#3
Zjadłam przed chwilą śniadanie po czym pobiegłam na górę się przebrać.
Założyłam czarne rurki, różową bluzkę oraz białą bluzę. Zgarnęłam mój telefon z łóżka, po czym zeszłam na dół. Ubrałam buty i szybko żegnając się z tatą, założyłam kurtkę i wyszłam.
Na dworze była mgła co było dość niespotykane o tej popołudniowej godzinie.
Fakt, ja rzadko wstaje o czternastej w sobotę, ale czasami muszę odespać. Kiedy szłam przez park wpadłam na kogoś. Spojrzałam w górę, a potem jak najszybciej chciałam odejść stamtąd.
Już mój plan był prawie wykonany, jednak poczułam silne ramiona oplatające moją talię.
-Musimy pogadać, nie ominie nas to Renesmee.-usłyszałam głos Jaspera, który przyprawił mnie o nie małe ciarki.
Uwielbiałam jego ciepły, zachrypnięty, a zarazem melodyjny głos. Jego postawa w większości sytuacji dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Stawał po mojej stronie w każdej sprawie, nie zważając czy mam rację czy też nie. Jednak teraz kiedy mocno ściskał mnie w tali, czułam tylko wstyd związany z tym, że wczoraj pozwoliłam sobie na za dużo. Chwilę później mój przyjaciel przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść w nieznanym mi kierunku. Jak później się okazało wylądowałam w jego pokoju.
-Jasper ja...-jąkałam się.
-Dlaczego?-otworzył okno i stanął przy nim odpalając papierosa.-Do jasnej cholery wytłumacz mi to, bo za chuja nie rozumiem dlaczego to zrobiłaś!
-Nie krzycz i nie przeklinaj.-Wstałam z łóżka i podeszłam do niego.
-On chciał cię przelecieć, chwalił się tym otwarcie u Leondre.
-Wiem Jasper.-zabrałam jego papierosa i zgasiłam.
-Jestem na ciebie wkurwiony, liczyłaś może na to, że on uczyni twój pierwszy raz wyjątkowym?Zakładam, że zjechałby cię tak, że nie wiedziałbyś jak usiąść.
-Jasper, ja chciałam się tylko zabawić, nie iść do łóżka.-wtuliłam się w niego.
-Wytłumacz mi co z tobą jest nie tak.Popieprzyło cię kotek?-objął mnie szczelnie.
-Skończmy temat.
-Rene jest coś o czym powinnaś wiedzieć...-przełknął głośno ślinę.
-Tak?
-Jak się dowiedziałem, a raczej jak on zaczął tak i tobie mówić, to się wkurzyłem delikatnie mówiąc i tak trochę Lenehan jest poobijany.
-Ma całe żebra?
-Tylko jedno jest złamane...
-Nie mam do ciebie siły.-zapięłam swoją kurtkę.
-Renesmee ja naprawdę..
-Skończ za każdym razem mówić, że to dla mnie.-powiedziałam wściekła.-To sprawa między mną, a nim.Nie pomiędzy tobą, a nim.Jeszcze raz go dotkniesz, a ja ciebie wykastruje, tak jak to zrobię z nim jak wróci do szkoły.-przewróciłam oczami i wyszłam z jego domu, po czym skierowałam się do domu Leondre.
Po cichu weszłam do budynku gdzie on biegał prawdopodobnie szukając dzwoniącego telefonu. Podeszłam do szafki obok mnie i podniosłam go.
-Hej Leo, tu jest.
-Weź odrzuć połączenie.-zrobiłam tak, a on ubrał koszulkę, która leżała na kanapie.
-Idziesz gdzieś?-spytałam.
-Jadę do tego dekla Lenehana.Jedziesz ze mną?
-Nie dzięki, ale skoro już to...podrzucisz mnie do Chloe?
-To chodź.-założył buty.
-Super.
~~~~
-Powiedz mu, że następnym razem jak będzie chciał kogoś zaruchać niech idzie do burdelu, bo tam się czymś zarazi.-uśmiechnęłam się i wyszłam z auta bruneta.
Szybciutko ze względu na zimne powietrze podeszłam do drzwi mojej przyjaciółki i zadzwoniłam dzwonkiem. Niedługo później zobaczyłam moją uśmiechniętą blondynkę, która wpuściła mnie do ciepłego pomieszczenia.
-Hej, przepraszam, że bez zapowiedzi ale..
-Nic się nie stało Renesmee i tak nie miałam nic do roboty.-przytuliła mnie, a ja zauważyłam Willa wychodzącego przez okno w salonie dziewczyny i zmarszczyłam brwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro