#32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po dwudziestu minutach leżałam z blondynem na łóżku w jego pokoju.
Niedawno zjedliśmy ciastka po malutkiej kłótni o ostatnie ciastko. W końcu wyszło na to, że zjedliśmy je na pół.

-Więc...-zaczęłam ciszej leżąc na przeciwko niego.

-Rozwodzą się..Nie mam bladego pojęcia co będzie z małą Lili.

-Chcesz się przytulić?-spytałam.

-Tak.-powiedział, a po chwili leżał wtulony we mnie.

-Moje maleństwo.-pocałowałam go w czoło.

-Wczoraj kiedy usłyszałem, że mama złożyła papiery o rozwód zacząłem się nad wszystkim zastanawiać.

-To znaczy?

-John nie był takim złym ojczymem.Tylko ja się źle zachowywałem, tak samo jak w stosunku do matki.Zresztą nie mogę się dziwić.Po urodzeniu się Brook, ona była w centrum uwagi, a ja byłem na drugim planie.Rzadko kto się ze mną liczył.

-Rozumiem.

-Zmieńmy temat.

-W porządku.-zaczęłam bawić się jego włosami.

-Mówiłaś, że ci w czymś przerwałem.-podniósł się i ściągnął koszulkę.Później położył się znowu koło mnie, przyciągając mnie do siebie tak, że leżeliśmy na łyżeczkę.

-Chciałam spać.-uśmiechnęłam się, a on zaczął składać pocałunki na moim ramieniu.

-Jesteś bardzo zmęczona?

-No trochę...

-Okej to będziemy spać razem.-zaczął cicho śpiewać piosenkę Purpose Justina Biebera.

Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, a ja odwróciłam się w jego stronę.Wtuliłam się w niebieskookiego.Po niedługim czasie zaczęłam odpływać do krainy słodkich snów, kiedy Charlie skończył śpiewać.

-Pośpiewaj jeszcze...

-Eh okej.Co zaśpiewać mojej dziewczynie?

-Sama nie wiem.

Po chwili usłyszałam pierwsze słowa piosenki Niall Horana Flicker.
Uśmiechnęłam się ponownie i musnęłam ustami rozgrzaną skórę osiemnastolatka niedługo później usypiając.

~~~~

Wczoraj do domu wróciłam o dwudziestej drugiej i po chwilowej rozmowie z tatą poszłam spać do pokoju. Teraz siedziałam w kuchni i jadłam płatki z mlekiem.Chwilę później ubrałam kurtkę i zabierając rzeczy wyszłam z domu. Droga do szkoły upłynęła mi dość szybko.
Kiedy byłam w szatni podszedł do mnie Charlie i przytulił mnie od tyłu w pasie.

-Hej.-przywitałam się.

-Hej.O której dzisiaj kończysz?

-Planowo wyjątkowo o 14.

-Cholera no..-westchnął.

-A czemu pytasz?-zamknęłam szafkę i odwróciłam się do niego.

-Tak pytam.Masz czas w piątek?

-Raczej tak.Przynajmniej nic nie planuje.

-To już masz plany, ale nie wolno ci się ciekawić za bardzo i pytać Leondre bądź Kate, William też opada.Wszystkiego dowiesz się w czwartek wieczorem.

-Czyli dopiero po jutrze?-westchnęłam.

-Wytrzymasz skarbie.-pocałował mnie w czoło.

-Wiesz, że w szkole nie wiedzą o tym, że jesteśmy razem?

-Chcesz, żeby każdy wiedział?-podniósł jedną brew.

-Nie chce żeby było, że jestem twoją dziewczyną, to znaczy-zarumieniłam się i spuściłam głowę.-Chodziło mi o to, że nie chce żeby ludzie plotkowali.Cieszę się z faktu, że jesteś moim chłopakiem, ale nie chce rozgłaszać tego społeczności szkolnej.

-Nie do końca wiem, czy dobrze zrozumiałem.

-Czego nie zrozumiałeś?

-Mogę cię teraz pocałować, czy nie?

-Głupek.-przewróciłam oczami rozbawiona.

-No co?Lubię smakować twoich ust.-przygniótł mnie do szafek robiąc przy tym hałas, a ja wybuchłam śmiechem.

-Nie napalaj się tak bo przyjdzie tu jakiś nauczyciel.-powiedziałam ciszej tłumiąc śmiech.

-To mogę?-spytał.

-No nie wiem.

-Dobrze, więc ja wiem.-przybliżył się do mnie i złączył nasze usta.
Odwzajemniłam pieszczotę.Po chwili ktoś wszedł do szatni, ale Charlie nie chciał się ode mnie odsunąć.Zresztą ja też nie chciałam, ale...

-To tak?-usłyszałam głos Chloe, a blondyn się ode mnie odsunął.-Robisz mi na złość?

-O czym ty mówisz?-podniosłam jedną brew.

-Mścisz się za to co ci zrobiłam?Jak możesz wykorzystywać do tego Charliego?

-Czekaj co?-niebieskooki na mnie spojrzał.

-Nie wiem o czym mówi..

-Ah nie wiesz?Wcześniej mówiłaś o nim źle, a teraz jesteście razem?Wcale nie robisz tego, żeby się na mnie odegrać.Super chciałam ciebie wykorzystać żeby wrócić do Charliego, ale ja coś do niego czuje, a nie wymyślam w ten sposób zemsty na byłej przyjaciółce.

-Mózg ci przestał pracować?-zapytałam.

-Myślisz, że tego nie widać?

-Sorry, ale muszę iść na lekcje.-usłyszałam głos blondyna.

-Chyba jej nie wierzysz..-spojrzałam na niego, ale on nie odpowiedział.-Nie no proszę cię...Charlie, przecież wiesz, że to nie tak.

-Nie?To dlaczego dopiero po zerwaniu ze mną przyjaźni zaczęłaś dogadywać się z nim?

-Nie prawda, gówno wiesz i się odzywasz.Spotykałam się z nim wcześniej jeszcze jak się przyjaźniłam z tobą.

-Jasne, gdyby tak nie było to teraz byś się nie broniła.-wyszła.

-Charlie proszę cię..chyba jej nie wierzysz..robi to specjalnie, żeby nas skłócić bo jest cholernie zazdrosna..no błagam cię znasz mnie nie robiłabym tak..

-Chce to przemyśleć okej?

-Ale tu nie ma nad czym myśleć i...-przerwał mi dzwonek.

-Pa Esme.-wyszedł z szatni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro