#31

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przepraszam jeśli ktoś poczuł się urażony wczoraj z tymi oczami.

Szłam właśnie korytarzem razem z bliźniaczkami z klasy. Dołączyły do nas jakiś miesiąc temu jednak ja byłam tak zajęta Chloe, że nie zauważyłam nowych naprawdę fajnych dziewczyn. Okazało się, że Kate jest w paczce Charliego co było dla mnie nie małym zaskoczeniem.
Szłam z nimi do sali artystycznej, gdzie miała być teraz muzyka, kompletnie zapatrzona w telefon. Cassie dodała nowe zdjęcie z jakimś chłopakiem. Miałam stuprocentową pewność, że go znałam. Nie widziałam twarzy co utrudniało mi odgadnięcie tajemniczej postaci. Spojrzałam na Carolyn i Kate.

-Wiecie kto to?-pokazałam im zdjęcie.

-A to nie jest Jasper?

-Czekaj..jak to Jasper?-zmarszczyłam brwi i przyjrzałam się zdjęciu.-Faktycznie..Dziękuję.Zaniesiecie mi plecak pod salę?Przyjdę dosłownie za chwilę.

-Tak jasne.-odpowiedziała brunetka.(Carolyn)

-Dziękuję.-ściągnęłam plecak i poszłam szukać przyjaciółki, jednak zamiast niej wpadłam na Charliego, który stał z Leondre i się śmiał.
Miałam zamiar po prostu go olać i znaleźć na następnej przerwie, ale usłyszałam jak mnie woła, więc podeszłam do nich.

-Hej uciekasz przede mną?-spytał rozkładając ramiona abym go przytuliła, a ja to zrobiłam.

-Nie oczywiście, że nie ale mam coś do załatwienia z Casandrą.

-Co się stało?Nie pamiętam, żebyś nazywała ją Casandrą.-spytał Leo.

-Czy ona i Jasper w sobotę dziwnie się zachowywali?

-No...tak trochę...Tak jakby ich coś łączyło.Raz nawet prawie się zaczęli lizać.

-Świetna przyjaciółka.-powiedziałam pod nosem.

-Co się stało?-niebieskooki odsunął się ode mnie.

-Nic.Nie wiem okej?Muszę z nią pogadać, ewentualnie wejdę spóźniona na lekcje.

-Nie ma jej dzisiaj w szkole Nesmee.-szepnął Charlie.

-Nie wkurwiaj mnie nawet, że jej nie ma.-warknęłam, a brunet się zaśmiał.

~~~~

-Jestem!-krzyknęłam wchodząc do domu i rzuciłam plecak przy schodach po czym poszłam do salonu gdzie siedział tata z jakimiś mężczyznami i jedną kobietą.-Dzień dobry.

-Dzień dobry Renesmee.My będziemy się już zbierać, w każdym razie będziemy w kontakcie Panie Knight.-kobieta uścisnęła z tatą dłoń po czym całą trójką wyszli.

-Kto to był?-spytałam.

-Nikt ważny.-machnął ręką i poszedł do kuchni.

-Kto to był?-spytałam jeszcze raz i poszłam za nim.

-Nikt ważny tak?

-Skoro nikt ważny to czemu mi nie powiesz?Myślałam, że jesteśmy ze sobą szczerzy.

-Jesteśmy, ale dowiesz się w swoim czasie.

-Super.Idę do siebie.-wyszłam z kuchni i szybko poszłam do swojego pokoju.

Zabrałam plecak, a kiedy byłam już w sypialni chcąc zamknąć drzwi, niechcący nimi trzasnęłam.

-Przepraszam!-krzyknęłam nie chcąc prowadzić kolejnej kłótni z ojcem.

-Wychodzę!-Słyszałam tylko brzęk kluczy w zamku, a później przez okno zobaczyłam jak odjeżdża autem z przed podjazdu.

-Świetnie.-prychnęłam pod nosem.

Rzuciłam się na łóżko i jedyne o czym marzyłam to głęboki sen. Nie miałam nic na jutro, ponieważ zbliżają się święta i w szkole jest luźniej.Kiedy już usypiałam, usłyszałam jak mój telefon dzwoni. Jęknęłam niezadowolona i miałam ochotę się rozpłakać.
Wstałam z łóżka i wyciągnęłam telefon z między książek w plecaku.

Połączenie przychodzące od Charlie ❤

Odebrałam i położyłam się na łóżko.

-Hej.Przerwałeś mi.-mruknęłam pod nosem.

-Okej, zawsze mogę się rozłączyć jeśli chcesz.

-Nie, ale po prostu nie mam humoru dzisiaj..-włączyłam głośnomówiący, położyłam telefon na pościeli i wtuliłam głowę w poduszkę.

-Dalej dręczy cię sprawa z Cassie?

-Jest moją przyjaciółką.Czy to nie dziwne, że nie mówi mi, że ma kogoś.Ja jej powiedziałam o tobie dzień później, ale powiedziałam.Mogłabym od razu, ale ktoś tu jeszcze miał w planach jedzenie z Maca.

-Jeśli masz jakiś problem, z tym, że jestem wiecznie głodny, to powiedz mi to w oczy, a nie przez telefon skarbie.-

-Okej powiem ci to jutro.

-Chętnie bym do ciebie przyszedł i poprawił ci humor wiesz?

-Zdaję sobie z tego sprawę.Dlaczego więc nie możesz?

-Otóż jestem bardzo zajęty.

-Yhm.To ja idę spać, a ty sobie nie przeszkadzaj.

-NIE!-Krzyknął dość głośno.

-Spokojnie nie krzycz.

-Nie mam nic ważnego, ale zostałem sam z Lil.Brooke jest u koleżanki, a mama z Johnem.To nie jest rozmowa na telefon.

-Więc czy ja mogę przyjść do ciebie?Tata znowu wyszedł.

-Dwadzieścia minut ci wystarczy?

-Nie.Czterdzieści.

-Mam herbatniki w czekoladzie.

-Widzimy się za trzydzieści minut.-rozłączyłam się.

Szybko podłączyłam telefon pod ładowarkę i wstałam z łóżka.
Ściągnęłam przepoconą koszulkę i spodnie po czym z świeżą bielizną poszłam pod szybki prysznic. Nie myłam włosów, więc zajął mi on zaledwie pięć minut.
Umyłam zęby i wróciłam przed szafę. Wyciągnęłam z niej białe dżinsy i sweter w kolorze brudnego różu. Ubrałam się po czym zmyłam resztki makijażu. Zakryłam tylko niedoskonałości i pomalowałam rzęsy po czym zabierając potrzebne rzeczy wyszłam z domu.
Po piętnastu minutach byłam u blondyna, który otworzył mi drzwi.

-Hej.-uśmiechnęłam się, a on wpuścił mnie do domu po czym zamknął drzwi.

-Jestem zazdrosny o paczkę ciastek.Dla nich przyszłaś dziesięć minut wcześniej.

-Oj tam oj tam.-ściągnęłam kurtkę i buty.

-Chcesz herbatę?Lili męczy mnie o herbatę truskawkową od piętnastu minut, więc mogę zrobić tobie jakąś przy okazji.-musnął moje usta.

-Wystarczy mi woda, albo sok.

-Okej.-złączył nasze usta na dłużej.

-Idź zrób tą herbatkę, ja pójdę do twojej siostrzyczki, która ogląda bajki w salonie.Potem pójdziemy na górę i pogadamy o sprawie nie na telefon.-weszłam w głąb jego domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro