

-Piękny masz ten paluszek, ale zostaw go dla kogoś innego.-przewrócił oczami.

-Powiedziałam, że masz się do mnie nie zbliżać.

-Nie zaprzeczaj, że kręci cię to, że podszedłem do ciebie sam z siebie.

-Kręci mnie to jak talerz w mikrofali.
Wal się okej?Nie mam czasu.-odwróciłam się i powoli zaczęłam odchodzić.

-Fajny masz ten tyłek w tych nowych dżinsach!-krzyknął, a ja się delikatnie wkurwiłam, ale nie miałam ochoty na prowadzenie konwersacji z takim ułomem.

~~~
Siedziałam właśnie z Susan, która jak się okazało chodzi ze mną do klasy.
Rozmawiałyśmy o serialach, między innymi o serialach z Netflix.
Kochałam je oglądać, a jak się okazało ona też. W pewnym momencie podbiegł do nas Willam.

-Esme musimy iść.-powiedział zdyszany i zestresowany.

-Po co?-zmarszczyłam brwi i wstałam z ławki.

-Nie zadawaj zbędnych pytań zaraz zobaczysz, chodź.-pociągnął mnie za sobą.

Jak się okazało na tył szkoły, gdzie było masę ludzi. Przepchałam się przez zbiorowisko w miarę możliwości. Zobaczyłam Jaspera, który okładał pięściami Charliego.
Ten pieprzony blondas perfidnie się uśmiechał i mówił o moim ciele, tylko kiedy mu się udało. Kłamał jak z nut, a Jass doskonale o tym wiedział, prawdopodobnie nie zrobił by mu nic, ale nie tolerował klamstwa, a świadomość, że mówi o jego dziewczynie doprowadziła go do szału. Blondyn miał rozwalony nos jak i zmasakrowaną resztę twarzy. Nie była to żadna nowość.

-A w tych koszulkach z dekoltem jej cycki są jak dwa dorodne jabłuszka w czerwonym staniku idealnie wyglądają.-powiedział zadufany w sobie dupek.

-Jasper nie!-krzyknęłam kiedy już chciał znowu przywalić mu w twarz jednak  i tak to zrobił. Tym razem uderzył go na tyle mocno, że chwilę później blondyn splunął krwią na bok i zobaczyłam pękniętego zęba.

-Rozejść się!-krzyk trenera od razu spowodował, że uczniowie powoli zaczęli odchodzić.

-Jej nogi są tak idealne do oplatania moich bioder podczas pieprzenia.-powiedział i kolejny raz oberwał.

-Jasper!-pisnęłam i chciałam go odsunąć od tego idioty, ale dopiero kiedy podszedł nauczyciel, rozdzielił go od osiemnastolatka.

-Co tu się dzieje!?-krzyknął wkurwiony czterdziestolatek.

-Należało się skurwielowi.-powiedział mój chłopak.

-Lenehan do pielęgniarki, a Lahey ze mną do dyrektora!-z jego oczu wręcz ciskały się pioruny.

-Jasper...-westchnęłam widząc bruneta, który miał krew na ręce, miał również rozwalona skórę nad brwią i policzek.

-Pogadamy później Renesmee.-poszedł za trenerem.

-Powiedz swojemu chłoptasiowi aby panował nad agresją.-prychnął blondyn i starł krew z wargi po czym odszedł z grupą ludzi.

~~~~

Czekałam już godzinę przed gabinetem dyrektora. Co jakiś czas z środka dochodziły głośne krzyki mężczyzn. Nagle wszystko ucichło, a ja tylko usłyszałam jak coś się rozbija po czym mój brunet wyszedł z pomieszczenia, a za nim trener.

-Do jutra oddajesz strój.-odszedł i poszedł w stronę pokoju pielęgniarki.

-Co się stało?-spytałam.

-Wyrzucili mnie z drużyny!-Kopnął swój plecak i przeczesał włosy palcami.

-Jasper...

-Nie ma kurwa Jasper!Za takie coś?Miałem olać to jak kłamał i mówił o tobie?Zostałem wyrzucony z pieprzonej drużyny za to, że ten spedalony blondas perfidnie mnie prowokował?!

-Jasper..ty go pobiłeś.Tu się nie liczy powód, a sam fakt, że doprowadziliście oboje do bójki.

-Super kurwa.Mogę pomarzyć o stypendium sportowym.-warknął i uderzył w ścianę.

-Już spokojnie...Musimy popracować nad twoją agresją..-przytuliłam go.

-Nie jestem agresywny, tylko najzwyczajniej nie trawie tego typa.

-Ja też nie.-mruknęłam pod nosem zaciągając się zapachem bruneta.
Perfumy zmieszane z zapachem papierosów były wręcz idealne.

-Chciałbym iść do niego i jeszcze uderzyć go z trzy razy.-powiedział rozluźniając się.

-Daj sobie spokój.Wrócisz do drużyny, a do tej pory znajdziemy ci coś innego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro