#12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minął tydzień od tamtego zdarzenia.
Charlie się do mnie nie przyczepia, a ja nie moge zaprzeczyć, że jestem z tego powodu zadowolona.
Ostatnio poświęcam dużo czasu na naukę i czytanie książek, co wiąże się z tym, że nie mam czasu dla znajomych. Jednak ważniejsze dla mnie jest zdanie semestru z naprawdę dobrymi oceanami.
Przez ten tydzień delikatnie mój kontakt z Chloe upadł, ze względu na to, że nasze odmienne zdania, zaczęły bardzo się zacieśniać. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.
Świadomość, że muszę zejść z łóżka i zwlec się na dół, nie była pokrzepiająca. Zrzuciłam z siebie pościel i wstałam. Zarzuciłam bluzę na plecy i schodząc gołymi stopami po schodach natknęłam się na coś ostrego. Syknęłam i słysząc kolejny raz dzwonek do drzwi, krzyknęłam tylko, że jest otwarte. Usiadłam na schodku, a po chwili przede mną pojawił się z Leondre.

-Hej co ty zrobiłaś?-spytał i usiadł koło mnie dając moją stopę na swoje kolano.-Nie mogę uwierzyć, dlaczego tylko ty jak schodzisz po drewnianych schodach zawsze trafisz na drzazgę?-wyciągnął ją, a przeraźliwy ból ustąpił.

-Dziękuję i nie wiem.Pechowce tak mają.-wzruszyłam ramionami i wstałam.-Właściwie to dlaczego przyszedłeś?

-Nudzi mi się, jest sobota i nie mam co robić.Lenehan gdzieś wyjechał na weekend, a Jack leczy kaca po wczoraj.

-Właściwie to ja też lecę niedługo.

-Serio ty też?-przewrócił oczami.-Gdzie niby?

-Do dziadków.

-Dokładniej?

-Galway.

-Przecież to już Irlandia!-krzyknął.

-Zrób mi tosty, a ja idę się spakować.

-Jasne.-mruknął pod nosem.

~~~
Siedziałam właśnie na lotnisku czekając jeszcze jakieś czterdzieści  minut na otwarcie bramek.
Założyłam słuchawki i włączyłam piosenkę Lorde z albumu melodrama.
Po chwili ktoś usiadł koło mnie i nie było by to dziwne gdyby nie fakt, że ta osoba wyciągnęła mi słuchawkę z uszu. Spojrzałam w tamtą stronę, a widząc blondyna westchnęłam bezsilnie. Zabrałam słuchawki i wyłączyłam telefon po czym schowałam go do torby.

-Co ty tu robisz?

-Siedzę.Śledzisz mnie czy jak?-zmarszczył brwi.

-Ja ciebie?Proszę cię niby po co?
Miałabym wydać pieniądze na bilet, aby cię śledzić na lotnisku?Prędzej osądziła bym o to ciebie.

-Gdzie lecisz?

-A co cię to?Masz zamiar sprawdzić czy dobrze kupiłeś bilet?Lub czy masz dobrego informatora?

-Mam zamiar sprawdzić czy nie będę mieć tej przyjemności aby lecieć z tobą w jednym samolocie.

-Do Galway.

-I powiedz jeszcze, że masz miejsce dziewięćdziesiąt osiem lub  dziewięćdziesiąt dziewięć.

-Dziewięćdziesiąt dziewięć.

-Napisz do swojego chłopaka, że w samolocie siedzisz obok mnie.Na pewno się ucieszy.-wstał i odszedł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro